11.

56 7 1
                                    

        Na jego łóżku od rana siedzieli Youngjae i Bambam którzy liczyli na korepetycje od Parka przed kolejnymi testami z matematyki i geografii.  Chcąc nie chcąc tłumaczył tym dwóm idiotom najprostsze pojęcia, których kompletnie nie rozumieli co wprawiało go w coraz większą irytację.  A tym większa, że dochodziła już trzynasta a on nie był w ogóle gotowy na spotkanie z Imem a do tego miał jeszcze to przedszkole do ogarnięcia, które niezbyt chciało się od niego wynieść a zamiast nauki wynajdywało coraz to nowe obiekty zainteresowań w jego pokoju, które koniecznie trzeba zbadać i zmacać brudnymi paluchami.

        W końcu jednak wyprosił ową dwójkę i w pośpiechu zaczął się zbierać.  Cholera. Z tego wszystkiego spóźnił się piętnaście minut. Dla zawsze punktualnego chłopaka była to hańba na honorze.  A do tego przecież sam przestrzegł drugiego by się nie spóźnił a teraz on sam.. ale wstyd.

        Z zażenowaniem otworzył drzwi kawiarni, te zadzwoniły zaś dzwoneczkiem przywieszonym u góry zapowiadając kolejnego klienta. Mark, jak zawsze uśmiechnięty już recytowal formułkę powitalną.

- Witamy szanownego klienta. Co podać?

          Jinyoung machnął na niego ręką i uśmiechnął się przelotne.

- Zamówię za chwilkę .

         Po czym skierował swoje kroki w głąb sali. Rozejrzał się po stolikach aż ujrzał postać, która go zainteresowała.  Jaebum. Siedział w rogu sali na kanapie patrząc w komórkę.  Czarne włosy zaczesał do tyłu co nadało mu drapieżnego wyglądu.  Do tego miał na sobie elegancki, brązowy płaszcz.  Nie czekając dłużej, Jinyoung ruszył w jego  kierunku.

- Przepraszam za spóźnienie.

        Powiedział cicho czując ciepło na policzkach.  Wstyd spóźnienia jednak wziął nad nim górę. JB oderwał się od komórki i po zablokowaniu wrzucił w kieszeń płaszcza.  Uśmiechnął się do nowo przybyłego.

- Nic nie szkodzi.

        Jinyoung zdjął swój czarny płaszcz i ziewiesił go na krześle na przeciwko chłopaka. 

- Na co masz ochotę?

       Jaebum wstał po czym wziął portfel .

- A ty?  Ja stawiam. 

- Co? Nie, nie. -zaprzeczył nie tylko
 słowami ale też ruchem głowy. - Ja stawiam.  To za podwiezienie mnie i oddanie komórki.

- Ale...

- Nie lubię mieć długów. 

         Im zmarszczył brwi. Nie lubił jak odbierano mu sposobność do bycia szarmanckim. Ale widząc nieugięte spojrzenie Parka usiadł z powrotem na miejscu. 

- Zdam się na twój wybór.

         Brunet tymczasem już stał przy ladzie i zamawiał dla siebie waniliowe cappuccino z bitą śmietaną i ciastem jagodowym.  Nie wiedział co lubi tamten wiec nie brał aż tak słodkiej kawy. Za to zrekompensował brak słodkiej kawy drugim ciastem, które przyniósł do stolika. Widząc ciasto z truskawkami Jaebum widocznie pojaśniał wiec Jinyoung pogratulował sobie dokonanego wyboru. Ach, gdyby jeszcze to wszystko nie miało tylu kalorii. Tak czy siak,  nawet jeśli wybierane przez niego kawy były bombami kalorycznymi nigdy nie odmówiłby sobie żadnej.  To było jego małe uzależnienie. Kawa nie tylko go rozbudzała i motywowała do działania ale również w pewien sposób czasem uspokajała jego zszargane nerwy już samym zapachem świeżo zmielonych ziaren. Po korepetycjach dla dzieci specjalnej troski była jak lekarstwo. 

- To panie Im.. jak się pan ostanio miewa?
 
        Jaebum słysząc oficjalny ton zaśmiał się . Zrozumiał, że to było wykonanie raczej kiepskiego żartu ale cóż, przynajmniej Park pierwszy się odezwał.

- Dobrze choć co prawda zmieniam ostatnio pracę i mam nieco bieganiny w tej sprawie. A u ciebie?

        Jinyoung upił łyk słodkiej kawy. Ale nie tak słodkiej jak się spodziewał.  Mógł poprosić jeszcze o dodatkowy karmel...

- Cóż.  Szkoła, dom i nauka. To chyba tyle. 

      Nastała chwila, której obydwoje się podświadomie bali. Niezręczna cisza sprawiała, że każdy pomysł odezwania się, wydawał się być głupim. Popijali tylko cicho swoje kawy, bo ciasta zostały już dawno zjedzone. W końcu przerwał cisze Jaebum.

- Chcesz się przejść?

- Bardzo chętnie.

        Spacer był zdecydowanie świetnym pomysłem. Idąc dużo łatwiej było nawiązać rozmowę. I tak od głupich tekstów o pogodzie i widoku ktory ich otaczał, rozpoczęli rozmowę o nich samych. Jakoś samo tak wyszło, że opowiadali o swoich codziennych życiach,  problemach i zmartwieniach. Siedząc w parku śmiali się razem z kota Jaebuma, który potrafił łapać muchy, potem obgadali nowego prezentera lokalnych wiadomości. To z pewnością był udany dzień.  Choć Jinyoung nie chciał tego przed sobą przyznać to jednak ten dzień mu się podobał.  I nic nie poradził na to, że słysząc śmiech drugiego sam zaczynał się uśmiechać. Z nim wszystko wychodziło jakoś tak naturalnie.
 

Kim jesteś? Where stories live. Discover now