V

2.6K 198 38
                                    

– to chyba tutaj – stwierdziła blondynka, gdy razem z Jisungiem stanęli pod drzwiami, na których widniał napis "sala językowa".

chłopiec jedynie kiwnął głową na potwierdzenie i zaczął rozglądać się po korytarzu.

coraz to więcej uczniów zaczynało zbierać się pod ową salę, dlatego do przewidzenia było to, iż zbliżał się dzwonek na lekcje.

oczywiście wzbudziło to w rudzielcu jeszcze większy niepokój, dlatego odsunął się trochę na bok, by nie stać zbyt blisko innych i skorzystać z ostatnich chwil, gdzie może uciec do swojego własnego świata.

jego spokój nie trwał jednak długo, ponieważ już po paru minutach w jego uszach rozbrzmiał nieprzyjemny dźwięk dzwonka, a obcy ludzie zaczęli naruszać jego przestrzeń osobistą, przez co na jego twarz wpłynął grymas niezadowolenia, jednak nie chciał tego po sobie pokazywać.

nie chciał, żeby już pierwszego dnia ludzie uznali go za świra, który boi się najmniejszego dotyku.

sale otworzył dość młody mężczyzna, który z twarzy wyglądał na bardzo miłego, czym zaplusował u Hana. znacznie wolał współpracować z młodszymi nauczycielami, ponieważ łatwiej było mu się z nimi porozumieć.

nauczyciele w "złotym wieku" wywoływali u niego zazwyczaj ciarki. wiedząc, że mają za sobą już kilka lat pracy, miał pewność, że nie będzie z nimi tak łatwo. do tego większość z nich nie rozumie młodzieżowego slangu, dlatego trzeba sięgać w najgłębsze zakątki mózgu, by znaleźć odpowiednie słowa, które starsi zrozumieją za pierwszym razem.

gdy już wszyscy uczniowie zapełnili salę i zajęli swoje miejsca, Jisung wraz ze swoją mamą stanęli tuż przy biurku nauczyciela.

już od początku rudzielec mógł wyczuć na sobie ciekawskie spojrzenia, jednak starał się to ignorować i wpatrywał się w podłogę, licząc na to, że młody mężczyzna wkrótce uratuje go z tej stresującej sytuacji.

– powitajcie waszego nowego kolegę, Han Jisunga – odezwał się niski głos tuż za wspomnianym chłopcem i on sam po chwili poczuł dużą dłoń na swoim ramieniu.

szczerze mówiąc – nie spodobało mu się to ani trochę.

nie był przyzwyczajony do tak nagłego kontaktu fizycznego, dlatego całe jego ciało się spięło i natychmiast skierował wzrok za siebie, jednak tam zobaczył uśmiechniętą twarz swojej rodzicielki i to wystarczyło, by choć trochę się rozluźnił.

nie chcąc robić scen, uśmiechnął się nieśmiało do osób przed sobą, co (ku jego zdziwieniu) większość odwzajemniło.

część klasy jednocześnie wypowiedziała głośne "witaj", ale znalazły się oczywiście i osoby, które zwyczajnie olały nowego ucznia i zatracały się w swoich własnych myślach.

Jisung jednak skupił się na osobach, które okazały mu trochę uwagi.

wiedział, że nie wszystkie uśmiechy były szczere, i że będzie musiał zdecydowanie uważać na to komu ufać, a komu nie.

– dobrze Han, usiądź obok Seungmina – ponownie odezwał się mężczyzna za nim i zajął swoje miejsce, jednak to krótkie zdanie wpędziło rudzielca w tak ogromne zakłopotanie, że jedynie wpatrywał się w mężczyznę, jakby był jakimś ufo.

w końcu skąd miał wiedzieć kim jest Seungmin?

nawet nie potrafił rozszyfrować czy jest to imię damskie, czy raczej męskie.

– ah, wybacz. ostatnia ławka od okna – wskazał w końcu pan Lee (a przynajmniej takie nazwisko widniało na dzienniku, który mężczyzna właśnie planował otworzyć), na co Jisung odetchnął z ulgą i zaczął kierować się do ławki, która była częściowo zajęta przez nieznajomego bruneta.

przed tym jednak ostatni raz rzucił okiem na drzwi wejściowe, za którymi akurat znikała blondynka.

dopiero wtedy do chłopca dotarło, że od teraz jest zdany wyłącznie na siebie.

my squirrel | minsungWhere stories live. Discover now