XXX. Would you know my name, if I saw you in heaven?

6.2K 312 3.1K
                                    

Wszystko kiedyś się kończy. 

Ludzie rodzą się i umierają. Przedmioty rdzewieją, bądź przestają nadawać się do użytku, choć służyły nam przez tak wiele lat. Słońce wschodzi każdego dnia tylko po to, by o zmierzchu móc znów ukryć się za horyzontem. 

Wszystko ma swój koniec - dni, miesiące, dobre i złe chwile, dzieciństwo, czy liście na drzewach. Życie jest nieustępującym schematem złożonym z chwil, uczuć, przedmiotów i zjawisk, z których każde, absolutnie każde, ma swój początek i koniec. 

Harry wiedział, że miłość jego i Louisa kiedyś się skończy. Nie spodziewał się jednak, że nastąpi to aż tak szybko. Że w dniu balu, na który tak czekał, żeby móc pójść właśnie z nim, będzie stał tak, jak teraz stoi, pośród przyjaciół, patrząc, jak wszyscy się z nim żegnają. 

Przez kilka ostatnich dni nie chciał się nawet do niego odzywać. Teraz w pewnym sensie żałował tego, ponieważ to mogły być ich ostatnie spędzone razem chwile. Ale niestety - czasu, którego zmarnowali, już nikt im nie odda. I choć Harry wciąż łudził się, że to wszystko to tylko zły sen, z którego się wybudzi, w głębi serca wiedział, że nic już nie może zrobić. Że szczęście najwidoczniej nie jest mu przeznaczone. 

Gdy Louis już pożegnał się z Chrisem, Zaynem, Blaise'm, panią Wilson i siostrami, które po kolei podnosił, obiecując, że zobaczą się w wakacje, Harry wiedział, że nadeszła jego kolej. Kierowca taksówki się już niecierpliwił, bagaże spoczywały w bagażniku i wszystko było gotowe, żeby tak po prostu odjechać i zostawić wszystko za sobą. 

Zielonooki obiecał sobie, że nie będzie płakać, że nie pokaże słabości i tego, jak bardzo Louis go rani, jednak gdy tylko chłopak zaczął iść w jego kierunku, zdał sobie sprawę, że ledwo widzi przez łzy, które mimowolnie nagromadziły mu się w kącikach oczu. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Harry czuł, że nie umie ich już nawet kontrolować. Ciurkiem spływały po całej jego twarzy, mocząc policzki, przypominając, że to koniec. 

- Harry – wypowiedział jego imię jak gdyby nigdy nic, a po chwili loczek zdał sobie sprawę, że on stoi tuż przed nim, wpatrując się w jego oczy ze smutkiem, a kciukiem próbując zetrzeć łzę z jego policzka. Przez moment panowała między nimi cisza, przerywana cichym łkaniem Harry'ego.

Widział,  jak Louis otwiera usta, chcąc coś powiedzieć, jednak po chwili rezygnuje i zaciska je. I normalnie Harry może by się sprzeciwiał, jednak w tamtym momencie, gdy Louis po prostu mocno go przytula - nawet nie myśli o tym, by go odepchnąć, dobrze wiedząc, że prawdopodobnie nie będzie mu dane już więcej skryć się w jego ramionach.  

- Przepraszam – wyszeptał, gdy się od siebie oderwali – Proszę, powiedz coś...

- C-co jeszcze mam powiedzieć? – wyszeptał Harry, łkając. W jego głosie słychać było niewyobrażalny ból – Jakie słowa cię zadowolą, skoro nie wystarczyło ci nawet moje proste "kocham cię"?

Louis spuścił wzrok. Chciał mu powiedzieć tyle rzeczy, przede wszystkim to, że on też jego kocha, jednak słowa za każdym razem tkwiły mu w gardle, jak nie chciana gula, która nie potrafiła wydostać się na światło dzienne. Jakby coś go powstrzymywało - mur wokół uczuć, który budował przez te wszystkie lata. Niepewność, strach przed czymś nowym, nieznanym. 

To był odpowiedni moment, żeby to powiedzieć. Jednocześnie byłby to najgorszy sposób, żeby coś zakończyć. Louis wiedział, że w obecnych okolicznościach najlepiej dla Harry'ego będzie, jeśli o nim zapomni. Jeśli znajdzie kogoś, kto na niego zasługuje, ponieważ Louis nigdy nie zasługiwał. 

Ponieważ nie potrafił określić, co czuje, nie potrafił być dla niego tym, kogo Harry potrzebował - dobrym człowiekiem, który ochroni go przed złem tego świata. On po prostu nie potrafił. Nienawidził siebie i rzeczy, które zrobił - prześladowały go one niemal na okrągło, sprawiając, że czuł, jakby utkwił w martwym punkcie. 

Show Me Love | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz