Rozdział 1

7.4K 349 89
                                    

Od samego rana chodzę wkurzona i mam ochotę rozwalić wszystko co jest wokół mnie. Nie chcę tam iść, nawet jeśli ktoś by mi zapłacił. Derek może mnie uczyć w każdej chwili, nawet wieczorem, a tutaj muszę jeszcze wstawać rano, żeby się wyszykować i nie wyglądać jak siedem nieszczęść.

— Czemu to zrobiłeś? — stoję za Derek'iem ze skrzyżowanymi rękoma.

— Już Ci mówiłem — odwraca się i podaje mi kanapkę, którą zrobił — Powinnaś się uczyć.

— Ty mnie możesz uczyć! I tak nie masz nic do roboty.

— Mam dużo.

— Coś się stało? — unoszę brwi. Gdy coś się dzieje, nigdy nie ma czasu na pomoc albo dłuższą rozmowę.

— Nic — jego serce bije szybciej.

— Kłamiesz — warczę.

— Nie będę cię w to mieszał — odwraca wzrok.

— Naprawdę? Znowu zaczynasz mieć przede mną tajemnice — rozkładam zrezygnowana ręce.

— To dla twojego bezpieczeństwa.

— Bezpieczeństwa? W każdej chwili mogę zginąć, bo są tu łowcy, a ty mi mówisz o bezpieczeństwie?! Przestań mnie traktować jak dziecko, nie mam już pięciu lat!

— Ale jesteś jedyną osobą, która mi została i nie chce cię stracić — mówi spokojnie.

Patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć. Pierwszy raz od bardzo dawna powiedział mi takie coś.
Podchodzę do Derek'a i go tulę, on trochę zaskoczony kładzie mi ręce na plecy i przyciska bardziej do siebie.
Tak dawno go nie tuliłam, aż uśmiecham się pod nosem.
Derek jest dla mnie ważny i rozumiem jego troskę, ale powinien mi powiedzieć, co się dzieje. Znowu będzie znikał na całe dnie, a może nawet tygodnie. Wróciłam tu z nim, żeby sobie powspominać, a nie mieć tajemnice. Niedawno było to jeszcze spokojne miasto, a teraz? Też jest, ale czuję, że szykuje się coś złego.

— Zawiozę cię do szkoły — mówi, kiedy się od siebie odsunęliśmy.

— Mogę iść piechotą — przewracam oczami — Ale jeśli chcesz.

— Chcę — drapie się po policzku.

— Dzięki — uśmiecham się.

— Jeśli coś się będzie działo, to dzwoń.

— Okej — zabieram torbę i staje przed drzwiami — Derek, czy jak będziemy wracać, możemy zajechać do Peter'a?

— Jasne.

Uśmiecham się i wychodzę z pokoju. Mieszkamy w hotelu, bo Derek jeszcze nie znalazł żadnego mieszkania, ale w sumie jest tu bardzo ładnie, wszystko jest bardzo nowoczesne, oprócz zepsutego telewizora i mamy nawet z Derek'iem osobne pokoje, tylko minus taki, że są małe.
Wchodzę do samochodu, brat siada obok mnie na miejscu kierowcy i odpala.

— Bardzo się stresujesz — mówi Derek w połowie drogi.

— Czego się spodziewałeś? Nigdy tam nie byłam — wzdycham — Jak tam jest?

— Oglądałaś chyba filmy, gdzie głównie akcja działa się w szkole, nie?

— No tak — przygryzam wargę.

— To tutaj jest podobnie, tylko gorzej.

— Pocieszyłeś mnie — prycham, ale uśmiecham się pod nosem.

— Nie bój się, wszystko będzie okej — patrzy na mnie.

— Najgorsze będzie, że każdy będzie patrzył na mnie — przewracam oczami.

— Nie dziw się.

Pomoc braterska jest najlepsza.

— Wiem, ale sam wiesz, że tego nie lubię.

— Będziesz musiała polubić.

Wzdycham na jego słowa. Nie chce tam iść, wolę wylądować pod mostem niż tam chodzić. Co, jeśli będę mało lubiana i nie będę mieć przyjaciół? Nie chcę cały dzień siedzieć gdzieś w kącie na korytarzu i patrzeć, jak inni ze sobą rozmawiają.
Patrzę w lusterko, ciemne brązowe włosy opadają na ramiona, a zielone oczy wyglądają na bardzo znudzone. Odwracam wzrok i w oddali widzę szkołę, przez co bardziej kryję się w fotelu.

— Dasz radę, jak coś to dzwoń — patrzy na mnie.

— Mogę już dzwonić? — uśmiecham się prosząco.

— Nie.

Derek zatrzymuje się gdzieś z tyłu na parkingu, gdzie nikt nas nie zobaczy, a ja wychodzę z samochodu i się odwracam w jego stronę. Derek siedzi uśmiechnięty i patrzy w moją stronę, wymuszam uśmiech i zamykam drzwi. Chłopak mi macha i odjeżdża z piskiem opon.

— Dasz radę — mówię cicho do siebie.

Idę w stronę szkoły, przechodzę obok kilku osób, ale jakoś nie zwrócili na mnie uwagi, moją uwagę jednak przykuł chłopak, który stał z jakąś rudą dziewczyną, czułam od niego znajomy zapach.
Obok siebie słyszę klakson, patrzę w tamtą stronę, a prosto na mnie wjeżdża niebieski jeep, robię kilka kroków na bok, ale i tak trochę obrywam i upadam na ziemię. Ktoś wybiega z jeep'a i przysiada koło mnie.

— Boże! Nic ci nie jest?! — skądś poznaję ten głos.

— Nie, wszytko okej — zakrywam się bardziej włosami i przy pomocy chłopaka wstaję.

— Na pewno?

— Tak — patrzę na niego, otwieram szerzej oczy i nie wiem co zrobić.

— Lily? — chłopak się dziwi.

— Stiles?

—Miło cię znowu widzieć — uśmiecha się — Czemu wczoraj uciekłaś?

— Zapomniałam, że byłam umówiona — wymyślam szybko.

— Mogłaś powiedzieć, myślałem, że cię przestraszyłem.

— Nic z tych rzeczy — zaczynam się cofać — Ja już muszę iść.

Macham chłopakowi i szybko wchodzę do budynku.
Nie wierzę, że będę chodziła z nim do szkoły, a może nawet i na zajęcia! Nie wiem co zrobić, jeśli się tak stanie, będę musiała iść z tym do Derek'a i mu to powiedzieć.
Idę korytarzem i czuję palący wzrok wszystkich uczniów, przez co zakrywam się włosami. Po kilkunastu minutach znajduje sekretariat, do którego wchodzę.

— Dzień dobry.

— Dzień dobry — sekretarka na mnie patrzy — Lily Hale?

— Tak — uśmiecham się delikatnie.

— Dyrektora nie ma, więc zaprowadzę cię do klasy — wstaje z krzesła — Jestem Nelly Smith.

Nie odpowiadam, tylko się uśmiecham, a kobieta daje mi jeszcze plan lekcji i kod do szafki, w której są wszystkie podręczniki. Pani Nelly oprowadza mnie szybko po szkole i gdy pokazuje, w jakiej sali mam lekcje akurat słyszymy dzwonek. Kobieta się żegna i idzie w swoją stronę, a ja staje obok klasy i nie wiem co ze sobą zrobić. Każdy z kimś rozmawia, a ja stoję jak jakiś odludek i patrzę na wszystkich wokół.

𝐖𝐞𝐫𝐞𝐰𝐨𝐥𝐟 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢  ✔️Where stories live. Discover now