Rozdział 3

11 0 0
                                    

-Kim jesteś? - Świat się zmienił. Ludzie się zmienili. Obcy byli obcymi tylko z nazwy i tylko przez chwilę. Po wielkiej tragedii ci co przetrwali byli dla siebie nieco przyjaźniejsi. Jakby wiedzieli, że w tym nowym świecie jednostki nie przetrwają. Nie liczą się pieniądze, ale wiedza i umiejętności i ludzie, którzy są w społeczności. Paweł więc nie był zaskoczony pojawieniem się obcej osoby, zdarzało się, że ktoś przypływał gdyż syreny co raz mniej atakowały ludzi. Albo też okazywało się, że nie tylko Lila ma dar do transportu wodnego. 
Właśnie z tymi darami to było dziwnie. Próbował syna nauczyć pracy w kuźni, ale przy Kamilu palenisko gasło, a materiał się nie rozgrzewał. Lila miała w ogóle zakaz wchodzenia do kuźni bo ogień gasł zawsze. Tak jak teraz.

-Wyjdźmy, bo mi palenisko fiksuje. - Paweł spojrzał wymownie na obcego, a ten uśmiechnął się jakby skrępowany, ale widać było, że skrępowanie było mu czymś obcym. Odłożył płaskownik i młotek na kowadle. Obcy wycofał się za drzwi i ogień w palenisku od razu skoczył. -Co się nie dzieje?
-Waśnie. - Głos obcego był dudniący. Paweł natychmiast czujnie na niego spojrzał. Miał wrażenie, że rozmawia z trytonem. One miały taki głos jakby huk wodospadu. Zbliżył do obcego kawałek zwykłego żelaza, a ten natychmiast zaczął nachodzić rdzawym nalotem. Paweł uniósł brwi i cofnął się. - Nie bój się. Gdybym miał złe zamiary nie miałbyś szans się o tym dowiedzieć.

-Kim, albo czym jesteś?

-A co byś wolał? 

-Wolę kogoś. Mam jednak wrażenie, że nie byłeś nigdy człowiekiem.

-Czy to czyni mnie kimś gorszym?

Paweł zwalczał wrażenie senności. Uciekał wzrokiem przed oczami obcego, dzięki czemu łatwiej było mu skupić się na otoczeniu. Rozciągnął się strzelając kręgami i spojrzał na przybysza.

-Zatem?

-Nie jestem trytonem. Jestem wodnikiem.

-Wodnikiem? O losie. Zaczynają wracać słowiańskie klechdy ? - Zaśmiał się Paweł chowają metalową blaszkę i wskazując gościowi wiklinowy fotel. Lipcowe słońce ładnie przygrzewało, a wiatr od lasu niósł zapach ziół. -W czym mogę pomóc.

-Zaiste możesz. I nie, nie martw się to nic strasznego, a jeszcze możesz zyskać na tej pomocy. - Wodnik był szczupłym mężczyzną o średnim wzrostem. Jego czarne włosy wyglądają jakby były ładowane na nie kilogram brylantyny, a lazurowe oczy hipnotyzowały. Jednak Paweł coraz mniej był podatny na ich siłę. - Jak pewnie zauważasz, coraz słabiej na ciebie oddziałowuję. Mimo że minęły ledwie dwa tygodnie od naszego przebudzenia, ty już masz odporność. Zdumiewające. Kiedyś potrzeba było lat.

-Kiedyś?

-Powoli. Przyszedłem z misją. Ceną tej misji jest moja wiedza i moja przyjaźń. Musisz wiedzieć, że jestem wysoko postawionym członkiem dworu Króla Neptuna. - To w końcu zainteresowało Pawła.  O Neptunie dowiedział się przypadkiem. Był ciekaw czy on jako jedyny wrócił z panteonu bogów. - Mój pan był bardzo nie rad kiedy mu umknęliście w dniu powrotu. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek ktokolwiek tak go zaskoczył. Uważa, że to wina impulsu, który Was zmienił i nas przebudził. 

-Nie było naszym zamiarem nikogo obrażać i denerwować. Instynkt samozachowawczy jest moim zdaniem najlepszym wytłumaczeniem, aby Król Neptun nie czuł do nas urazy.

Wodnik zaśmiał się tubalnie. Jego głos zdecydowanie nie pasował do jego postury.

-Król nie czuje urazy za to, że uciekliście. Król jest zły bo strasznie zanieczyściliście morza i oceany. - Paweł się zgarbił. Co miał powiedzieć, że to nie on?? - Nie jest na ciebie personalnie zły, ale na ludzi. Jednak zostało tak niewielu ludzi, że zaczyna uznawać iż swym powrotem wywarł już karę na twym gatunku. 

Powrót i przebudzenieOn viuen les histories. Descobreix ara