*R O Z D Z I A Ł 6*

615 89 94
                                    

Rozdział dla AngiSangster❤️❤️
Kto chce maraton?
Kocham was 😘😘I ten gif 😘

T H O M A S

Siedział wtulony w tors wyższego od niego chłopaka, patrząc na zachodzące słońce. W tamtym momencie uśmiechał się częściej niż przez cały rok. Tak bardzo cieszył się, że może tu siedzieć i przytulać się do ukochanego. Nawet jeżeli nie miał pojęcia jak, to możliwe, że tak bardzo go polubił praktycznie nic o nim nie wiedząc. Po prostu miał wrażenie, że Dylan, z jakiegoś powodu jest wyjątkowy, nawet jeżeli nie miał pojęcia z jakiego.

- Powiesz mi coś, o sobie? – zapytał delikatnie, obracając głowę w jego stronę. – W końcu ty wiesz o mnie tak wiele, a ja o Tobie praktycznie nic.

Brunet spojrzał na niego intensywnie poczym westchnął, wiedząc, że blondyn mu nie odpuści odpowiedzi.

- Okay – powiedział, w końcu – Nazywam się Dylan O'brian. – Jego ukochany dodał, śmiejąc się z jego reakcji.

- Coś czego nie wiem – odparł naburmuszony, zakładając rękę za rękę.

- Oj no dobrze już, ale przestań się tak obrażać – wyrzucił z siebie O'Brian poczym poważnie spoważniał. – Lubię śpiewać, właściwie gram w zespole „The Luka State". Czytam książki filozoficzne jak na przykład „Mały Książe". Kocham pisać wiersze. Uwielbiam zachody słońca oraz miasta nocą. W porównaniu do Ciebie chodzę do zwyczajnego liceum i raczej jestem średnim uczniem, choć matematyka idzie mi celująco. Mam siostrę Rose. Mój ulubiony kolor to czarny a ulubiony cytat już kiedyś słyszałeś. - po chwili ciemnooki skończył swój monolog.

- A Twoi rodzice? – Thomas nie był pewien czy wypowiedział to pytanie na głos czy też tylko w swojej głowie jednak gdy tylko zobaczył łzę na jego policzku, odpowiedział sobie na to pytanie.

- Nie żyją – westchnął po kilkusekundowej ciszy, przez co Brodie skarcił się, że to pytanie wyszło z jego ust. – Zginęli w wypadku samochodowym około rok temu . - Trafiłem później do domu opiekuńczego i powiedzmy, że mogło być gorzej.

Sangster nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć dlatego zamiast jakichkolwiek słów, pokrzepiająco wtulił się w bruneta. Powoli głaskał go, przy okazji rysując kółka, dla uspokojenia chłopaka. Było mu przykro, że musiał poruszyć taki temat, sam zresztą wiedział, jak to jest stracić rodzica, a co dopiero dwóch.

- Przepraszam, nie powinienem... - zaczął, ale Dylan szybko mu przerwał.

- Myślę, że nie powinieneś się obwinia", to nie Twoja wina, że nie żyją – Mógł słyszeć, jak głos, Jego Aniołka łamię się z każdym słowem coraz bardziej. - Poza tym dobrze mieć kogoś, komu możesz zaufać, a ty jesteś kimś takim dla mnie.

- Ty dla mnie też – odparł zdecydowany, ponownie spoglądając na jego twarz. Spuchnięte oczy oraz mokre policzku były oznaką płaczu, co zabolało Thomasa. Nie cierpiał widzieć, że ktoś cierpi szczególnie, ktoś na kim mu zależało. – Myślę, że Twoi rodzice, są szczęśliwi, gdzieś tam. – palcem pokazał miejsce słońca, które już prawie zniknęło za horyzontem.

- Mam taką nadzieję – Dylan oświadczył, na co ciemnooki złączył ich dłonie razem.

- Jacy oni byli? – Zapytał, kurczowo trzymając dłoń, drugiego chłopaka. – Twoi rodzice?

- Tata, był gitarzystą, a mama śpiewała, zresztą po nich mam talentymuzyczne. Udzielali się w fundacjach i różnych organizacjach. Byli kochani,opiekuńczy, troskliwi, ale bywały złe dni. – Widząc, że O'Brian nie ma zamiaru kończyć,wstał i podał mu dłoń, którą z uniesioną brwią, przyjął.     

Mój Książę →Ɗуℓмαѕ → ZakończoneWo Geschichten leben. Entdecke jetzt