6.

62 6 1
                                    

- Chyba mnie z kimś pomyliłeś.
       Park ścisnął mocniej plastikowy kubeczek z alkoholem ale dla niepoznaki jego usta ułożyły się w kolejny tego wieczoru uśmiech. 
- Chyba nie! - Jackson się zaśmiał ukazując rząd białych zębów.- Sunshine był na pewno więc...
- Przecież nie chodzę z nim wszędzie-
         Park wzruszył ramionami przerywając szatynowi. Szybko oddalił się z miejsca by nie pozwolić Jacksonowi na ripostę. Przez duże,  przeszklone drzwi wyszedł na podwórku gdzie muzyka była równie głośna co w środku budynku. Na jednym ze stolików odłożył kubeczek i wsuwając dłonie do kieszeni dżinsów ruszył między ludźmi wzdłuż basenu, w którym kilka osób w strojach kąpielowych lub w zwykłych, przemoczonych ciuchach grało w siatkówkę. 
       Gdzie ten Youngjae? Znowu go zostawił na pastwę tych hien. Jak tylko go zobaczy, powie że ma dość i idzie do domu. Byle jak najszybciej.
        Tyle że jak na złość nigdzie nie było go widać. Palił z rówieśnikami po drugiej stronie ogrodu, ale gdy Jin tam dotarł, dowiedział się, że go już tam dawno nie ma. Za to był ktoś inny. Ktoś kogo już  nie chciał spotkać . Najlepiej nigdy. Szybko odwrócił się na pięcie i ruszył w drogę powrotną. Jako, że nadal nie mógł znaleźć przyjaciela, zrezygnowany napisał mu smsa.

Jinyoung:
Zrywam się stąd.

Youngjae:
Poczekaj.  Gdzie jesteś?

Jinyoung:
Przy bramce.

        Poczuł, że ktoś go łapie za nadgarstek nieco zdyszany. Odwrócił się szybko.
- Myślałeś, że mi uciekniesz?

Kim jesteś? Where stories live. Discover now