IX. But I can be the one tonight

4.6K 311 2.1K
                                    

24 września 2011 r.

[Harry]

- Możesz mi w końcu powiedzieć, dlaczego wtedy tak nagle wybiegłeś i nie raczyłeś odebrać telefonu przez cały weekend?! - spytała Taylor, gdy oboje z Harrym skończyli już lekcje i wyszli ze szkoły. Był poniedziałek i nie mieli dużo zajęć, więc za długimi namowami przyjaciółki, loczek w końcu zgodził się, żeby wyskoczyli do jakiejś kawiarni i porozmawiali. Dziewczyna przez cały dzień wydawała się być bardzo zaniepokojona zachowaniem przyjaciela, który, chcąc nie chcąc, nie potrafił udawać, że wszystko jest okej. 

Bo zdecydowanie nie było okej. Harry myślał, że po tym wszystkim, co wydarzyło się między nim a Louisem w przeciągu ostatnich kilku dni, ich relacja się zmieni. A mimo to po tym, jak chłopak wyszedł od niego w sobotę wieczorem, nie odezwał się ani słowem. Gdyby było tak tylko przez niedzielę - Harry jeszcze by to zrozumiał. Jednak przez cały dzisiejszy dzień mijali się na korytarzu co najmniej sześć razy i Louis ani razu na niego nawet nie spojrzał. Był zajęty śmianiem się z kumplami i obczajaniem lasek, co oczywiście nie umknęło uwadze Harry'ego. 

 - To było niesamowite - oznajmił, gdy Harry przestał grać. 

- N-naprawdę? - spytał, niepewnie patrząc mu w oczy, a jego zielonych tęczówkach pojawiły się radosne iskierki.

- Naprawdę. Sam to napisałeś?

- Tak... to znaczy... Od tygodnia nad tym pracuję, ale nie mam jeszcze słów. Nie mam pojęcia, jak je napisać. 

- Pomógłbym ci, jednak nie jestem dobry w pisaniu - odparł, rozkładając się wygodnie na łóżku młodszego chłopaka. 

- Szkoda - szepnął, spuszczając ze smutkiem wzrok - Z chęcią bym ich użył, gdybyś je napisał. 

- No nie wiem, nie nadaję się do tego...

Harry posmutniał jeszcze bardziej, czując, że to co robi, nie ma sensu. Miał jakąś blokadę i nie mógł się przemóc, żeby znów zacząć pisać piosenki. Nawet, jeśli granie wychodziło mu dobrze, to słowa, które próbował złożyć w jedną całość, po prostu nie miały sensu. 

Ale Louis nie mógł mu w tym pomóc. Nie był jednym z tych chłopaków, którzy zamykają się w domu i piszą romantyczne piosenki. Louis był inny i Harry musiał w końcu dopuścić do siebie tą myśl. I przestać próbować go na siłę zmieniać.

- Harry, mówię do ciebie - przypomniała mu różowowłosa, gdy zdążył już zapomnieć, że idzie obok niego - Co się z tobą dzieje? Zakochałeś się czy jak?

- Co?! - poderwał się nagle, zmieszany. 

- Czyli tak - uśmiechnęła się.

- Żartujesz sobie? Ja? - próbował się tłumaczyć, jednak jej wzrok zdawał się przeszywać go na wskroś - Po prostu się zamyśliłem. Coś mi się przypomniało, n-nieważne...

- Hazz - zwróciła się do niego z troską, zatrzymując się, po czym położyła mu rękę na ramieniu - Wiesz, że jakby się coś działo, możesz mi powiedzieć. 

- Wiem. 

- Mam nadzieję, że wiesz - oznajmiła, otwierając drzwi do kawiarni, do której mieli przyjść. Po chwili zajęli już miejsce przy jednym stoliku, który wybrał Harry. Był on lekko na uboczu, tuż przy ogromnej szybie, przez którą wpadało delikatne, wrześniowe słońce i przez którą było widać całą ulicę. Oboje zamówili jakąś tanią kawę, a gdy kelner odebrał zamówienie i odszedł, Taylor znów postanowiła spróbować. 

Show Me Love | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now