Tym razem zaczynam trochę „od tyłu". Język tego opowiadania i klimat może nieco odbiegać od normy (sięgać dna).
Dom pełen gości, stół uginał się od jedzenia i alkoholu, a z telewizora w sypialni babci słychać było kolędy. Przy oknie zaś wesoło migotała choinka. Zbyt wesoło. Przerywnik napieprzał, jakby zrobiło się spięcie i gdyby dłużej na to patrzyła, najpewniej dostałaby oczopląsu. Migała twarz jej matki, siedzącego obok ojca, jej starszego brata Krzyśka i pucołowata facjata wujka Rafała. Ten ostatni jak sobie pochlał, szczypał ją pod stołem w każdą wigilię i niezbyt się z nim lubiła. Rodzinka w komplecie, czego chcieć więcej? Niechciane prezenty nie cieszyły, z alkoholem za bardzo przeholować nie mogła, mdliło ją i musiała iść zapalić. Wstała, cięższa o dobry kilogram i przecisnęła się między krzesłami do wyjścia. Na korytarzu przed drzwiami do łazienki zastała mały tłumek; babcię z dziadkiem oraz czerwonego jak diabeł wujka Bolka, który opowiadał swojej szwagierce Bożenie jakiś świński kawał. Ta chichotała uradowana i też już nieźle podpita. Z łazienki natomiast dochodziły gorzkie żale drugiej ciotki, Justyny i gardłowe postękiwania jej syna, Przemka. Gówniarz tak się przejadł ciastem, że nie zdążył do ubikacji i zarzygał pół korytarza. Prawdopodobnie, ukradkiem też sobie pozwolił i trochę golnął. Skrzywiła się i nie zwracając na siebie zbytniej uwagi rodzinki, przemknęła obok sprzątających dziadków do swojego pokoju. Wygrzebała ukrytą w pufie paczkę papierosów, wzięła sweter i czmychnęła na dwór.
Wieczór był mroźny, a papieros na mrozie nie smakował tak dobrze. Paliła jednak dalej, zaciągając się raz dymem, a raz świeżym powietrzem i przyglądała się gwiazdom. Mignęła jej nawet jedna spadająca, ale nie zdążyła pomyśleć życzenia.
– Daj ognia, młoda. – Usłyszała za sobą.
Rzuciła Krzyśkowi zapalniczkę, a potem naciągnęła kaptur oraz rękawy swetra. Wiedziała, że za nią przylezie, a przez wcześniejszą gadkę matki będzie wypytywał o Piotrka.
– Piździ, co nie, gruba dupo?
– Patrz na swoją walizę, żarłoku – burknęła. – Aaa... Jak mnie poliki pieką, pewnie jakaś menda o mnie gada. – Wzdrygnęła się i odwróciła do brata plecami.
– Ty, a to prawda, że Piotrek dał w Niemcy?
No i się zaczęło.
– Niech spada nawet do Ameryki.
– Bośmy się na sylwestra umówili, co nie, i jeszcze mi nie odpisał, a Maciek ostatnio pitolił, że Piotrek od miesiąca u Niemca siedzi. Znaczy się, zerwaliście, tak?
– Nie jesteś w temacie. To ja z nim zerwałam.
– Ale ty głupia – wypalił. – Mogłaś się go trzymać i też sobie jakąś robotę w rajchu załatwić.
CZYTASZ
Sinokoperkowy róż
Short StoryZbiór krótkich form, a na początek, perypetie poszczególnych właścicieli pewnego samochodu. Opowiadania mogą zawierać treści nieodpowiednie dla nieletniego czytelnika.