Sztuka do kochania - cz. 3

319 53 13
                                    


Skórzana kanapa zachrzęściła, mięśnie zadrżały z napięcia i wymieszały się oddechy. W oczach Wojtka ujrzała burzę i była pewna, że zaraz ją pocałuje. Czekała i czekała z zapartym tchem, aż z nerwów zacisnęło się gardło. „Brzydzi się pryszczy" – pomyślała z zażenowaniem i postanowiła się uwolnić, jednak na próżno. Drugie ramię błyskawicznie otoczyło ją w talii, wzmacniając uścisk i zrobiło się gorąco jak w samochodzie.

– Nie uciekaj – wydusił chropowato i zaczął nową wędrówkę po jej szyi. Coraz śmielej, coraz niżej... Ręka powoli wsunęła się pod brzeg dekoltu białego swetra, odsłoniła ramię, gotowa sięgnąć do ukrytych zakamarków. – Mogę?

Skinęła, przymknęła powieki i wzdrygnął nią przyjemny dreszcz, gdy poczuła jego usta, choć nie tam, gdzie się ich spodziewała. Nieśmiało dotknęła nastroszonych włosów, przesunęła palcami po policzku, natrafiając na lekki zarost. Uśmiechnęła się, wbiła głowę w oparcie sofy, lecz przyjemność ta nie trwała długo. Nieoczekiwanie przestał i omal nie jęknęła z żalu, otwierając oczy.

– O której wraca twoja mama?

– Po dwudziestej drugiej. – Skrzywiła się i naciągnęła sweter.

– A jutro?

– Cały tydzień ma na drugą zmianę – odparła skołowana.

Zamyślił się, a ona czekała jak idiotka, myśląc, że jeszcze ją pocałuje.

– W takim razie przyjadę jutro przed dwudziestą. Widziałem fajny film w kinie i jeśli byś chciała...

– Chcę – powiedziała od razu, kiedy wypuścił ją z objęć.

Obserwowała, jak kilkoma łykami w pośpiechu opróżnia kubek, a potem wstaje z kanapy i mierzwi włosy. Nie rozumiała, co się stało, dlaczego nagle przerwał, zanim na dobre zaczął, skoro było tak miło.

– Tylko ubierz się ciepło. – Uśmiechnął się, poprawił sweter oraz pasek przy spodniach.

Uśmiech był tylko zasłoną, bo na twarzy Wojtka rozpoznała błąkający się niepokój.

– To... To przeze mnie? – spytała, zasłaniając rękoma piekące policzki.

– Nawet tak nie myśl. – Pokręcił głową. – Jesteś fajną dziewczyną i chyba zaczynam cię bardzo lubić, ale... – zawahał się i odwrócił wzrok.

Patrzyła na niego z otwartą buzią i nadal nic z tego nie rozumiała. Strach zaczął drążyć w jej głowie swój ciemny korytarz, a nieprzyjemne ukłucie pod powiekami, omal nie wywołało łez.

– Muszę wracać. – Westchnął. – Napiszę do ciebie wieczorem. Trzymaj się i do jutra.

I tyle. Po tym, jak zostawił ją rozedrganą od emocji, kompletnie straciła poczucie czasu. Siedziała na kanapie i dochodziła do siebie, dopóki nie ocknęła się w kompletnej ciemności.

– Joasiu? Kochanie, dlaczego nie zamknęłaś mieszkania i siedzisz po ciemku?

– Joasiu? Kochanie, dlaczego nie zamknęłaś mieszkania i siedzisz po ciemku?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Sinokoperkowy różWhere stories live. Discover now