w i o s n a 3

1.3K 120 16
                                    

wiosną — mam urodziny

Trzy obroty w lewo, cztery w prawo. Spód od filiżanki trzymam dwoma palcami, uszko z jednym idiotycznie oderwanym od niego. Machinalnie wykonuję ten ruch, który mam wyuczony już od najmłodszych lat. Plecy prosto, broda wysoko, ale nie za wysoko. Ma być uniesiona, a nie zadarta. To ma być pokaz manier i kultury osobistej, a nie teatralizacja czynności jaką jest picie angielskiej early grey ze świeżą cytryną i cukrem trzcinowym.

Kompletnie nie mógłbym wyobrazić sobie lepiej moich dziewiętnastych urodzin. Zbyt wielu znajomych nie mam, więc o pokaźnej imprezie nawet nie myślałem. W zasadzie to o żadnej nie myślałem. Ani o przyjęciu, ani domówce, ani żadnej posiadówce dla najbliższych przyjaciół. Raczej chciałem spędzić ten dzień biernie. Leżąc na kanapie, oglądając seriale i stand upy i jedząc w samotności babeczkę, w którą ówcześnie wbiłbym świeczkę i pomyślał sobie marzenie, jakim byłoby skrócenie mojej monotonnej udręki wśród ludzi nazywanych mama i tata. Nie, nie o skróceniu życia w sensie dosłownym, o skrócenie zależności od nich i mieszkania z nimi pod jednym dachem. To właśnie dzięki mojej wspaniałomyślnej mamie, zamiast oglądać czwarty sezon ricka i morty'ego, siedzę wśród jakichś bufoniastych ciotek i znajomych, których pierwszy raz na oczy widzę. Pytają mnie o rzeczy, które kierowane do nastolatka, chodzącego wciąż do szkoły, w jego urodziny wydają się naprawdę bardzo nieśmiesznym żartem. Letnia praca? Skądże, będę leżeć w salonie na kanapie bez koszulki, jeść i oglądać telewizję. Ewentualnie wyniosę się z tymi czynnościami na taras, a seans będę oglądał na laptopie. Studia? Jakie się trafią takie będę miał, na pewno nie te same co Chanyeol. Dziewczyna? Tutaj staram się nie zaśmiać. Moi rodzice niby wiedzą, że jestem gejem, po moim coming oucie dwa lata temu, ale chyba szczególnie nie biorą tego do siebie i myślą, że to jakaś moda. Dla niektórych nastolatków może orientacja seksualna jest swego rodzaju modą, ale w tym przypadku akurat nie dla mnie. Już w gimnazjum wzdychałem do pięknych proporcji męskiego ciała ukazanych przez Fidiasza w swoich boskich rzeźbach. Męskie torsy wydawały mi się o wiele bardziej atrakcyjne i ciekawsze od kobiecego korpusu, foremnych piersi i wcięć w talii. Oczywiście to piękne, każde ciało jest piękne; kobiece oraz męskie, ale do tych drugich czuję większa pokusę i pragnienie sunięcia palcami po idealnie wyrzeźbionych mięśniach brzucha.

A tak właściwie, gdzie jest Chanyeol? To w sunie jedyna osoba, którą chciałbym widzieć tego dnia, i z którą faktycznie byłbym w stanie spędzić moje urodziny w miłej atmosferze. Obejrzeć z nim serial i podzielić się kajmakową babeczką, chociaż mam wielką słabość do słodkiej, zapychającej masy krówkowej. Przyjęcie rozpoczęło się już jakiś czas temu, ale nie na tyle dawno, abym stracił nadzieje, na przyjście Chanyeola. Joohyun też nigdzie nie ma, to znaczy, że zapewne są zajęci czymś razem i przyjdą spóźnieni.

— Mamo. Kiedy przyjdzie Joohyun?— zwracam się do kobiety. Ta wyraźnie niechętnie odrywa się od rozmowy o ostatniej wycieczce do Londynu i odwraca się w moja stronę, uśmiechając się z matczynym ciepłem. Wpada ze skrajności w skrajność, najpierw pokazując mi jak bardzo moja obecność ją irytuje, aby w następnej chwili pokazać, że mimo wszystko jest moją mamą i mnie kocha. Idiotyczne, ale całkiem cwane zagranie.

— Nie wiem synku. Mówiła, że dzisiaj może się nie wyrobić, więc prezent przyniosłaby ci jutro.

Mi nie o prezent chodzi.

— Ah... a Chanyeol?

— Nie wiem— wzrusza ramionami.— Pewnie przyszedłby z nią, a skoro Joohyun nie ma czasu to zapewne przyjadą jutro razem.

— A no tak. To całkowicie logiczne— uśmiecham się sztywno i wstaję z kanapy, wywracając oczyma.

Kieruję się do swojego azylu, do którego miałem zamiar uciec już na początku imprezy. I tak nikt by nie zauważył, a jeśli byłoby inaczej to szczególnie by za mną nie tęsknili. Zadzwonię do Chanyeola i jeśli powie, że nie przyjedzie to do końca dnia będę siedział pod kołdrą i czytał książki. A jeśli powie, że przyjdzie to będę leżał pod kołdrą i czytał książki, dopóki nie przyjedzie i nie zabierze mnie stąd. Już usłyszałem od niego kilka razy, że jestem rozkapryszonym, nie przyjmującym do siebie odmowy dzieciakiem. A później się na siebie obrażaliśmy. Ale jak to kiedyś powiedział papież Franciszek, nasz dzień chociaż pełen kłótni, zawsze kończył się zgodą i to bardzo mi w Chanyeolu imponowało. Kiedy on chował swoją dumę do kieszeni, ja też– aczkolwiek niechętnie– i przed zachodem słońca znowu stawaliśmy się trwającą w dziwnym uczuciu jednością. To dla mnie bardzo romantyczne. Chociaż niby niepozorne zachowanie, niesie w sobie naprawdę wiele wartości i pokazuje jak dwóm osobom na sobie wzajemnie zależy. Chanyeol może mieć charakter ze stali, ale kiedy schodzą z niego emocje i podajemy sobie dłonie, żaden z nas wcale nie mięknie. To nie jest oznaka bycia słabym. Takie zachowanie ukazuje jedynie jak bardzo nam na sobie zależy.

𝒻𝟥𝟥𝓁𝒾𝓃𝑔𝓈 «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz