XXI. I found love where it wasn't supposed to be

5.4K 259 2.2K
                                    

19 października 2011 r.

Od momentu, w którym Harry opowiedział im swoją historię, minęło kilka dni, w trakcie których nie pojawił się w szkole ani razu, głównie z powodu choroby, która go dopadła. Stanie w samej koszulce w deszczu dało się we znaki, gdy tylko Harry zaczął czuć się fizycznie niemal tak źle, jak psychicznie. 

Louis przez te wszystkie dni przychodził do niego codziennie. Z dwóch powodów - po pierwsze, chciał nieustannie sprawdzać, czy z Harrym wszystko w porządku, czy nie ma nowych blizn i czy nic sobie nie robi, jednocześnie po prostu pragnąc spędzać z nim czas i udowadniać, że jest tu dla niego. Drugi powód niestety był o wiele gorszy, jednak Louis nie mówił o nim Harry'emu, a nawet jeśli wspomniał, to tylko powierzchownie, nie zagłębiając się w szczegóły. 

Otóż Louis naprawdę, naprawdę nie chciał spędzać wieczorów we własnym domu. O ile zawsze było źle, o tyle teraz było jeszcze gorzej, gdy tylko Greg zaczął codziennie przychodzić pijany i awanturować się jeszcze bardziej niż zwykle. To nie było tak, że Louis chciał zostawiać swoją mamę i siostry same - z reguły na początku, gdy tylko ojczym przesadzał, chłopak od razu interweniował, broniąc swoich bliskich gołymi pięściami, dokładnie wiedząc, że jest to jedynie kolejny z tych wszystkich razów, kiedy nie ma z mężczyzną szans, mimo swojej siły i umiejętności. Greg był po prostu pijany, wściekły i nieobliczalny, a do tego - mimo wszystko - wciąż silniejszy od Louisa. Zawsze kończyło się to w ten sam sposób - gdy Greg wyżył się już na Louisie, odpuszczał i nie awanturował się już aż tak bardzo, jednak chłopak zazwyczaj został wyrzucany na zewnątrz, pomimo protestów Jay. 

W dniu, w którym Louis uciekł do Harry'ego po raz kolejny, był piątek. Po awanturze, która skończyła się tak jak zawsze, jednak odrobinę bardziej boleśnie ze strony Louisa - ponieważ chłopak został na tyle brutalnie pobity, że kulał, gdy szedł, Greg znowu wyrzucił za drzwi. 

- Nic im nie zrobię, jeżeli będziesz się trzymał stąd z daleka, szczylu – oznajmił wtedy jego ojczym, po czym zatrzasnął drzwi. 

Louis nie miał przy sobie nic, jednak nie dbał o to. Nie dałby rady wejść po drzewie i przez okno, ponieważ było zamknięte. Poza tym słowa Grega nieco go przestraszyły i zbiły z tropu. Nie wiedział, czy dobrze robi, słuchając się ojczyma i czy w ten sposób obroni swoich bliskich - jednak już raz go nie posłuchał i dokładnie pamiętał, jak to się potem skończyło. 

Dlatego wolał chociaż przez jakiś czas naprawdę trzymać się z daleka od domu. Bał się, że tak jak powiedział Greg - jego obecność jedynie pogorszy sprawę. Poza tym, nie miał wyjścia - wszystkie drzwi i okna były zamknięte, więc jego jedyną drogą, którą pokonywał już prawie codziennie, była ta do Harry'ego. 

Rytuał się powtarzał - chłopak wspinał się po drzewie i dachu garażu, po czym pukał do okna pokoju Harry'ego, z którego chłopak praktycznie nie wychodził. Zielonooki od razu podchodził i mu otwierał, po czym przytulali się zazwyczaj przez kilkanaście sekund, nic nie mówiąc. Tak było i tym razem, gdy tylko Harry wpuścił Louisa - oboje rzucili się sobie w ramiona, jedyne miejsce, w którym oboje czuli się dziwnie bezpiecznie. 

- Jak się dzisiaj czujesz? – spytał Louis, mając na myśli zarówno chorobę, jak i samopoczucie. 

- Fizycznie lepiej. A ty? – wyszeptał, podczas gdy Louis pokuśtykał do łóżka, żeby na nim usiąść – Boże, Lou, ty kulejesz – przeraził się. 

Louis westchnął, odwracając się w stronę Harry'ego. Zacisnął mocno usta, lecz jego oczy nie wyrażały nic konkretnego. 

- Harry, j-ja... Muszę cię o coś prosić – zaczął spokojnie. 

Show Me Love | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now