Rozdział 11 - Thought Of You

11.4K 457 17
                                    

Piosenki do rozdziału: 

Justin Bieber – Thought Of You
Chills – Down With Webster
Who You Love – John Mayer ft Katy Perry


~Brooke POV~


- Brooke – głęboki głos zawołał, moje małe ciało drżało, a ja  byłam w rogu pokoju. Usłyszałam kroki przede mną, potem obok, a potem naprzeciwko. Łzy zaczęły spływać po twarzy i wybuchłam szlochem.
- Kotku! Chodź tutaj, czas na zabawę… - zaśpiewał, a  jego głos odbił się echem po całym pokoju.
Zaczęłam biec, biec w dół długiego czarnego korytarza, który wydawał się, jakby nigdy się nie kończył. Krzyczałam kiedy para wytatuowanych rąk mnie owinęła.
- Oh kochana, nie uciekaj ode mnie – warknął, całując za uchem. Płakałam, próbując wyplątać się z jego rąk.
- P-przestań, Justin proszę! – płakałam, kiedy pocierał swoimi biodrami moje plecy, a kroczem mój tyłek.
- To się dzieję, kiedy nie przestrzegasz zasad – warknął i krzyczałam z cierpienia.
*
Podniosłam się i krzyczałam o pomoc na całe płuca. Ręce owinęły mnie i przyciągnęły do klatki.
- N-nie! Zejdź ze mnie! – krzyczałam i uderzałam Justina w klatkę.
- Shhh kochanie przestań. To był tylko zły sen, ok? – kołysał mną lekko w tą i z powrotem.
- Przestań! Nie krzywdź mnie! – płakałam bezradnie i trzęsłam się jak liść w jego ramionach. Moje zęby zaciskały się ze zdenerwowania. Moja klatka była ciasna, a serce biło milion razy na minutę.
- Nie zamierzam Cię skrzywdzić, księżniczko. Proszę, przestań się wić – wymamrotał, przykładając usta do mojej szyi.
Nucił coś do mojej skóry, pocierając palcami moje plecy. Jego akcje powoli mnie uspokajały i przestałam się ruszać. Mój oddech był nierówny i lekko drżałam.
- Chcesz mi powiedzieć co się stało? – namawiał, ściskając bardziej ręce wokół mnie, pokazując że był tu dla mnie.
- J-ja byłam w pokoju i pobiegłam w dół korytarza i złapałeś mnie i – i chciałeś mnie zranić – wybiadoliłam i przysunęłam swoje kolana do klatki.
- Więc to było o mnie? – Justin wydawał się zranionym.
Jego brązowe oczy przepełnione były troską i depresją. To okropne uczucie napłynęło do mojego serca i pokiwałam. Schował twarz w mojej szyi i wdychałam ostry zapach.  Jego jasne brązowe włosy łaskotały mój podbródek jak miał tak głowę.
- Proszę, nie bój się mnie.
Dziwne? Wczoraj chciał żebym się go bała…
- P-przepraszam, nie mogę nic z tym zrobić – wyszeptałam, lekko kładąc ręce na jego plecach.
Słabo pokiwał głową i spojrzał w moje oczy.
- Idź spać, jest późno – wymamrotał bez żadnych emocji.
Pokiwałam i wróciłam pod kołdrę, po czym zamknęłam oczy. Justin złapał moje ciało i położył głowę na mojej klatce, jego ciężka ręka owinęła mnie i przeplotły się z moimi.
- Kocham Cię, kotku.
***
Siedziałam przed Justinem na kanapie, patrząc na niego.
- Nie mogę sobie pozwolić i Cię zabrać, – powiedział, głęboko wzdychając. – ale nie ufam Ci, żebys została sama.
- Justin, po prostu idź – wywróciłam oczami. Zmarszczył brwi.
- Oczywiście że byś to powiedziała. Będziesz próbowała uciec?
- Tak myślisz? – testowałam go, podniosłam głowę, żeby spotkać jego czekoladowe oczy.
Pokiwał głową.
- Wtedy tak zrobię – uśmiechnęłam się.
Wchodziłam w płytką wodę, ale to było zabawne. Chciałam być sama, zbadać dom. Gdyby była szansa ucieczki, wzięłabym ją?
Cholera, wiadomo.
- Nie testuj mnie – warknął, trzymając ciasno klucze od auta.
- Obiecuję, że nie ucieknę – skłamałam przez moje zęby.
Pewnie siebie patrzyłam w jego oczy, nie spuszczając wzroku. Justin podszedł do mnie na kanapę, kładąc się i schował twarz w mojej szyi. Pocałował ją, potem twarz i skradł ostatni całus na ustach.
- Daj mi buziaka kotku – zaśpiewał, wskazując palcem policzek. – I wtedy sobie pójdę.
Słabo się podniosłam i lekko przyłożyłam usta do jego policzka. Nucił w zadowoleniu i zaatakował moje usta swoimi. Odepchnął się i uśmiechnął.
-Żegnaj księżniczko! Bądź bezpieczna! – wykrzyczał i zamknął drzwi.
W końcu, trochę wolności.
Pobiegłam do pokoju Justina i poszłam wziąć prysznic. Czułam się brudna odkąd obudziłam się z mojego koszmaru. Zimny pot nadal był na moim czole i klatce, ale ciepła woda szybko go zmyła.
Wzięłam szampon Justina, pachniał niebiańsko. Nie mówię, że Justin pachnie dobrze… Oh dobra, kogo oszukuję, ten szampon zmieszany był z jego perfumami… Niesamowite.  Myślę o nim stojącym za mną, wąchając jego zapach. Potrząsnęłam głową na te myśli ale lekko uśmiechnęłam się, masując pianę na moich włosach. Ciepła woda znowu spadła na moje nagie plecy, uczucie było uspakajające. Westchnęłam i włożyłam trochę odżywki. Pachniała tak dobrze, jak szampon tak przy okazji. Szybko umyłam ciało przed zakręceniem kranu. Moje ręce złapały zasłony i wyszłam spod prysznica.
Założyłam różowy stanik, który wybrał Justin. Do tego spodnie i czarny sweter z Forever 21. Pozwoliłam wyschnąć moim włosom naturalnie i kapać na podłogę. Gdy mój tymczasowy telefon zaczął dzwonić, od razu wiedziałam, że to Justin.
Chwila. Czemu go szukam skoro to Justin? Potrząsnęłam głową i odłożyłam telefon. Myśl o nim powoduję że… Chce z nim rozmawiać? O boże, wpadam w jego pułapkę. Zadrwiłam i zacisnęłam zęby. Nie, to się nie dzieje.
Telefon wciąż dzwonił i po piątym razie odebrałam.
- Halo?
- Czemu nie odbierałaś? – warknął. Mogłam usłyszeć złość w jego głosie.
- J-ja brałam prysznic.
- Oh -  odetchnął, lekko się uspakajając. – Jak mija dzień?
- Na luzie.
- To dobrze – powiedział szczęśliwy. – Myślałem o Tobie.
- Też o Tobie myślałam – wyszeptałam szczerze, nie musiałam kłamać.
- Naprawdę? – brzmiał na zaskoczonego.
- Mhm.
- Cóż, to miła niespodzianka – zachichotał. – Dajesz mi inspiracje do pracy.
- Ok.
- Cóż, nie dawaj mi tego zimnego wrażenia teraz, to ty o mnie myślałaś – powiedział.
- Oh, zamknij się – burknęłam i poszłam do kuchni po szklankę wody.
Zaśmiał się.
- W porządku, będę kończył. Nie tęsknij za bardzo.
- Nie będę.
- Pa kotku, kocham Cię.
- Pa – rozłączyłam się, po czym wzięłam łyka wody.
Nie powinnam mu mówić, że o nim myślałam. Wielki błąd. Westchnęłam, rzucając kubek do zlewu. Otworzyłam zamrażalnik i wyjęłam pizze, mając nadzieję że trochę zmniejszy mój głód. Ustawiłam minutnik na 20 minut i położyłam się z powrotem na kanapie, oglądając Saturday Night Live.
Pizza była gotowa i zjadłam ją w mniej niż dwie minuty. Nie jadłam odkąd… Odkąd baru z Ches i to były dwa kawałki krewetki. Położyłam się na kanapie i włączyłam muzykę na telefonie i zaczęłam poruszać się do rytmu One Republic.

__________________________________

Tłumaczenie: @opshxmmings
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl
Do następnej! :

ClaimedPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz