Rozdział 10

4.7K 239 25
                                    

Przede mną staje ciemnoskóry mężczyzna, a za nim niski brunet z głupim uśmiechem na twarzy.
Nie wyglądają na osoby, które by się z nami miło napiły.

— No patrzcie, dwoje gówniaków i niunia przyszli się napić — mówi ciemnoskóry.

Nienawidzę takich ludzi, najlepiej to bym wszystkim rozszarpała.

— Oddawaj — robię krok w jego stronę.

—Co tam szczekasz suko? — śmieją się głupio.

Gdy słyszę te słowa robię mały krok w ich stronę i wyciągam pazury tak, by nie widzieli.

— Może grzeczniej — Stiles podchodzi do niego, lekko się chwiejąc.

— Nie z tobą gadam — mężczyzna mierzy go wzrokiem.

— Powiedziała oddaj — obok mnie staje Scott.

— Pić im się chce — mówi chłopak za ciemnoskórym.

Ten nie wygląda za grosz na odważnego, gdyby był tu sam to prędzej by uciekł niż dalej z nami rozmawiał.

— Dawaj flaszkę — Scott się wkurza, a to nie wróży nic dobrego, teraz mam to gdzieś, bo sama chcę ich zabić.

— Lepiej chodźmy — Stiles chce nas pociągnąć, ale się wyrywamy.

— Poczekaj chwilę Stiles — wilkołak patrzy na przyjaciela.

Mężczyzna bierze wielkiego łyka, a ja podchodzę jeszcze bliżej próbując nie zrobić mu jeszcze krzywdy.

— Oddaj butelkę — moje oczy zmieniają kolor, a ja nie umiem nad tym zapanować.

Scott, który stoi obok mnie, robi to samo. Czuję, że pomału nad sobą nie panuje i zaraz się na nich rzucę.

— Scott? Lily? — za mną słyszę lekko przerażony głos Stiles'a.

Scott wyrywa butelkę mężczyźnie i rzuca nią o drzewo. Nagle odwaga z nich schodzi i uciekają przerażeni, a ja próbuję  zapanować nad przemianą, po chwili wróciłam do normalnej postaci z trudem. Czuję na sobie wzrok Scott'a, który pewnie widział moje oczy.

— Czemu masz takie oczy? — pyta zaskoczony chłopak

— Przez pożar — omijam go i idę w stronę jeep'a Stiles'a.

Chłopacy mnie doganiają i bez słowa idą obok. Jestem na siebie wkurzona, nie wiem dlaczego nie zapanowałam nad przemianą, coś się dzieje złego z moim ciałem, ale nie wiem co. Zawsze nad tym panowałam, a teraz boję się, że kogoś przez to zabije.

— To przez to rozstanie? A może jutro jest pełnia? — pyta Stiles, a Scott otwiera drzwi od Jeep'a — Już wracamy? Przecież byliśmy tam krótko.

— Siedź już cicho Stiles — patrzę na chłopaka — Proszę.

Wchodząc do jeep'a słyszę jakiś szelest, odwracam się, ale nic nie widzę.

— Wariujesz Lily — mówię cicho do siebie.

W jeep'ie przez połowę drogi panuje cisza, jedynie słychać chrapanie Stiles'a, biedak zasnął, nie kończąc swojej historii z włamaniem się po jakieś dokumenty do gabinetu swojego ojca.

— Dlaczego przez pożar? — odzywa się  Scott.

— Bo mogłam im pomóc, ale byłam tylko głupim dzieckiem i nie miałam tyle siły — wbijam sobie pazury w udo — Mogłam to zrobić, a nie zrobiłam.

— Jak byłaś dzieckiem, to nic nie mogłaś zrobić — Scott patrzy na mnie.

— Mogłam biec po pomoc albo coś innego zrobić.

𝐖𝐞𝐫𝐞𝐰𝐨𝐥𝐟 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢  ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz