ENDING

363 29 38
                                    

Słowa to niby najzwyklejsze literki i głoski. Zwyczajne wyrazy, które tworzą zdania jednak to nie tylko słowa. To ciąg literek, który może uszczęśliwiać lub sprawiać ból. Niektóre wyrazy powodują uśmiech na naszych twarzyczkach, a zaś inne łzy na naszych policzkach i złamane serca. Ostatnio usłyszałem słowa, które potrafiłyby zabić człowieka. Były jak, ostre narzędzie przecinające Twoje drobne serduszko. Potrafiły wycisnąć miliony łez, nawet jeśli nigdy nie płakałeś. Złamać Twoje serce jak nigdy dotąd. Wyłonić największe cierpienia, lęki i smutki. Otulić Cię nimi niczym kocyk w zimę. Dokładnie pamiętał cierpienie w dniu, którym usłyszał te słowa. Głos błagający o pomoc i litość kruszył się jak zbita porcelana. Jak zbite lusterko, walące się na podłodze. Kiedyś było całe, a gdy pojawiło się za dużo rysek, wkrótce pękło z ich nadmiaru. Zupełnie jak jego psychika, gdy próbował się zabić.

A teraz już drugą noc siedział, czekając aż blondyn się obudzi. Praktycznie w ogóle nie spał. Nawet nie próbował i tak wiedział, że nie zaśnie. Koszmary, wspomnienia i zadręczanie by go prześladowały. Nie mógł sobie wybaczyć, że tak bardzo skrzywdził swojego ukochanego. Nienawidził się, za to jak okropnym dupkiem był i za cholerny układ z matką jego ukochanego, w końcu to go prawie zabiło. Mimo wszystko chciał być pierwszą osobą, którą Sangster zobaczy po obudzeniu się z śpiączki. Chciał zobaczyć uśmiech na twarzyczce jego ukochanego, choć wątpił by to Dylan był tego powodem. Chciał wiedzieć, że już więcej nie będzie musiał przeżywać strachu. Strachu, że już więcej by go nie zobaczył.

Sprawdził godzinę na telefonie. 4.17. Powinien wrócić do domu, ale nie chciał. Nie potrafił go zostawić tu samego. Mimo że, czuł zapadające się powieki, które ewidentnie domagały się snu. Jego ciało również nie funkcjonowało normalnie. Serce choć już spokojniejsze, to wciąż skruszone jak rozbita szklanka. Brzuch domagał się jedzenia. Nie chciał jednak jeść. Nie chciał wymiotować. Długo nie jadł, a wiedział, że gdyby zjadł, to najpewniej by zwymiotował. Tego nie chciał. Uciekał od myśli i od jedzenia, lecz nie na długo. Jego brzuszek ponownie burczył, a ciało potrzebowało jakiegokolwiek ożywienia. Postanowił wziąć kawę z bufetu szpitalnego. Może ze stresu jej nie zwymiotuję. Wstał z dotychczasowego siedzenia i podszedł do łóżka. Spoglądał na Tommy'ego i lekko się uśmiechał. Zawsze wyglądał słodko i niewinnie, gdy spał.

Delikatnie musnął jego dłoń, widząc jak chłopak zaczyna się szarpać. Pewnie śniły mu się koszmary. Dylan dałby wszystko, by móc mu je zabrać. Jego dotyk jednak pomógł Tommy'emu się uspokoić. Brunet na chwilę zatrzymał głowę na wprost okien. Robił ostatnie kółko na jego skórze poczym, udał się w stronę wyjścia. Przemierzał korytarz, idąc w stronę recepcji, gdy usłyszał głos swoje ciotki adopcyjnej. Automatycznie odwraciół głowę ku recepcji.

- Dylan potrzebujesz snu – oznajmiła ciemnowłosa kobieta, spoglądając na niego znacząco. – Nie martw się o niego. – Zadzwonię gdy tylko się obudzi. – zapewniała o'Briena, na co po raz czwarty odpowiedział jej tym samym tekstem.

- Ciociu, dobrze wiesz że to ja muszę być pierwszym, gdy się obudzi. – mówił spokojnie, choć w głosie można wyczuć ogromne zmęczenie. - Muszę mu to wszystko wyjaśnić. – oświadczył szczerze, splatając jego palce. - Nie mogę go zostawić, to wszystko moja wina, że tu jest. Muszę mu to wyjaśnić. – dodał, na co jego przybrana pani opiekun, kiwnęła głową.

- Rozumiem – odpowiedziała, a po chwili namysłu dodało. – Ale obiecaj mi, że jeśli do ranka się nie obudzi, to wrócisz choć na dwie godzinki się przespać. – Poprosiła bruneta, na co lekko zagrymasił. – Dylan, obiecaj. – głośno zaznaczyła słowo"obiecaj".

- Obiecuję – Złożył obietnicę, choć nie był pewien, czy będzie w stanie ją dotrzymać. – Obiecuję. – Kobieta o czarnych włosach wyszła zza recepcji i spojrzała troskliwie na nastolatka, a następnie przytuliła go do siebie. Poczuł wtedy ciepełko i miłość, która od niej zawsze biła. Melisa, bo tak się nazywała, miała zawsze dobre serce.

Mój Książę →Ɗуℓмαѕ → ZakończoneWhere stories live. Discover now