Wstęp

273 21 3
                                    

Nasza miłość... zakwitła później przed chęcią na ten pocałunek. Stałem czując na sobie jego usta, delikatne i namiętne pocałunki oddawane z dokładnością. Moje dłonie zaciskające się na jego ubraniach, drżące dłonie. Co tak właściwie w tym momencie nas do siebie przyciągnęło? Miłość? Nie, nie ona. To pytanie na długo pozostanie bez odpowiedzi. Wczuwając się dalej w te pełną namiętności chwilę oderwałem się od jego ust cicho dysząc, policzki piekły mnie od rumieńców i zdziwienia. Cholerna ośmiornica potrafi się całować. Jego szyderczy uśmiech tylko prowokował mnie do dalszego działania. Tym razem to ja rozpocząłem naszą walkę, również chciałem zdominować go podczas tego pocałunku. Nie dawałem za wygraną, można powiedzieć, że sam się poddał i również oddał mi, jak ja mu przed chwilą. Nie długo to trwało, aż w końcu i ja i on odepchnęliśmy się wzajemnie od siebie odwracając nasze głowy w bok. Niewyregulowany oddech, nasze spojrzenia niepróbujące oderwać się od siebie. Niepewność i ta dziwna atmosfera wisząca w powietrzu, ale i te cholerne pożądanie ciągnące nas do siebie. Brak miłości, brak jakichkolwiek podobnych do tego emocji w naszych sercach, tak, to nie jest normalne. Staliśmy tak przez chwilę, kiedy jedno z nas pragnęło przerwać tę ciszę.
- Chcę Cię cholernie pocałować, ponownie. - Powiedział to na me zdziwienie sam pan ciemności, Nightmare. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, cholera, to takie, głupie. Sam tego chciałem, ale to nie jest zdrowa relacja. 
- Pocałuj mnie. - Zawiedziony sobą samym, że nie zdołałem mu odmówić tylko przybliżyłem się do niego, a on do mnie. Trzeci pocałunek, najbardziej namiętny i agresywny, ale i pełny uczucia, niekoniecznie miłości. Chciałem więcej.. więcej tej cholernej sprzeczności w moim życiu. 

Koszmarny Romans [Zawieszone]Where stories live. Discover now