Rozdział 1

4K 70 9
                                    

Od pierwszych dni w Seulu, zaczęłam go poznawać chodząc po nieznanych ścieżkach, odkrywać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi. Musiałam mieć niezłego farta, żeby poznać Jisoo, pomogła mi znaleść szkołę, kilka istotnych dla mnie miejsc. Niestety nie jestem dziewczyną stąd. Urodziłam się nie daleko tego miasta ale jednak, szara myszka w wielkim świecie. Codzienna kawa w mojej ulubionej restauracji, tuż za rogiem. Mieszkam w dość skromnym apartamencie razem z moją kotką Yuri. Jest moją przyjaciółką od najmłodszych lat.

Kiedy rano wybierałam się na uczelnie zadzwoniła Jisoo.

-Cześć Yona. Masz chwilkę? - była bardzo zestresowana mówiąc przez telefon.

-No zaraz idę na uczelnie, a co tam potrzebujesz?

-Słuchaj, jest sytuacja awaryjna. Moja asystentka nie może dzisiaj przyjść, bo zachorowała. To bardzo ważne. Pomożesz mi? - słyszałam lekko załamany głos. Nie miałam wyjścia.

-Okej. Wyślij mi adres smsem.

-Matko Yona kocham cię.!

-Taaa, ale później zabierasz mnie na dobrą kawę.

-Pewnie dla ciebie wszystko.

Kiedy się rozłączyła opadłam na kanapę. Ehh Jisoo. Jeszcze nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale głupio by było skoro ona mi tyle pomogła a ja jej praktycznie wcale. Po mieszkaniu rozległ się dźwięk przychodzącego SMS. Spojrzałam na wyświetlacz.

-Jisoo.

Adres: xxx/xxx seoul.

Ruszyłam pod adres. Nie było to aż tak bardzo daleko, ale kilometr na pewno. Będąc pod ogromną korporacją weszłam do środka. Na miejscu czekała już uradowana Jisoo.

-Tak się cieszę że przyszłaś!!! - rzuciła się na mnie.

-Ja też, tylko proszę puść, bo nie mam powietrza.

Ta puściła łapiąc za rękę i prowadząc do windy.
Nie wiedzialam gdzie ona pracowała a dopiero w czym. Niczego się nie spodziewając wyszłam razem z Jisoo z windy. Szłyśmy długim korytarzem aż na końcu weszłyśmy do pomieszczenia.
Siedziało w nim siedmiu chłopaków. Wiedziałam kim oni są.

-Yona, przed tobą całe BTS.

Nie powiem, bo jednak są tymi piosenkarzami rozpoznawalnymi na calej ziemi. Przez chwilę patrzałam na nich dość zaskoczona.

-Cześć. Jisoo kim ona jest? - zapytał Namjoon.

-Chłopaki poznajcie Yonę, moją przyjaciółkę. Spokojnie nic wam nie zrobi.

Wszyscy parsknęli śmiechem. W końcu z zaskoczonej twarzy zmieniła się na pełną uśmiechu i podziwu.

-Cześć jestem Yona. - z wszystkimi się przywitałam przytulasem.

-To co, do roboty! - Jisoo wykrzyknęła szczęśliwa.

Zapytacie, a co ty robiłaś? Ja pomagałam Jisoo, wiedziałam coś na temat korektora, cieni i eyelinera,także jak wszyscy się pokazali w efekcie końcowym sama z siebie byłam dumna. Rówież super wystąpili, na prawdę kawał dobrej roboty.

Sprzątając kosmetyki Jisoo podeszła i mnie przytuliła.

-Tak bardzo Ci dziękuję...

-Nie ma za co, w końcu jesteśmy jak siostry co nie?

-Jasne, a ta kawa to jeszcze aktualna?

-Jasne.

-Czy ktoś powiedział kawa? - zapytał ciekawski J-Hope.

-Taaaaaaak.

-Oo to musze z wami iść, sory wasz babski wypad nie wypalił.

Zaczęliśmy się śmiać. Na końcu wszyscy poszliśmy do pobliskiej restauracji cali zmęczeni i wykończeni.

-Odwaliłyście dzisiaj zajebistą robotę. - pochwalił Jin.

-Dziękujemy. Ale niestety nie będzie tak na codzień. - powiedziałam zmartwiona.

-A to dlaczego?

-Ja chodzę na uczelnię, nie dałabym rady.

-Czekaj, Jungkook a ty czasami nie chodzisz codziennie na uczelnie.

-Chodzę. Ale nie spodziewałem się że ty jesteś stąd..

-Dlaczego?

-No bo, jesteś taka wiesz inna, spokojniejsza. Nie ślinisz się na nasz każdy krok, nie krzyczysz i nie chodzisz za nami.

-Ahaaaaaaa, Jungkookowi chodzi że nie jesteś psychofanką.

-Wiecie lubię was, często słucham waszych piosenek, ale nie chodziłabym za wami bo myślę że wy tez powinniście mieć czas dla siebie i spędzać go w gronie przyjaciół.

-To prawda, właśnie go spędzamy. - Uśmiechnął się Jimin.

-To co, pora się zbierać. Jutro o 18:00 kolejna kawa?

-Ej mam pomysł. Może idźmy do klubu, trochę potańczyć się rozerwać, co wy na to? - zapytał rozradowany J-Hope.

-Jasne.

-Pewnie.

-Aaa i Jisoo. Proszę zwolnij tą Jane, bo my chcemy Yone.

-Wiecie Yona też się musi zgodzić.

Wszyscy popatrzeli na mnie blagalnym wzrokiem.

-No, wiecie ja też muszę chodzić na zajęcia.

-To bedziesz chodzić ze mną. - zaproponował Jungkook.

-Musze to przemyśleć..

-Jejhhhh dziękujemyyyy. Już nie będzie tej śmierdzącej Jane.-wykrzyczał Taehyung.

Wszyscy zaczęli się śmiać a V zrobił się czerwony.

-To prawda. - poparł Suga.

Po około trzydziestu minutach byłam już w domu. Rozmyślałam nad propozycją zespołu. Bardzo ich polubiłam, myślę że oni mnie też blagając abym u nich pracowała. Ale co ze szkołą. Z myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu.  Nie mogłam dowierzyć kto do mnie napisał.

-od: nieznany numer

Hejka, co porabiasz?

J. Jungkook

true friends or fucking love || j.jkWhere stories live. Discover now