12

1.1K 68 9
                                    

- Stary nie pamiętam kiedy już kiedy się tak upiliśmy- zawołał ze śmiechem James siedząc na dywanie.

- Ostatni raz u rodziców Lupina- parsknął śmiechem Black wspominając- to była prawie dwa lata temu, Remus wtedy sprowadził panienkę do domu. . .

- Jasmine!- wykrzyczał Potter- to była Jasmine, a jego mama ją wyrzuciła z domu. Biedna.

Kilka łyków skończyło się na prawie dwóch butelkach Ognistej Whiskey, która wprawiła dwójkę przyjaciół w stan błogiego pijaństwa. 

- Miała na imię Genevieve- wtrącił Remus.

Remus Lupin przyszedł do Pottera całkowicie nie spodziewając się libacji alkoholowej, tak więc przez czysty przypadek został jej ofiarą. Remus nie zapierał się nogami ani rękami, ani nikt mu Ognistej Whiskey nie wlewał do gardła, sam się napił i wcale nie żałował. Potrzebował odstresowania od tego, że cierpi na Likantropie co wcale nie jest pożądane w społeczeństwie czarodziei, a wręcz odwrotnie. Z tego powodu ciężko mu było znaleźć pracę.

-Genevive, słodka Genevive- westchnął głośno Syriusz.

- Ostatniej pełni nie byłeś Blackk? Tłumacz się!- James wybełkotał.

- Pewnie Nina- parsknął Remus rozkładając się na sofie.

- Nina nie Nina co za różnica- machnął ręką- ważne, że powiem Lily jak jej chłoptaś baaardzo się schlał.

James podskoczył na równe nogi i lekko chwiejąc się groził palcem Blackowi, który tylko śmiał się głośno.

- Tylko nie Lily!- złapał jej zdjęcie i przyłożył do policzka- Tylko nie Lilusi.

- Bo "Lilusia" cię zostawi? Stary nie zrobiłbym ci tego, bo z tak szpetną mordą nie znajdziesz kolejnej dzieweczki- parsknął kolejny raz Black.

James Potter nie był brzydki, a wręcz bardzo przystojny. Dobrze zarysowane rysy twarzy, ale także atletyczna sylwetka. Nie był zbyt umięśniony, ale nie napakowany jak balon. Wyraźnie zakreślone kości policzkowe, ciemne oczy ukryte pod kurtyną długich rzęs, a także czarne włosy, które zwykle były rozmierzwione.

- Nie jestem brzydki- odparł urażony- prawda Lupin?

- Prawda Potter.

Cała trójka odwróciła się w stronę obcego głosu dochodzącego gdzieś z tyłu. Oparta o ścianę stała rozbawiona Nina, która zjawiła się nieco później niż powinna. Kiedy była w domu i pomagała Allie z nową sztuką dostała wiadomość patronusa od Remusa. Była rozbawiona, że zamiast poważnej wiadomości jakie przekazuje się tym sposobem dostała krótką informację, że jej narzeczony nie będzie mógł sam się odprowadzić. Nina skuszona możliwością zobaczenia zawsze trzeźwego Blacka w stanie upojenia nie mogła przegapić takiej okazji, a może po prostu chciała go zobaczyć. Wiedziała, że nie postąpiła honorowo, ale pisała do niego list i także nie otrzymała odpowiedzi. Czuła się w jakiś sposób odstawiona na bok choć zdawała sobie sprawę, że i tak nic ich nie łączy.

- Nina co ty tu robisz?- wyjąkał Black próbując się podnieść z dywanu dostojnie.

- Ktoś zawiadomił mnie, że pijesz beze mnie- zażartowała podchodząc do niego.

- Ninusia. . .

- Potter- przerwała mu szybko- jak jeszcze raz zdrobnisz moje imię to twoja różdżka znajdzie się w twoim zadzie i tylko nim będziesz mógł czarować. Ciekawe jak śmierciożercy by się zaczęli śmiać na widok Jamesika Potterusia walczącego tyłkiem.

- Ale nic nie powiesz Lily- wydawał się być nie przejęty groźbami Niny, ale za to bał się Lily.

- Nie.

Do Not Fall In Love //Syriusz BlackKde žijí příběhy. Začni objevovat