XXIII. I'll be right beside you, dear

4K 232 1.1K
                                    

16 listopada 2011 r. 

[Harry]

Przez ponad dwa tygodnie nie działo się nic szczególnego. 

O imprezie u Blaise'a już dawno nikt nie mówił, zapewne dlatego, że ludzie mało co pamiętali. Wydawali się nawet zapomnieć o tym, że Louis Tomlinson wyniósł Harry'ego na oczach wszystkich. Nikt nie mówił już o tajemniczym zniknięciu Chrisa Owena sprzed trzech tygodni. Można by było rzec, że wszystko się w miarę uspokoiło. Co prawda Harry przez cały czas spotykał się z wyśmiewaniem, nieprzyjemnymi komentarzami, a nawet przemocą, z powodu zdjęć, które zobaczyli wszyscy, jednak sam Jonathan nie groził mu już tak, jak jeszcze do niedawna. Było to co najmniej dziwne, ponieważ chłopakowi zdawało się zależeć na jakimś nagraniu, które myślał, że Harry ma. Jednak w szkole, oprócz obrzydliwych spojrzeń, które mu rzucał, nie wydarzyło się nic aż tak strasznego. 

A było tak dlatego, że, o dziwo, Louis Tomlinson zaczął pokazywać się z Harrym publicznie. Oczywiście nie trzymali się za ręce, ani nie okazywali sobie żadnej czułości przy ludziach, jednak Louis obiecał sobie, że nie dopuści, żeby ponownie doszło do sytuacji, w której ktoś skrzywdzi Harry'ego, nieważne w jaki sposób. 

Reszta również wydawała się być w miarę w normie. 

Louis i jego siostry mieszkali u pani Wilson, więc Harry często u nich bywał. Powoli cała rodzina dochodziła do siebie po tragedii, zwłaszcza, że w końcu zakończył się ich koszmar. Greg dostał dożywocie, co wywołało ogromną ulgę nie tylko wśród Tomlinsonów, lecz wśród mieszkańców całego miasteczka. 

Chris i Alex żyli własnym życiem, co chwilę znikając w toaletach, schowkach na szczotki i pustych salach lekcyjnych. Żaden z nich nie wiedział tak naprawdę, czym była ich relacja. Nie traktowali tego poważnie, jednak w głębi serca każdy z nich zaczynał czuć coś, czego nie czuł nigdy wcześniej. 

Paczka Harry'ego cały czas śledziła członków gangu, z każdym dniem uzyskując coraz więcej informacji. Robili to w tajemnicy przed Harrym, który chyba by ich zabił, gdyby się dowiedział, że planują zniszczyć Jonathana.

Harry'emu wydawało się, że już nic nie może pójść źle teraz, gdy byli z Louisem bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Właściwie było idealnie w chwilach, które spędzali razem, niezależnie czy potajemnie w szkole czy poza nią. Spędzali ze sobą czas coraz częściej, jednak za każdym razem kończyło się tak samo - Louis dostawał dziwne SMS-y, które psuły mu humor, a Harry nie wiedział, dlaczego. Chłopak zdawał się prowadzić w sobie tajemniczą walkę, o której nie chciał mu mówić. A Harry próbował na siłę ukryć to, że martwił się coraz bardziej.

Był piątek, szesnastego listopada, kiedy okazało się, że jego obawy są słuszne. 

– Jak tam Louis się czuje? – spytała Taylor, kiedy szli oboje w stronę szkoły. Dziewczyna wiedziała o sytuacji z mamą chłopaka, jednak nie rozmawiali o tym z Harrym w szkole za dużo. 

– Powoli dochodzi do siebie – Harry uśmiechnął się smutno, spuszczając wzrok. Nie wiedział, co mógłby jej powiedzieć. Od kilku dni cały czas próbował być przy nim, przychodził do niego codziennie. Naprawdę cieszył się, że miał go tak blisko siebie, zwłaszcza teraz, kiedy ich związek stawał się coraz silniejszy. Jednak nie było idealnie, jak mogłoby się wydawać. Nigdy nie jest. – Bardziej martwią mnie ciągłe SMS-y, które dostaje – westchnął, decydując się na tak odważny krok, jak powiedzenie jej o tym. Był z tym sam od jakiegoś czasu i miał tego wszystkiego powoli dość. Potrzebował się komuś zwierzyć. 

Taylor zmarszczyła brwi, odkładając swoją ozdobioną hipisowskimi frędzlami torbę na murek. 

– To znaczy? – spytała, opierając się o murek i odpalając papierosa, pomimo tego, że byli praktycznie przy szkole.

Show Me Love | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now