Rozdział 3

71 8 15
                                    

– Dobra, Lea. Uspokój się, wczoraj wieczorem tańczyłaś z demonami, to i degradację do czasów szkolnych jakoś dźwigniesz – warknęłam pod nosem, zaciskając dłonie w pięści. Niestety nie pomogło – nadal sterczałam na chodniku jak upośledzona i mierzyłam budynek nieco odrapanej tysiąclatki spojrzeniem zaszczutego królika.

Nie, to nie była moja szkoła. To był budynek, który widziałam do tej pory jedynie z zewnątrz, co już samo w sobie napawało mnie dziecinnym lękiem z czasów, gdy nie byłam jeszcze tą Leą, którą jestem teraz – że po prostu się zgubię. Nie będę wiedziała, gdzie powinnam iść, gdzie jest moja klasa, że zrobię tym z siebie kompletną idiotkę, bo wszyscy inni będą przecież świetnie poinformowani...

– Cholera, a nawet jeśli, to co? Jesteś tu tylko dlatego, że musisz – syknęłam na siebie, ignorując, że zasłużyłam tym sobie na kilka ciekawskich spojrzeń. Odwdzięczyłam się im takim, które obiecywało śmierć w najbardziej wymyślnych męczarniach, z gracją odrzuciłam włosy na plecy i o wiele odważniej ruszyłam przez formujący się tłum w kierunku szeroko otwartych drzwi, nucąc fałszywie „Dancing Queen" Abby.

Tańcząca z demonami. Ha ha, jakie śmieszne. Nawet żadnego na oczy nie widziałam, a co tu dopiero mówić o tańczeniu... Wstyd przyznać, ale ten cały Kordon pozostawił mi w sercu dziwny... niedosyt. Bo to nie było to, czego się spodziewałam. Gdzie zagrożenie życia? Gdzie ta czająca się za każdym rogiem śmierć? Owszem, podobało mi się tam – wciąż nie mogłam przestać myśleć o tym dziwnym wrażeniu przyciągania i jedności z opuszczoną połową miasta, jaka opanowała mnie od razu po tym, jak przekroczyłam cienką granicę z tandetnego ogrodzenia – ale... było mi jakoś za mało. Krótko mówiąc: spodziewałam się fajerwerków, których nie otrzymałam.

A teraz... Teraz czekały na mnie lekcje w szkole. Rany, a taką miałam nadzieję, że z tego wyrosłam...

Miasto miało bardzo duży problem w związku z ulokowaniem na nowo rzeszy głodnych wiedzy uczniów. W czasie, gdy w panice opuszczano Strefę Wyłączenia, szkoły w zdecydowanej większości posłużyły za schronienie dla tysięcy ludzi, którzy nagle znaleźli się bez dachu nad głową. No bo czemu nie? Edukację i tak szlag chwilowo trafił, a pustych mieszkań nie było przecież aż tyle, by nimi dało się uratować sytuację. Gdyby nie przeznaczenie na ten cel pustych szkół, trzeba by było bezdomne rodzinki dokwaterowywać tym, którzy mieli to szczęście i nigdzie nie musieli się przenosić, a to obudziło oczywistą falę protestów. Szkoły i tak stały opuszczone, a obszerne pomieszczenia klasowe dość łatwo można przerobić na prowizoryczne mieszkania, nawet kilkupokojowe. Moje liceum spotkał właśnie ten los, dlatego z oczywistych powodów przynajmniej na razie nie mogliśmy do niego wrócić. No i... przydzielono nas tutaj.

Wiecie, co lubiłam w moim liceum? To, że było bardzo stare. Zabytkowa kamienica z ponad czterechsetletnią tradycją miała w sobie to coś – magię zaklętą w murach, w wyślizganych tysiącami stóp stopniach, w starych meblach i przedmiotach, których dotykało kilka pokoleń. Miała w sobie historię – duszę, która przyciągała mnie jak magnes. I tajemnicę – bo nietrudno było odkryć, że nie wszystkie z pomieszczeń są dostępne dla uczniów. Jak to ja – ciekawska i wiecznie lubiąca mieć wszystko pod kontrolą – za swoją jedyną szkolną rozrywkę (oprócz spania w opuszczonej auli) obrałam znalezienie sposobu na to, jak dostać się do tych wszystkich pomieszczeń. A przede wszystkim do ogromnej piwnicy, o której wiadomo było, że ma sześć poziomów, a do której nikt nie wiedział, jak wejść. No i miałam jakąś taką cichutką nadzieję, że i teraz będzie to moim sposobem na umilenie smutnej szkolnej egzystencji – zdecydowanie odważniejsza, miałam większą szansę na to, by dostać się w dziury, w które niegdyś bałam się dostawać – a tu...

Nie, odrapana tysiąclatka za wiele tajemnic z pewnością w sobie nie kryła. Chociaż cholera ją tam wie – dość duża była jak na tysiąclatkę, więc może...? Ale co w takim klocu może być ciekawego? To chyba już nie czasy schronów atomowych w piwnicach.

Nie ufaj demonowiWhere stories live. Discover now