Rozdział 21

224 17 6
                                    

Czarny kot
Siedziałem w areszcie już tydzień. Nie było łatwo zwłaszcza, że jestem najniebezpieczniejszym mordercom w historii Paryża. Nie chciałem zranić Marinette ale wiedziałem że prędzej czy później może stać się jej krzywda. Siedze w celi samotnie w prywatnym i najbardziej zaostrzonym więzieniu w Paryżu. Policja i rząd stwierdzili że nie moge byc z innymi więźniami z obawy że ich zabije. Prawda lecz naprawde chciałem z tym skończyć. Wydaje sie absurdalne że morderca kończy z zabijaniem? Możliwe ale chciałem dla niej. Mimo że naprawde znam ja nie dosc dlugo zdążyłem zauważyć że jest naprawde wyjątkowa. Jako jedyna starała sie mnie nie oceniać i obdarzyła miłością. Skrywam wiele sekretów o ktorych ona nie wie wiec ukrycie sie przed nia było prostsze. Odtrąciła mnie gdy powiedziałem że prawdopodobnie mogłem zabić ciocie jej przyjaciółki wiec nie chce wiedziec jak zareaguje gdy dowie sie całej prawdy o mnie. Chce ja chronić nawet jeśli znaczyłoby to że musiałbym ją zranić.

Marinette
Minął tydzień. Pierdolony tydzień od jego aresztowania. Nie mialam żadnego planu. Sama nie dam rady wiec postanowiłam zrobić krok ktory może zrujnować mi życie, ale dla niego warto. Właśnie szlam na spotkanie z bardzo ważna w moim życiu osobom. Umowilysmy sie w parku w dobrze znanej nam miejscówce. Gdy tam dotarłam zajęłam jedyna ławkę ktora była na odludziu i czujnie czekałam.
-hej Marinette przepraszam za spóźnienie korki były- powiedziała z uśmiechem
- hej Alya nie przejmuj sie podejrzewam- odpowiedzialam
-A wiec z jakiego tak waznego powodu wyciągasz mnie z domu o 21? Ja wiem ze juz jest bezpiecznie bo ten jebany śmieć został schwytany ale to i tak już późno
-Zdaje sobie sprawę. Ja właśnie o nim chcialam pogadać
-O tym bezdusznym skurwielu ktory niszczy Paryż?
Jak mozna z wlasnej woli o nim rozmawiać to nic nie warty chuj z pierdolonym kompleksem wyższości. Jest jebanym śmieciem ktory nie zasługuje by żyć pierdolony skurwysyn bezduszny gówniarz cholerny pojeb zjeb..
-Kocham go
-any. Zaraz co?!
-Kocham go- powtórzyłam
-Jak? Co? Ale skad? Ja.. ja- byla w szoku nie wiedziala co powiedziec. Nie dziwie sie jej naprawde ja rozumiem jednak musialam jej powiedziec prawde
-Poznalam go jakis czas temu. Wyszlam z domu bardzo późno. Zaatakował mnie, myslalam ze mnie zabije ale mnie puścił wolno
- To niemozliwe on nikogo nie oszczędza
- Tez tak myslalam. Potem spotkalam go znowu i znowu. Zaczął do mnie przychodzić, duzo rozmawialiśmy, bylam w szoku bo jest mordercom a na takiego nie wyglądał. Zakochaliśmy się w sobie i mial przestac zabijać. Zrobil to a potem zamordowano twoja ciocie. Myslalam ze to on i oskarżyłam go ale bezpodstawnie, i wiem ze ktos go wyrabiał. I w tamtym momencie zastanawialam sie z czym go jeszcze nie wrobiono. Wiem że jesteś w szoku ale on naprawde jej nie zabił.
-Po co chcialas sie spotkac?
-Pomoz mi go wydostać z więzienia
-Ty chyba żartujesz?! Nawet jesli nie zabił mojej cioci to zabił wiele istnień. Jak mozesz kochac kogos kto odebral zycie wiele ludziom? Jak mozesz kochac kogos kto wyrządził tyle zla?
-A jak ty moglas kochac Nino kiedy byl dilerem? Uzależnił tyle ludzi. Rodziny im sie posypały niektorzy przedawkowywali
-Nie porównuj tego
-Chcialam byc z toba szczera. Nawet nie wiesz ile razy chcialam to zrobic i jak bardzo balam sie tej rozmowy, ale nie prosiłabym cie o to gdybym nie byla pewna jego zmiany. Pomoz mi a jego noga wiecej nie postanie w Paryżu.
-Super bedzie zabijał w innym kraju
-Nie będzie, nikogo juz nie zabije
-Skad ta pewnosc?
-Bo kiedy to zrobic straci mnie na zawsze a to jest rzecz ktorej najbardziej sie boi
-To czemu oddał sie w rece policji? Skoro tak cie kocha nie powinien byc przy tobie?
-Oddał sie poniewaz wiedzial ze zwiazek z mordercom przyniesie mi wiele szkód. Nie chcial mnie narażać. Wiedzial ze nawet jesli sie zmieni Paryż go i tak znienawidzi, nie chcial zeby mnie tez to dotknęło
-Jak widac dotknęło bo zaczelam cie nienawidzić
-Alya ja wiem ze to jest ciezkie ale błagam cie o pomoc. Wiem co zrobil nie jestem ślepo zakochana, ale zrobie wszystko zeby go uratować, jestem w stanie oddac zycie dla niego
-Musze to przemyslec aktualnie nie chce cie widziec
-Alya...
-Pa Marinette

Bałam sie ze sie komus wygada ale wierzylam ze tego nie zrobi. Wiedzialam ze bylo to dla niej ciezkie i nie moge oczekiwać od niej pomocy. Jednak czuje sie o wiele lżej mówiąc to komus. Mam nadzieje ze nie spierdolilam az tak mimo ze wiem jak to wyglada jeszcze z jej perspektywy.

Uciekaj... jeśli ci życie miłe Where stories live. Discover now