Rozdział siedemdziesiąty, pt 1

1.9K 84 13
                                    

Piosenki do tego rozdziału:

Next to you - Chris Brown ft Justin Bieber

Sign of the Times - Harry Styles

Sucker for Pain - Lil Wayne, Wiz Khalifa & Imagine Dragons

______________________

Justin's POV:

- Nie wierzę, że kogoś postrzeliłaś, jestem z ciebie taki dumy, kochanie - na mojej twarzy pojawił się uśmiech pełen dumy. Mój niewinny kiciuś celował w kogoś bronią. Sama myśl sprawiła, że mną wzdrygnęło. Nie wyobrażałem sobie jej z bronią w ręce, nie mówiąc już o strzelaniu. Stawała się coraz bardzie podobna do mnie z dnia na dzień, ale nie wiedziałem, czy to była dobra, czy zła rzecz.

- Zamknij się - powiedziała żartobliwie.

Brooke zbliżyła się do mnie z wilgotnym ręcznikiem i delikatnie zaczęła zmywać krew z mojej twarzy. Zamknąłem oczy, by skupić się na przyjemnym połączeniu ciepłej wody i delikatnego dotyku Brooke.

Tyler prowadził, jadąc za moim ojcem, który z kolei prowadził nas do dr. Scotcha. Byłem podekscytowany ale jednocześnie miałem mieszane uczucia co do zaufania. Uczucie ulgi, którą bym odczuł gdybym nie musiał się nim przejmować, byłoby niesamowite, ale z drugiej strony – dlaczego po prostu nie pozbyć się problemu zabijając go?

- Zrobione – wymamrotała Brooke, wykręcając szmatkę pełną krwi.

- Dziękuję, księżniczko – wyszczerzyłem zęby, po czym chwyciłem jej nadgarstek i pociągnąłem w dół, by położyła się obok mnie. Szeroko się uśmiechnęła odwracając głowę w moją stronę, by mnie zobaczyć. – Jak się czujesz?

- Dobrze – szepnęła, przybliżając się, by mnie pocałować. Momentalnie chwyciłem ją za tył głowy sprawiając, że pocałunek stał się niewinny, a następnie językiem wyczułem jej usta i obróciłem dziobnięcie we francuski pocałunek.

- Dobrze, bo jesteś przy mnie, prawda kochanie? – podsumowałem, kochając fakt, że zawsze chciała być ze mną.

Na świecie było mnóstwo zła, w tym ja, ale Brooke wiedziała, że dopóki jest ze mną to wszystko jakoś się ułoży. To było moje największe osiągnięcie.

Zachichotała i przytaknęła, przeszywając mnie swoimi niebieskimi oczami. Emanowała niewinnością bez względu na to, czy widziała jak kogoś torturuję przed śmiercią albo kogoś postrzeliła. Chciałem, by była przy mnie na zawsze i kochałem to, że tak się do mnie przywiązała. Odkąd wyszedłem z psychiatryka starałem się specjalnie robić rzeczy, dzięki którym się do mnie zbliży. Zaręczyny i seks – obie te rzeczy sprawiły, że będzie się mnie trzymała jak nigdy. Ale nie wpadła by na to, bo byłem przebiegły.

- Kochasz mnie, prawda kocie? – spytałem, jednocześnie obserwując jak jej policzki zarumieniają się.

- Oczywiście, że tak, Justin – zaśmiała się zmieszana, dlaczego w ogóle zadaje to pytanie. Po prostu uwielbiałem, jak to mówiła. Podnosiło to moje ego.

Usiadłem na skórzanym fotelu i powiedziałem Brooke, by usiadła na moich kolanach. Pokazałem jej wskazującym palcem, by podeszła, a ona od razu się posłuchała. Uśmiechnąłem się na jej posłuszność. Westchnąłem głęboko, a ona wtuliła się w moje ramiona. Moja ręka wylądowała na jej udzie i zaczęła masować dżinsowy materiał. W pewnym momencie chwyiła dłońmi moją szyję, by zwrócić na siebie uwagę i zerknąć na nią.

- Jesteście tacy słodcy, że aż mnie to obrzydza – odezwał się nagle Tyler, wpatrując się na nas przez lusterko wsteczne. Uśmiechnąłem się cwaniacko. Byliśmysłodcy.

ClaimedPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz