Rozdział 27

3.5K 206 8
                                    

Wchodzę właśnie do galerii z Lydią i Allison, dziewczyny zawzięcie o czymś rozmawiają, a ja idę za nimi i się nie odzywam. Jestem chętna na te zakupy, ale teraz mi się już jakoś nie chce... Bardzo chcę iść na ten bal ze Stiles'em, ale Lydia musi być pod opieką, bo nie wiadomo co się może stać, a mam bardzo złe przeczucia.
Allison również musi być pilnowana. Widzę też, że dziewczyna rozmawiała ze mną o wiele mniej i też niekiedy zachowuje się jakby mnie nie było.

— Co o tym myślisz Lily? — Lydia patrzy na mnie, Allison gdzieś za mnie.

— Możesz powtórzyć? Zamyśliłam się, przepraszam — rumienię się lekko.

— Mówiłam, żebyś przed balem poszła ze Stiles'em do jakiejś restauracji — idzie w stronę sklepu — Oczywiście on stawia.

— Ja... Nie idę z nim na bal.

— Czemu? —  rudowłosa patrzy na mnie zdziwiona.

— Pokłóciliśmy się — wymyślam szybko — I... Chciałabym, żebyś to ty Lydia poszła z nim na bal i spławiła tamtego chłopaka.

— Dlatego, że nie chcesz, żeby jakaś inna dziewczyna zbliżyła się do Stiles'a — kończy za mnie.

— Właśnie tak!

— Spokjnie Lily, żadna do niego nie podejdzie — Lydia staje i patrzy na mnie.

— Proszę — łapie ją za ręce — Ufam ci i wiem, że ty byś z nim nic nie zrobiła, a nie wiadomo co jakieś lasce nie strzeli do głowy.

— Eh... No dobra — mówi zrezygnowana — O co się w ogóle pokłóciliście?

— Em... — nie wiem co powiedzieć, przecież jakbym powiedziała, że Stiles chce się ze mną całować i nie być w związku to by wyszedł na dupka — No ten...

— Chciał iść z tobą do łóżka, a ty nie? — odzywa się wreszcie Allison.

— No można tak powiedzieć — rumienię się, jednak to jest coś podobnego do tego całowania...

— Faceci — kręcą głowami.

Z daleka widzimy Stiles'a, a Lydia od razu do niego podchodzi, mówi coś poważnie i zaciąga go do sklepu. Ja i Allison wchodzimy za nimi, ale idziemy w inną alejkę. Muszę udawać, że jestem na niego zła, ale jak się tak patrzę na jego twarz to mam ochotę się uśmiechnąć.
Raz na jakiś czasem pogadam krótko z Allison, a w pewnym momencie czuję czyjąś obecność, jego obecność, Peter'a. Rozglądam się co chwilę, jednak nigdzie go nie widzę, a serce mi bije tak, jakby miało zaraz wyskoczyć.
Widzę jak Allison przykłada mi jakąś sukienkę i mówi cicho, żebym poszła później przymierzyć na co się uśmiecham.

Dziewczyna zaczyna o czymś mówić, a gdy słyszę słowo wilkołak to przestaję przeglądać sukienki i patrzę w jedno miejsce.

— Wierzysz w nie? — pyta.

— Nie — od razu odpowiadam — Wilkołaki to bujda tak jak wampiry i inne.

— Mi się wydaje, że istnieją — jej serce szybciej bije — Co byś zrobiła gdybyś jednego spotkała?

— Zaczęła uciekać, te stworzenia pewnie zabijają co popadnie — zabieram kilka byle jakich sukienek i powoli oddalam się od dziewczyny — Idę je przymierzyć.

— Jasne — delikatnie się uśmiecha, chodź wiem, że ten uśmiech jest nieszczery i wraca dalej przeglądać sukienki.

Odwracam się i biorę głęboki wdech, Allison  wie kim jestem. Wiem, że by się o tym dowiedziała, ale miałam nadzieję, że nie w takim momencie... Teraz jeśli Kate będzie z nią rozmawiać to pewnie coś jej o nas nagada i przez to Allison będzie próbowała nas zabić.

Próbując o tym nie myśleć przymierzam sukienki. Jedna jest za duża, druga za mała, ale ta ostatnia jest idealna. Dała mi ją Allison, jest to czerwona obcisła sukienka do kolan, muszę przyznać, że wyglądam w niej naprawdę ładnie.
Aż mi się przypomniało, jak Peter dał podobną mojej mamie, to chyba jedno z niewielu wspomnień, w którym Peter był jeszcze miłym facetem...

Otwieram szeroko oczy, zapomniałam, że wyczułam obecność Peter'a w sklepie. Szybko się przebieram, zabieram sukienkę, a resztę zostawiam i wybiegam z szatni. Znajduję Allison rozmawiającą z Peter'em, szybko do nich podbiegam jednak słyszę komunikat, że jakieś auto zostanie wyholowane i okazuje się, że jest to Allison. Dziewczyna wybiega ze sklepu, a ja dziękuję Scott'owi, jednak teraz stoję sam na sam na przeciwko Peter'a. Mężczyzna patrzy się na mnie z tym głupim uśmieszkiem, a ja nie mam pojęcia co zrobić. Zaatakować go nie mogę, bo jest tu pełno ludzi.

— Muszę pochwalić Scott'a — śmieje się — Wiedział, że tu przyjdę.

— Masz się od nich odczepić — warczę.

— Spokojnie — robi się poważny — Jakoś zdobędę twoją moc, nawet jakbym miał sobie odciąć rękę.

— Przykro mi, ale ci się nie uda — uśmiecham się i odchodzę, czując narastającą złość u Peter'a.

Podchodzę do kasy i płacę za sukienkę. Wychodząc ze sklepu, czuję czyjąś ciepłą rękę na ramieniu. Mam zamiar się zamachnąć, ale nie robię tego widząc Stiles'a. Chłopak delikatnie się do mnie uśmiecha, a ja tego nie robię, bo widzę Lydię patrzącą się w naszą stronę.

— Coś się stało? — pyta zmartwiony moją reakcją.

— Powiedziałam Lydii, że jesteśmy pokłóceni, żeby poszła z tobą na bal — mówię cicho.

— Czyli teraz udajemy złych na siebie?

— Tak, do balu niech tak zostanie.

— Naprawdę? — trochę się nachyla, a serce zabija mi bić szybciej. Czuję jego oddech na szyi i cudowny perfum — Pogadajmy o tym w innym miejscu, żeby nikt nie słyszał — mówi głośniej i ciągnie mnie w stronę toalet, gdzie się zatrzymuje — Co jej dokładnie powiedziałaś?

— Allison powiedziała, a ja tylko potwierdziłam — przygryzam dolną wargę, a chłopak patrzy na mnie pytającym wzrokiem — Ty chciałeś iść ze mną do łóżka, a ja z tobą nie.

Stiles parska śmiechem, a ja nie wiem o co chodzi. Plus jest taki, że się na mnie nie obraził za to, że tak powiedziałam.

— Och chodź tutaj — Stiles chwyta mnie za talię i do siebie przyciąga, całując mnie w usta.

Dziwię się na jego gest, ale od razu oddaję pocałunek, czując narastające ciepło na policzkach. Ręce chłopaka jeżdżą po moich plecach, a nasze języki zaczynają toczyć między sobą walkę. Nagle jego ciepłe dłonie zjeżdżają na moje pośladki co mi się podoba.
Nie chcę tego przerywać, ale jeśli ktoś by tu przyszedł to nie byłoby za fajnie. Zostalibyśmy wyrzuceni z galerii albo byłaby to Martin, która się obrazi za to, że ją okłamałam.

Łapię Stiles'a za policzki i odsuwam delikatnie od siebie, widać, że chłopak nie jest zadowolony moim postępowaniem.
Uśmiecham się delikatnie, teraz mam zamiar spytać się co jest z nami, ale gdy mam już otwierać usta to podbiega do nas Scott, a my odsuwamy się od siebie zmieszani.
Robię się cała czerwona, co próbuję zakryć włosami, a ta dwójka nic na szczęście nie widziała.
Jestem trochę wkurzona na Scott'a, że akurat w takim momencie musiał tutaj przyjść, teraz bym chociaż wiedziała co łączy mnie i Stiles'a.

𝐖𝐞𝐫𝐞𝐰𝐨𝐥𝐟 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢  ✔️Where stories live. Discover now