Rozdział 16

5 0 0
                                    

Gabryś stał w towarzystwie dwóch innych centaurów, satyra i drzewnej nimfy kilka kroków od linii wytyczonej przez runy. Nie były one specjalnie silne, ale wiedział, że siły z czasem nabiorą. Nasycą się energią i emocjami ludzi, którzy się za nimi chronią. Tych ludzi, którzy bez trwogi, a wręcz z ciekawością przyglądali się jemu i pozostałym posłom.
Pierwszy raz spotkał się z czymś takim, że nie wzbudza lęku. W innych osiedlach ludzkich pojawienie się, któregoś z dworzan Swaroga powodowało panikę. Jednak nie tutaj. Zaczął się zastanawiać czego może się jeszcze spodziewać i czy przypadkiem Perun nie miał racji. Pomyślał, że teraz to faktycznie może być ostatnia szansa na atak, kiedy ich granice są jeszcze takie słabe. 
Wtedy obok jednego starca z bronią pojawił się drugi już nie młody mężczyzna, który ewidentnie emanował mocą. Nie tak silną jak, któryś z dworzan, ale jednak była to moc pod kontrolą. Ludzie bowiem często mieli moc, ale bardzo niewielu umiała ją kontrolować. Ludzie mieli zbyt mało cierpliwości i dyscypliny. Ten człowiek jednak .... Potem wrócił wzrokiem do pierwszego starca, który z ciekawością się mu od początku przyglądał, a jego postawa determinowała zachowanie innych ludzi. 
-W końcu ... - Mruknął sarkastycznie człowiek. Gabryś niemal warknął wyczuwając moc w człowieku. Samodyscyplina i koncentracja jaką emanował człowiek była zdumiewająca. Nimfa pisnęła i schowała się za centaurem. Nawet Satyr się zbliżył do boku Gabrysia. Jak to możliwe, że stał przed człowiekiem z tak wielkim Talentem i nie wyczuł go. Wyglądało to tak, że człowiek potrafił ukryć swój talent i to talent, którego naprawdę nie powstydziłoby się wielu dworzan.
-Ty zatem walczyłeś z Cieniem?
-Nie. - Zaśmiał się człowiek i wyciągnął dłoń w kierunku centaura. - Jestem Wacek. 
Gabryś zawahał się, ale po chwili wyciągnął dłoń i uścisnął prawicę człowieka.
-Jeśli nie ty to kto?
-Chłopak o zdolnościach, których ja nie mam. 
Gabryś pokiwał głową taksując człowieka. Wacek wyglądał mu na wojownika, czyżby jego talent właśnie w tym tkwił, czyżby był aż tak potężnym wojownikiem? Centaur pokręcił głową odpędzając te myśli, a potem znowu się na nich skupił. Bo to co powiedział ten człowiek bardzo wiele znaczyło. Oni rozumieli, że są różne talenty. Zerknął na Nimfę, a ta pokiwała głową jakby rozumiejąc jego szokujące odkrycie i nagle oboje zaczęli dostrzegać w ludziach iskierki lub płomienie talentu. 
-Generalnie szybko myślisz prawda??
-Przepraszam.- Centaur zadudnił basem.- Jestem Gabriel. Długo jeszcze musimy czekać?
-Nie sądzę. Kowal i jego syn są już w drodze. Bardzo różnorodne poselstwo. Morzanie mają syreny i trytony, wodników i nimfy wodne. Niebianie mają płanetników i harpie, a wy? Jak was nazywać? Ziemianie?
-Nie kpij.
-Przepraszam, to było silniejsze.
Gabryś wbił wzrok w Wacka, apotem w tego stojącego obok człowieka o mniejszym potencjale. Mimo tego człowiek nie ugiął się, a zdawać by się mogło, że jeszcze urósł. Centaur nie wiedział co o tym myśleć. Niewysoki grubasek swym wątłym talentem do mentalnej kontroli starał się teraz osłaniać wszystkich wokół.

-Co ty mi tu teraz opowiadasz? - Swaróg patrzył na Gabrysia zaskoczony, a jego wzrok błądził między członkami delegacji, którzy skruszeni tylko potakiwali centaurowi. Przewodniczący delegacji opowiadał jak to przebiegło spotkanie z ludźmi i jak zostali zaskoczeni.
-Panie, nic nie ubarwiam, przysięgam. Kiedy przybyliśmy już byłem zaskoczony jak ci ludzie na nas zareagowali. Nie krzykiem i paniczną ucieczką, ale ciekawością. Bez lęku poprosili o zatrzymanie się przed rogatkami osady, jak to nazwali.- Centaur do teraz był pod wrażeniem spotkania z ludźmi. Jednak kiedy kazano mu opowiedzieć wszystko od początku poczuł się urażony i zbagatelizowany.  Ludzie jacy by nie byli, to tylko ludzie.
-Pozwolili wam zostać po za sferą ochronną i narażać się na atak Cienia?
-Oni raczej wiedzieli, że Cienie będą się trzymały z daleka. Neptun lub jego dworzanie musieli przemycić wiedzę ludziom.
-Tak mogłoby być. - Perun pokiwał głową, a za nim płanetnik również.
-Nie obchodzi mnie co mogłoby być, ale co jest. 
-Panie, nie zostawili nas po za sfera ochronną, miałem wrażenie, że te runy i glify nas także otaczają, a kiedy pojawił się ten grubasek, Marek zdaje się to poczułem, że to osoba z talentem do walki z Cieniami.
-Tak duży talent? Już wyspecjalizowany? - Zagadnął król gładząc brodę.
-Przez chwilę tak myślałem, ale okazało się, że ten co nas zatrzymał miał większy talent i w dodatku umiał go maskować.
-Niemożliwe... Z pewnością chodzi o to, że ma talent, którego nie szukałeś.- Perun pierwszy się odezwał.
-To przecież tak nie działa. Talent to talent. Moc się wyczuwa i tyle. Specjalizacja nie ma znaczenia.
-Gabryś ma rację, chyba, że chodzi o coś więcej. - Swaróg miał nieodparte wrażenie, że coś im umyka. Jakby problem złą miarą mierzyli. Podzielił się swym spostrzeżeniem z królami, a oni tylko wzruszyli ramionami i stwierdzili, że nie tędy droga. Jednak posłańcy spojrzeli po sobie i pokiwali głowami zgadzając się z Gabrysiem. Oni tam byli i widzieli, a także czuli. Teraz zrozumieli, że faktycznie jest coś co umyka im wszystkim.
-Wasze wysokości wybaczą, ale będę się upierał, że z tymi ludźmi jest coś nie tak.
-To czemu tak nie jest ze wszystkimi?- Swaróg wskazał na orszak złożony z ludzkich niewolników. Centaur zmarszczył brwi zastanawiając się skąd te rozbieżności. 
-Fala. - Podsunął płanetnik. Pierwszy raz od dłuższego czasu się odezwał. - Nasz powrót wywołał falę elektromagiczną jak ją nazywają ci ludzie. Ci co byli wystawieni bezpośrednio na jej działanie mają talent, a ci co się chowali to są tacy.- Wskazał na niewolniczą zgraję.
-Myślałem, że wszyscy wystawieni na falę przemienili się.- Zaoponował Swaróg.
-Nie. Nie wszyscy. - Przyznał Perun, ale zamiast zgromić swego sługę skinął mu głową, za to,że ten się mądrze odezwał. - Neptun pozwolił zgromadzić się w jednym miejscu tym co się nie przemienili i teraz posiadają talent.
-Na dobitkę, magia w powietrzu wpływa na tych co się ukrywali i ci zaczynają też przejawiać zdolności.
-Płanetniku teraz to przesadzasz. Przed naszym odejściem w powietrzu było wiele magii, a ludzie nie zmieniali się w magów.
-Ich wiedza....
-Co powiedziałeś?- Swaróg i Perun jednocześnie spojrzeli na płanetnika, a Gabryś się uśmiechnął gdyż właśnie znalazł odpowiedź na nurtujące go pytanie.
-Wiedza. Technologia. Wiedza.-Mówił cicho, ale nie na tyle aby królowie go nie usłyszeli. Zwrócił się do jednego z ludzi w łachmanach. - Ty. Powiedz mi czym oddychamy?
-Powietrzem, o panie.
-Sprecyzuj.
-Tlen  i azot.
Centaur się uśmiechnął i wskazał na kałużę. 
-Co to jest?
-Kałuża, o panie.
-Precyzyjniej. 
-Woda, o panie.
-A woda??
-Wodór i tlen. Dwa atomy wodoru i atom tlenu to cząsteczka wody, o panie.
Gabryś zwrócił się do królów z miną, która świadczyła, że właśnie pojął.
-Każdy z nich ma potencjalnie więcej wiedzy o świecie niż dowolnie wybrany przez nas arcymag z czasów przed wygnaniem. - Swaróg uniósł brew i gestem nakazał kontynuowanie wypowiedzi swemu poddanemu.- Ich wiedza i drobna dawka mocy potęgują talent. Dlatego ten wojownik się ukrył przede mną. 
-Jak to?
-Nie wyczułem go. Jego wiedza spowodowała, że potrzebuje bardzo niewielkiej mocy do robienia tego co od innych wymagałoby ogromnego potencjału magicznego. Nauczył się zatem ten potencjał ukrywać.
-Fanaberie. Po prostu nie doceniłeś go.
-Panie, jego mogłem nie docenić, ale przecież spotkanie z kowalem i jego synem to tylko potwierdza?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 11, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Powrót i przebudzenieWhere stories live. Discover now