Przede mną staje ciemnoskóry mężczyzna, a za nim niski brunet z głupim uśmiechem na twarzy.
Nie wyglądają na osoby, które by się z nami miło napiły.— No patrzcie, dwoje gówniaków i niunia przyszli się napić — mówi ciemnoskóry.
Nienawidzę takich ludzi, najlepiej to bym wszystkim rozszarpała.
— Oddawaj — robię krok w jego stronę.
—Co tam szczekasz suko? — śmieją się głupio.
Gdy słyszę te słowa robię mały krok w ich stronę i wyciągam pazury tak, by nie widzieli.
— Może grzeczniej — Stiles podchodzi do niego, lekko się chwiejąc.
— Nie z tobą gadam — mężczyzna mierzy go wzrokiem.
— Powiedziała oddaj — obok mnie staje Scott.
— Pić im się chce — mówi chłopak za ciemnoskórym.
Ten nie wygląda za grosz na odważnego, gdyby był tu sam to prędzej by uciekł niż dalej z nami rozmawiał.
— Dawaj flaszkę — Scott się wkurza, a to nie wróży nic dobrego, teraz mam to gdzieś, bo sama chcę ich zabić.
— Lepiej chodźmy — Stiles chce nas pociągnąć, ale się wyrywamy.
— Poczekaj chwilę Stiles — wilkołak patrzy na przyjaciela.
Mężczyzna bierze wielkiego łyka, a ja podchodzę jeszcze bliżej próbując nie zrobić mu jeszcze krzywdy.
— Oddaj butelkę — moje oczy zmieniają kolor, a ja nie umiem nad tym zapanować.
Scott, który stoi obok mnie, robi to samo. Czuję, że pomału nad sobą nie panuje i zaraz się na nich rzucę.
— Scott? Lily? — za mną słyszę lekko przerażony głos Stiles'a.
Scott wyrywa butelkę mężczyźnie i rzuca nią o drzewo. Nagle odwaga z nich schodzi i uciekają przerażeni, a ja próbuję zapanować nad przemianą, po chwili wróciłam do normalnej postaci z trudem. Czuję na sobie wzrok Scott'a, który pewnie widział moje oczy.
— Czemu masz takie oczy? — pyta zaskoczony chłopak
— Przez pożar — omijam go i idę w stronę jeep'a Stiles'a.
Chłopacy mnie doganiają i bez słowa idą obok. Jestem na siebie wkurzona, nie wiem dlaczego nie zapanowałam nad przemianą, coś się dzieje złego z moim ciałem, ale nie wiem co. Zawsze nad tym panowałam, a teraz boję się, że kogoś przez to zabije.
— To przez to rozstanie? A może jutro jest pełnia? — pyta Stiles, a Scott otwiera drzwi od Jeep'a — Już wracamy? Przecież byliśmy tam krótko.
— Siedź już cicho Stiles — patrzę na chłopaka — Proszę.
Wchodząc do jeep'a słyszę jakiś szelest, odwracam się, ale nic nie widzę.
— Wariujesz Lily — mówię cicho do siebie.
W jeep'ie przez połowę drogi panuje cisza, jedynie słychać chrapanie Stiles'a, biedak zasnął, nie kończąc swojej historii z włamaniem się po jakieś dokumenty do gabinetu swojego ojca.
— Dlaczego przez pożar? — odzywa się Scott.
— Bo mogłam im pomóc, ale byłam tylko głupim dzieckiem i nie miałam tyle siły — wbijam sobie pazury w udo — Mogłam to zrobić, a nie zrobiłam.
— Jak byłaś dzieckiem, to nic nie mogłaś zrobić — Scott patrzy na mnie.
— Mogłam biec po pomoc albo coś innego zrobić.
CZYTASZ
𝐖𝐞𝐫𝐞𝐰𝐨𝐥𝐟 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️
FanfictionCZĘŚĆ I "- Nie rozumiesz? Ja chcę stąd zniknąć - mówi załamana brunetka. - Nie rób tego, wymyślimy coś. - Co ty chcesz wymyślić? Po Beacon Hills biega sobie Alfa i łowcy, którzy chcą mnie zabić - w oczach dziewczyny pojawiają się łzy - Jeśli nie wy...