17.

49 5 3
                                    

        Od rana padał deszcz, ale i tak było bardzo duszno. Siedział na szkolnym parapecie w sali od biologii więc towarzyszył mu w tym momencie jakiś nieokreślony, spreparowany ptak, który tak jak on patrzył smętnie przez szybę na powoli sunących po szkolnym dziedzińcu uczniów kończących lekcje i trzymających kolorowe parasole. Ach, jak chciał być w tej chwili jednym z nich.

- Stefan.. jak myślisz .. czym jest istota życia ?

      Popatrzył z ciekawością na wypchanego ptaka ale ten tylko patrzył nadal w szybę nie ruszając się z miejsca.

- Tak.. też tak myślę.

      Kiwnął poważnie głową jakby się zastanawiając nad uzyskanym milczeniem.  Oparł brodę na kolanie przecierając dłonią brudne okno.

-Jinyoung, przestań gadać do siebie i weź się do roboty.

     Przewodnicząca klasy, która miała z nim dyżur w tym tygodniu trzymając się za boki wskazała na samotną miotłę w kącie sali.  Widząc znudzoną minę kolegi i zarazem klasowego rywala o najlepsze oceny westchnęła po czym pacnęła go  ściereczką w ramię.

- Kończmy tą imprezę i wracajmy do domu. Mam randkę więc muszę się jeszcze przygotować. 

- Od kiedy wyście z rodzicami to randka?

    Uśmiechnął się wrednie ale oboje wiedzieli że to tylko żart. Przewodnicząca była jedną z nielicznych dziewczyn, które go nie irytowały i pozwalał sobie na odrobinę złośliwości w jej kierunki bo wiedział, że odpowie mu tym samym. Poza tym dogryzali sobie już od podstawówki kiedy to pojawiła się między nimi rywalizacja o tytuł najlepszego ucznia. Dziewczyna zwykle ją przegrywała ale za to ponosiła zwycięstwo nad Jinyoungiem w wielu konkurasach międzyszkolnych. 

- Nawet ja mam jakiś wzięcie Park. Za to z tobą naprawdę jest źle skoro jedyne twoje randki to te z wypchanym zwierzęciem. 

🕳🕳🕳

 - Hej Mark. Cafe macchiato na podwójnym espresso. I dodaj mi dużo trzcinowego cukru.

     Starszy chłopak o wiecznie farbowanych na przeróżne kolory włosach uśmiechnął się przyjaźnie odbierając jego zamówienie.  Tym razem jego włosy były w kolorze jasnego brązu co podkreślalo i tak duży uśmiech studenta. Mimo że był starszy dwa lata, pamiętał go ze szkoły. Zawsze kojarzył mu się z uroczą, roześmianą ale i buntowniczą kluską.  Dlatego też często chodził na imprezy z Youngjae.

- Dwoje zamówienie jest juz gotowe.

- Zapłacę kartą.

    Po tym gdy Tuan wpisał cenę,  brunet przyłożył kartę do czytnika i kłaniając się lekko w podziękowaniu usiadł przy stoliku. Przelotnie spojrzał na stolik gdzie siedział kiedyś z Jaebumem a teraz siedziała tam grupka jakichś dziewczyn. Poczuł wibracje w kieszeni wiec odstawił napar na chwilę na stolik z westchnięciem. 

Bammie:
Mam  w środę test z matmy. Uratujesz?

    Szybko odpisał na wiadomość, że jest niestety ale zajęty. Popatrzył w okno. Dzisiaj było naprawdę duszno, mimo złej pogody, i był zmuszony ubrać krótki rękawek w swoim mundurku. Coś czego po prostu nie znosił. Najchętniej całe życie spędziłby w dużej,  za dużej, rozciągnietej ale za to niesamowicie wygodniej bluzie. 
Jako, że czas go gonił wychodząc pożegnał się z Markiem machnięciem dłoni i podjechał autobusem gdzie miał pomóc jako kelner w restauracji.

🕳🕳🕳

-Tutaj macie stroje. Powinny na was pasować. Lisa pokaże jak obsługiwać kasę.

    Obaj ubrali się w wymagany strój czyli białą koszulę oraz czarną muchę. Spodnie od mundurku i tak miał czarne i to tego jeszcze w ten cholerny kancik,  więc pozwolono mu je nosić w czasie pracy. O dziwo całość wykonywanego zajęcia wydawała się całkiem w porządku. Skutki "powodzi" juz dawno zostały zażegnane więc restauracja była na nowo otwarta dla klientów.  Youngjae z uśmiechem biegał od stolika do stolika zbierając zamówienia a po skończonym posiłku zajmował się rachunkiem i talerzami. Jinyoung nie chcąc wchodzić w zbytnią interakcje z ludźmi pomagał szefowi kuchni kroić warzywa a kiedy akurat miał wolną chwilę obsługiwał też zmywak. I tak mijały im kolejne dni podczas pracy.  Szefostwo okazało się być miłym, starszym małżeństwem, które nie robiło żadnych problemów.  Kiedy chłopcy odpracowali całość kary dostali nawet niewielkie premie co przecież im się nie należało ale pani Kim stwierdziła, że każdy popełnia błędy a tacy mili chłopcy zasługują na nagrodę za pomoc. Naprawdę była uroczą staruszką.
Dlatego miał też trochę dodatkowej gotówki, której część zamierzał zaoszczędzić na przyszłe wydatki a część jak najszybciej spożytkować. I to na coś, na co czekał już od dawna.

Wszedł do sklepu. Wyglądał trochę jak złodziej i w sumie i tak się podejrzanie zachowywał.  Ale nie chciał by ktoś go rozpoznał więc rozglądał się na wszystkie strony czy w sklepie jest może ktoś kogo zna i czy musi uciekać jak najprędzej.  Ubrany w czarne obcisłe spodnie, czarną  bluzę , czarną czapkę z daszkiem i oczywiście miał maseczkę na twarzy.  Rzecz jasna czarną. 
Powoli przekradł się na dział muzyczny a następnie wzrokiem szukał tej jedynej płyty.  Jest. Różowa okładka była widoczna z daleka. I właśnie dlatego tak się ukrywał. Który dorosły facet słucha takiej babskiej muzyki i to jeszcze z taką różową okładką?  No na pewno on. Nie żeby nie lubił rocka.  Lubił.  I to bardzo. Ale ten słodki zespół też był w porządku.  A że rodzice zabronili mu kupować przez internet teraz jak ostatni idiota ukrywał się między półkami sklepowymi a pan ochroniarz mrużył oczy śledząc każdy jego kolejny ruch. I wszystko było by w porządku a on mógłby szybko kupić, schować zakupioną płytę do kieszeni i niepostrzeżenie uciec z miejsca "zbrodni" to oczywiście coś musiało się zepsuć.  Bo w życiu nigdy nie jest prosto i zawsze się coś psuje. A na pewno już w tym jego.
Unikając przenikliwego wzroku sprzedawcy podał mu szybko płytę i uciekł wzrokiem odwracając się trochę w bok by być jak najmniej widocznym.

- Jinyoung? 

Cholera . Rozpoznał go.

---
Jadę właśnie na Magnoficon. Tak bardzo chce mi się spać .  Ale mam pomysł na Marksony albo 2jae więc może przez wakacje coś nowego się napisze

Kim jesteś? Kde žijí příběhy. Začni objevovat