13. Albo przyznasz, że jesteś zazdrosna

785 57 34
                                    

SHAWN

Następnego dnia obudziłem się z tak wielkim bólem głowy jakbym wczoraj upił się do nieprzytomności, a przecież nic takiego nie miało miejsca. Dopiero po kilku minutach zrozumiałem z kąd pochodzi dziwne uczucie. Mój nos wyglądał jeszcze gorzej i teraz był cały fioletowy.
- Żyjesz?
- Jezu święty, Nash. - mój przyjaciel siedział na fotelu po drugiej stronie pokoju- Nie strasz mnie tak więcej.
- Sorry. Więc jak?
- Wiesz jakie to uczucie mieć odrąbaną głowę?
- Na szczęście nie, ale to musi boleć.
- Jak cholera.
- To tłumaczy czemu wczoraj nic nie czułeś. Jasper nie był pewien, ale chyba serio dali Ci leki z czymś w stylu Sivana.
- Możliwe.
- Nie chcę przerywać ale mamy problem.
Po tych słowach Summer wyszła z pokoju.
- Szybciej! - krzyknęła z korytarza, a chwilę potem razem z nią znaleźliśmy się w pokoju Cassie.
Siedziała na podłodze otoczona naszymi przyjaciółmi.
- Co się stało?
- Nic.
- Cassie nie żartuj sobie. - zganiła ją Kate - Wszystko było w porządku i nagle upadła i zaczęła krzyczeć.
- Cass, o co chodzi, co się stało?
- Mówię ci, że to nic poważnego.
- Zaraz... Czy to ma jakiś związek z tym, że przed naszym wyjazdem byłaś w szpitalu? - zapytał Nash na co dziewczyna odwróciła wzrok. .
- Jakim szpitalu? Ktoś mi wreszcie do cholery powie co się stało?
- Nie powinnam się ruszać.
- Co?
- Mam nadwyrężony mięsień i lekko stłuczone żebro. Mięsień czasem ociera się o kość i to dlatego.
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś?
- Musieliśmy uciekać, jak miałam ci to powiedzieć?
- Normalnie, tak jak teraz. Skoro to dzieje się już któryś raz to z tym nie ma żartów. Nash, odwołaj nasze loty, zostaniemy tu puki...
- Jakie loty?
- Mieliśmy jechać na ten konkurs o którym tyle czasu marzyłaś.
- Shawn, nic mi nie jest. Dobrze wiesz, że tam będziemy bezpieczniejsi.
- A co jeśli podczas występu coś ci się stanie?
- Nic mi nie będzie. Zrezygnuję z niebezpiecznych rzeczy. Proszę.
- Zastanowię się.
- Wiesz, że zostały cztery dni?
- Mam tego świadomość.
- Nie daj się prosić.
- Cassie, wiesz, że musisz o siebie teraz zadbać. To nie jest bezpieczne. Serio może Ci się coś stać.
- Nash, poradzę sobie. Nie musicie się o mnie martwić.
- Chyba jednak musimy.
Wyszedłem z pokoju, słyszałem za sobą kroki, ale w tym momencie nie miałem ochoty na rozmowę. Gdyby powiedziała mi wcześniej mógłbym coś z tym zrobić, a teraz nie mam innego wyjścia. Nie chcę żeby myślała, że będę zgadzał się na wszystko co będzie chciała, ale przeniesienie się do Los Angeles jest aktualnie najlepszym i najbezpieczniejszym wyborem. Najwyżej nie pozwolę jej wziąć udziału w tych zawodach.

***

- Dziękuję. - damski głos wyrwał mnie z rozmyślań.
Odłożyłem koszulkę do torby i spojrzałem w stronę drzwi gdzie stała Cassie.
- Za co?
- Lecimy na ten konkurs.
- Jeszcze nie powiedziałem, że na niego pójdziesz.
- Jak to?
Wróciłem do pakowania bagażu.
- Los Angeles to plan ucieczki. Konkurs to ewentualna rozrywka.
- Proszę cię, wiesz, że to dla mnie ważne.
Wiedziałem, ale nie mogłem pozwolić by przez udział w tym cholernym konkursie odbił się na jej zdrowiu.
- Jeszcze o tym porozmawiamy. Teraz najważniejsze jest to żebyśmy z tąd zniknęli.
- W porządku. Jak nos?
- Jaki nos?
- Shawn. - stanęła za mną, nie dotykała mnie, ale czułem jej obecność i lekki oddech na plecach- Wiem, że nie przyznasz się do bólu, ale przede mną nie musisz tego ukrywać.
- A może właśnie powinienem. W końcu to ty mnie w to wpakowałaś.
- Dobrze wiesz, że nie chciałam. Znasz mnie.
- Coraz bardziej się nad tym zastanawiam. Znałem cię rok temu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło.
- Ja się nie zmieniłam.
- Pudło. Ty zmieniłaś się najbardziej.
Nie odpowiedziała, poprostu odsunęła się ode mnie.
Chwilę potem byłem już sam. Nash wspominał, że od wczoraj Cass i Bellamy unikają się jak ognia, a bardziej ona unika jego. Blake ma swój cel i będzie do niego dążył nawet po trupach, co zresztą już udowodnił. Nie udało mi się jeszcze rozgryźć co planuje, ale na pewno nic co mi się spodoba.

***

Już wieczorem byliśmy w Californii. Na szczęście mój plan zadziałał i Blake nie został przepuszczony przez bramki, a nawet udało mu się załatwić sobie noc w areszcie. Czasem jednak jestem genialny. Nash i ja śmialiśmy się z tego przez połowę lotu, a Cassie chyba nie była zbyt zadowolona. Ale dzięki temu mamy go z głowy. Wytłumaczę jej wszystko przy okazji.
- Witam w domu. - powiedziałem otwierając szeroko drzwi ogromnego apartamentu w którym mieliśmy mieszkać.
- Jak to załatwiłeś?
- Oj, Cassie, nie znasz go? Przecież to Shawn Mendes. On załatwi wszystko.
- Mam plan. Skorzystajmy z tego, że jeszcze nie wiedzą, że tu jesteśmy i wyjdźmy do miasta.
- W sumie... Czemu nie.
- Tylko... Cass, potrzebuję twoich magicznych kosmetyków.
- Po co?
- Z takim nosem żadna dziewczyna na mnie nie spojrzy.
Skrzywiła się. Wiedziałem, trafiłem w punkt, zabolało ją to. O to chodziło.
- Jasne.

Kiedy później nakładała na mój nos kolejną warstwę czegoś co miało ukryć jego fioletowy kolor patrzyłem prosto w jej oczy.
- Po co tyle tego? - zapytałem.
- Żebyś mógł wyrywać dziewczyny. - ucięła, ale ja nie miałem zamiaru dawać za wygraną.
- Czyżbyś była zazdrosna? - uniosłem lekko brew.
- O ciebie? - wbiła wzrok w coś za mną- Nigdy.
- Cassie. Spójrz mi w oczy i powiedz to jeszcze raz.
- Nie.
- Więc chodź tam ze mną.
- Co?
- Albo przyznasz, że jesteś zazdrosna, albo idziesz tam ze mną.
- A co jeśli zrobię i to i to?
Uśmiechnąłem się zadziornie.
- To wtedy będę miał pewność, że coś do mnie czujesz.
- Nie kombinuj Mendes. - wyciągnęła w moją stronę pędzel.
- Tak jest kapitanie. - zasalutowałem.

Hej, wracam i chyba już wszystko będzie systematycznie. Najprawdopodobniej będę musiała nieco zmienić grafik publikowania, ale na razie nic wam nie powiem.
Moi drodzy, w mediach macie pracę zrobioną przez imkatniss16 na jednej z lekcji. Dostałam pozwolenie na pokazanie jej wam.
Cassie i Shawn eh... Co myślicie o ich zachowaniu w tym rozdziale?
A i jeszcze jedno. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin dla przekochanej rose_sm05. Niestety nie udało mi się zrobić maratonu, ale może kiedy indziej.

Kisses from Poland
Hope you enjoy

If you're honest this time | Shawn Mendes Where stories live. Discover now