Gram w zielone - cz. 6

145 40 7
                                    

Jak mogłaby zapomnieć? Oczywiście nie rozpamiętywała tamtego spotkania jakoś szczególnie, tym bardziej że mężczyzna już więcej się nie pojawił, a dwa dni później, doktor Świtała, wypisał ją do domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak mogłaby zapomnieć? Oczywiście nie rozpamiętywała tamtego spotkania jakoś szczególnie, tym bardziej że mężczyzna już więcej się nie pojawił, a dwa dni później, doktor Świtała, wypisał ją do domu. Jednak nagrała cały pobyt na „wyspie", jak zwykła to robić w innych placówkach i kilka razy zdarzyło się, że pan „malarz", powracał w jej wspomnieniach. Nagrywałaby dalej, gdyby przez głupotę nie zgubiła dyktafonu. Żal było bezcennej pamiątki, ale straciła już nadzieję na jej odzyskanie. Jak będę teraz rozmawiała z tatą?

– Co się stało?

Podobne pytanie miała na końcu języka, ale najbardziej intrygowało to, jakim cudem Dawid ją rozpoznał? Czy gdyby wówczas widziała jego twarz, to też by go rozpoznała, po ponad pięciu latach? Wątpliwe. Coś jej się tutaj nie zgadzało. A jeśli wiedział też o tacie? – zaniepokoiła się. Wiele razy ucinała plotki na ten temat, lecz nikt jej nie wierzył, a teraz zaczęła się obawiać, że doszły już do pani Danuty. Zgadywała, że przez Patrycję, która nie wiedzieć czemu, była na nią o coś zła i nadal się nie odzywała.

– Miałam wypadek z tatą... – zaczęła ochryple, otwierając oczy.

– Nie – przerwał jej – ma być miło, a wyglądasz na przerażoną. Cokolwiek sobie przeze mnie przypomniałaś, to nie moja sprawa.

– Jechaliśmy naszym starym golfem „dwójką" – kontynuowała mimo to. – Nie było poduszek, nawet pasy nie działały, jak należy, a od strony pasażera często się zacinały, więc ich nie zapięłam, tylko przełożyłam. Zbliżaliśmy się do wiaduktu, prosiłam tatę, żeby zwolnił, kiedy rozmawia przez telefon, ale nie słuchał, był zajęty kłótnią ze swoim szefem. Przestałam patrzyć na drogę, bo zaniepokoiła mnie grupka chłopaków na tym wiadukcie... – głos jej zadrżał, ale zdołała przełknąć i wyjaśniała dalej. – Widziałam, jak zrzucili pojemnik i coś rozlało się na drodze. Tata próbował to ominąć, a ja zaczęłam krzyczeć, żeby się zatrzymał, lecz drugi zdążył uderzyć o dach. Nie było nic widać przez szybę i dopiero wtedy tata ostro zahamował, ale o wiele za późno. W panice otworzyłam drzwi, ale tata złapał mnie i wywlókł przez te po swojej stronie. To był moment, dosłownie mrugnięcie, jak golfa zmiotła ciężarówka. Większość się dziwiła, że udało się nam przeżyć, ale potem niektórzy życzyli tacie śmierci, bo zginęła młoda kobieta. Tata został osądzony, skazany i trafił do więzienia, a mnie nikt nie chciał słuchać. Byłam niepełnoletnia, w dodatku straciłam wzrok i...

– Dosyć – mruknął, obejmując ją ramieniem. – Dlaczego mi to mówisz?

– Bo ktoś ci o mnie powiedział, a lepiej by było, gdybyś usłyszał prawdę. Tamtych chłopaków z wiaduktu nie udało się namierzyć, nikt oprócz mnie ich nie widział i każdy uważał, że ich zmyśliłam. To głównie moja wina, bo gdybym nie otworzyła tych przeklętych drzwi, samochód zostałby w miejscu, a tamta kobieta...

Sinokoperkowy różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz