Rozdział 14

3.1K 190 59
                                    

Marinette
Od dłuższego czasu nie widziałam Kota. Nie wiem może od jakiegoś tygodnia. Nawet nie wiecie jak za nim tęsknie i bardzo chciałabym znowu się z nim zobaczyć. Jednak nie wiem nawet gdzie go szukać. Wcześniej wychodziłam na spacery mając nadzieje że gdzieś go zauważę jednak na marne. Sam też do mnie nie przychodzi. Nie wiem dlaczego. Może zrobiłam coś nie tak? Albo po prostu jest zajęty. Jednak myśl że celowo mnie unika jest naprawdę męcząca. Może znalazł sobie inną? Boże co ja gadam. Przecież to Czarny Kot. Każda przed nim ucieka i mimo iż jest zabójczo przystojny to niestety każdy się go boi. Ale naprawdę mam nadzieje że nasza chwilowa speparacja jest na chwile i za niedługo się zobaczymy. Naprawdę za nim tęsknie.

Czarny Kot
Od tygodnia nie widziałem Marinette. Od pierdolonego tygodnia staram się rozwiązać tą sprawę. Postanowiłem że do czasu rozwiązania tej zagadki będę trzymał się z dala od Marinette. Nie zrozumcie mnie źle. Zależy mi na niej. Jest dla mnie naprawdę ważna, ale nie mogę narazić jej na niebezpieczeństwo. W dodatku sam czuje się przy niej nieswojo. Naprawdę staram się dowiedzieć kogo w tedy zabiłem. To było pod wpływem emocji i naprawdę nie chciałem. Jednak jeśli zabiłem ciocie przyjaciółki mojej dziewczyny to naprawdę gratulacje dla mnie. W ogóle gratulacje dla mnie czyli jebanego debila. Naprawdę zjebałem. Już nawet nie chodzi o to czy zabiłem tą kobietę. Chodzi o to że w ogóle kogoś zabiłem. Gdybym panował nad emocjami nic by się nie wydarzyło. Ale ja jak zwykle muszę spieprzyć. Brawa dla mnie.

Siedziałem na dachu i siedziałbym tam dalej gdyby nie to że usłyszałem syreny policyjne. Pobiegłem za dźwiękiem i dotarłem do wieży Eiffla. Zobaczyłem tam znajomą postać. To była ta dziewczyna. To była przyjaciółka Marinette. Mówiła coś do mikrofonu. Ludzie zebrali się w okół niej. Byli też dziennikarze, kamerzyści. Mówiła:
-Drodzy mieszkańcy Paryża. Wiem że żyjecie w strachu. Czarny Kot jest nieprzewidywalny. Wiem też że pewnie każdy z was stracił przez niego bliską wam osobę. Ja też. Moja kochana ciocia Mildred nie żyje przez tego zabójcę. Nienawidzę go z całego serca. Wyrządził okropną krzywdę mojej rodzinie jak i pewnie waszym, ale wiedzcie że was rozumiem i nie daruje mu tego. Trwają poszukiwania za tym bezlitosnym mordercą. Policja nie cofnie się przed niczym. Chce pomścić moją ciocie ale i także waszych bliskich. Czarnemu Kotu należy się śmierć w męczarni. A ja dopilnuje żeby ginął na moich oczach. Nie mamy dla niego litości. Dla niego ani dla osób dla niego ważnych. Każdy kto utrzymuje jakiekolwiek relacje z Czarnym Kotem zostanie surowo ukarany. Nie cofniemy się przed drastycznymi środkami. Takie osoby trzeba wyeliminować. Więc drodzy mieszkańcy Paryża jeśli dowiecie się o jakichkolwiek osobach które mają kontakt z Czarnym Kotem proszę nas zawiadomić my zajmiemy się tymi osobami odpowiednio. Czarny Kot i jego krewni bądź ważne dla niego osoby będą skazane na śmierć.

I jak może być? Narazie jestem chora więc mój mózg słabo pracuje ale zaczyna się robić ciekawie. Jak myślicie Czarny Kot rozwiąże tą zagadkę? A może wydarzy się coś innego? Mam już pomysł na dalsze części więc wyczekujcie następnej. Wiem że rozdział jest słaby ale postaram się pisać lepiej.

Uciekaj... jeśli ci życie miłe Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ