22.

5.5K 202 14
                                    

Jeszcze tego samego dnia do zrujnowanego płaczem Louisa przyjechał Harry. Serce dosłownie go bolało, gdy widział szatyna w takim stanie jednak jego męska duma nie pozwalała się przełamać.

-Wejdź. - westchnął szatyna wypuszczając swojego narzeczonego do domu. Właśnie, narzeczonego.. Teraz to słowo nie brzmiało już tak pięknie jak jeszcze kilka dni temu.

-Chyba powinniśmy porozmawiać. - brunet ulokował swój wzrok w podłodze.

-Tak, mam do ciebie jedno pytanie i po nim możesz już wyjść. Czy te zaręczyny w ogóle coś dla ciebie znaczyły? - łzy kolejny raz tego dnia napłynęły mu do oczu.

-Oczywiście, że tak. Jak możesz w ogóle w to wątpić? - spojrzał na niego z wyrzutem. Nigdy nie sądziłby, że Louis kiedykolwiek zwątpi w jego miłość.

-Po prostu Harry, to dla mnie trudne. Jednego dnia mi się oświadczasz a kolejnego olewasz dla pracy. Wiesz jak się poczułem? Jeśli tak bardzo zależy ci na pieniądzach, to ja mogę iść do pracy, pomogę nam finansowo a ty połowę swojego czasu będziesz mógł poświęcać mi. - westchnął.

-Dobrze wiesz, że nie potrzebujemy pieniędzy. Po prostu dzień wcześniej wieczorem, tuż po tym jak się zaręczyliśmy dostałem email, że firma będąca współorganizatorem jednego z  eventów, które nasza firma sponsoruje, jest bliska bankructwa, musiałem wszystko ustalić abyśmy nie stracili na tym zbyt dużo. Obiecuję że nigdy więcej nie zrobię czegoś takiego, możemy nawet teraz kolejny raz pojechać na nasze małe wakacje jeśli tylko masz na to ochotę. - spojrzał na niego z nadzieją. Wiedział, że spieprzył i chciał za wszelką cenę to naprawić.

-Ja naprawdę muszę to przemyśleć, po prostu potrzebowałem potwierdzenia, że to coś dla ciebie znaczyło. Na prawdę byłem w rozsypce.

-Wiem.. Przepraszam, że doprowadziłem cię do takiego stanu. Powinienem był sprawiać, że będziesz się uśmiechać a nie płakać. Taki widok bardzo mnie rani i wiem, że nie będę w stanie więcej tego znieść, więc proszę niech na twoją piękną twarzyczkę wstąpi uśmiech i poprawi mój dzień. - uśmiechnął się ukazując dołeczki, które utworzyły się na jego policzkach.

-Hazz.. Dlaczego zawsze sprawiasz, że nie mogę się na ciebie długo gniewać? Choćbym chciał się na ciebie gniewać to nie mogę. - westchnął.

-Za bardzo mnie kochasz.

-To prawda, cholerna prawda. Bardzo cię kocham. - uśmiechnął się. 

-Wreszcie to zobaczyłem. - podszedł do niego i zgarnął w swoje ramiona. - Przepraszam. - szepnął. - Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale obiecuje, że więcej się nie zdarzy. - pocałował go w czoło po czym małymi pocałunkami zszedł na jego usta na końcu się w nie wpijając. 

-Możecie przestać się tutaj migdalić? - do kuchni wszedł niezadowolony Niall. - Nie mam ochoty na to patrzeć. - westchnął. - A tak poza tym co tutaj robicie? Mieliście być na wakacjach. - nie ukrywał zdziwienia.

-Wróciliśmy dzisiaj po tym jak Harry mi się oświadczył i następnego dnia olewał. - zaśmiał się patrząc na swojego narzeczonego z miłością. 

-Co zrobił? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz i dlaczego nie spytałeś mnie o zgodę? - spojrzał na bruneta.

-Byłeś w headspace, dużo się działo. To nie jest ważne teraz. - szatyn zaśmiał się patrząc na przyjaciela. 

-Poza tym gratuluje! Nawet nie wiesz jak się cieszę! - rzucił się na przyjaciela. - W końcu wam się udało. Nie wiem czemu ten debil czekał tak długo skoro niby już po pięciu minutach był pewny, że chce spędzić z tobą resztę życia.

-Wtedy nie byłem pewny czy Lou chce spędzić ze mną resztę życia. - wywrócił oczami. - Ale oddaj mi go już. - podszedł do nich i przytulił do siebie szatyna, który wywrócił oczami na to zachowanie, Harry zawsze był zaborczy. - Liam i Zayn pytają się czy idziesz jutro do szkoły, bo mają zamiar cię zabrać. 

-Idę. Boże zupełnie zapomniałem co się działo przez te dni. Czy ja naprawdę zgodziłem się być z nimi w tym związku? - spojrzał najpierw na jednego a później na drugiego.

-Na to wychodzi, ale przecież nie ma w tym nic złego. To wasz wspólny fetysz, ty im się podobasz, oni dla ciebie pewnie też nie są obojętni. - wzruszył ramionami. - W każdej chwili możesz zrezygnować. Spróbuj chociaż, zawsze chciałeś wiedzieć jak to jest i teraz masz okazję.

-Wiem, nie mam zamiaru rezygnować, ale boję się jak to wszystko się potoczy.

-Wszystko będzie dobrze. Idziemy na jakąś pizzę? Od rana nic nie jadłem, bo byłem zbyt obrażony na Harry'ego aby poprosić o coś do jedzenia.

-Jestem jak najbardziej za. - uśmiechnął się blondyn. - Cholera Harry!

-Co się stało? - spojrzał na niego wystraszony, naprawdę przeraził się jego nagłego krzyku.

-Musisz mnie zawieść do pracy, muszę tam być za 20 minut. Cholera, wywalą mnie, przecież ja nie znajdę nigdzie indziej pracy. - zaczął majaczyć. 

-Blondi, uspokój się. Gdy tylko dowiedziałem się o twoim headspace napisałem mamie, żeby dała kogoś na twoją zmianę. Więc dzięki mnie masz wolne do końca tygodnia. - wzruszył ramionami.

-Boże, dziękuję. Jesteś najlepszy. - odetchnął z ulgą, naprawdę bał się, że straci tą pracę.

-To co? Pizza? - spytał zniecierpliwiony szatyn. 

-A możemy zaprosić Zayna i Liama? - spytał niepewnie Niall. Chciał spędzić z nimi trochę czasu, gdy się na to zgadzał myślał racjonalnie i tak naprawdę podobała mu się wizja tego wszystkiego ale nie przyzna tego na głos. Na pewno nie teraz.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział bardzo nudny, przepraszam. Ale szkoła jest okropna, zdarza się ze wracam do domu o 19 i później siedze w nocy i uczę na test ;)) 

Postaram się pisać w wolnych chwilach ale mam nadzieje, że wybaczycie różne błędy. 

Miłego wieczoru/dnia! ❤










You can be more than a prostitute //ZiallamWhere stories live. Discover now