Rozdział 5

12 0 0
                                    

Schron Atomowy Warszawa

2022

-Zebranie kapituły podjęło zatem decyzję o wyjściu ze schronu. Zapasy nam się już skończyły, a przez rury słyszymy, że na powierzchni coś się dzieje. - Wielki Mistrz Masonów spojrzał na prezydenta i premiera Polski. Był od nich sporo niższy, ale i tak było widać, że to on sprawuje władzę i mimo tego co się stało to nadal od niego zależy wiele rzeczy w ich ciasnym życiu - Skoro na górze trwa życie my musimy do niego powrócić i odzyskać w nim władzę.


Centrum Zarządzania Kryzysowego Gdańsk

2022

Walenie do wrót schronu poderwało wszystkich na nogi. Ostatnia próba wyjścia przez śluzę zakończyła się zalaniem śluzy. Schron ewidentnie znalazł się pod wodą. 
Oficer dyżurny doskoczył do wrót i odsłonił wziernik. Za grubą szybą dostrzegł mężczyznę z trójzębem ubranego w zielony garnitur.

-Wyjdźcie. Macie czas do wieczora. Później woda znów zaleje ten szyb.


Wyspa Wielki Kack

2021

-Brakuje zatem kilku przedstawicieli świata.

-Mam na myśli nasz mały świat na tej wyspie panie trytonie.

-Rozumiem. Jak wy to nazywacie?? Parafraza?

Ksiądz pokiwał głową z uśmiechem. Zwrócił się do Pawła i wyciągnął dłoń na powitanie. Ten nie czekając uścisnął przyjaźnie prawicę kapłana. Wskazał miejsce obok siebie na pomoście tak aby siedząc nie byli jakoś wyżej niż głowa trytona.

-Dziękuję za poratowaniem żywnością. Moi podopieczni już chyba zrozumieli, że słowa "idźcie i uczyńcie ziemię sobie poddaną" nie miały znaczyć, że jak się źle dzieje to mają klepać pacierze. 

-Oooo.... - Tryton zaskoczony sapnął tubalnie. Ksiądz bowiem okazał się zupełnie inny niż ten sobie wyobrażał. Sądził, że ksiądz jako przewodnik tych religijnych fanatyków będzie najgorszy z nich.

-Zaskoczony? - Zaśmiał się ksiądz. - Jeszcze przed asteroidą miałem prywatnie inne podejście do religii i boga. To co się wydarzyło tylko mnie przekonało o słuszności moich przemyśleń, ale odpowiedzialność za wiernych spowodowała, że musiałem dać im czas do namysłu. Chciałem ich delikatnie naprowadzić na właściwe tory. Mam cichą nadzieję, że już idzie ku dobremu.

-Jak zatem ksiądz sobie wyobraża dalsze kroki? - Paweł spojrzał najpierw na księdza, a potem na trytona, który w napięciu oczekiwał odpowiedzi kapłana. 

-Moi parafianie chcą pozostać w kościele. Nadal wierzą, albo tylko tak mówią. Stworzyli swego rodzaju społeczność i chyba dobrze im w niej. Uznali, że wszystko co się stało i co się dzieje to wola nieba.

-A z nią się zgadzać trzeba. - Dokończył Paweł. Ksiądz pokiwał głową. - Musi być jednak jakieś ale. Nie sądzę, aby od tak nagle im się odwidziało. 

-Jest. - Ksiądz zasępił się na chwilę. - Nie wiem od czego zacząć.

-Od początku. - Zaproponował rzeczowo tryton i podciągnął się na pomost. Jakimś cudem usiadł. Jego ogon zdematerializował się, a w jego miejsce pojawiła się para muskularnych nóg. - Tak będzie nam wygodniej.

-Jak sobie życzysz, królu.- Paweł zaśmiał się. Jednego dnia takie spotkanie. Ksiądz zaskoczony patrzył na siedzącego obok trytona. - Ostatnio gdy się widzieliśmy, byłeś znacznie większy, wasza wysokość. 

Powrót i przebudzenieWhere stories live. Discover now