-5

734 61 7
                                    

- Brook - szepnął Duff - Wstawaj.

Otworzyłem powoli oczy i popatrzyłem na niego z litością, po czym odwróciłem się na drugi bok.

- Kurwa, Gibson! - powiedział, tym razem nie szeptem.

Odwróciłem głowę, żeby na niego spojrzeć. Miał na sobie czarny t-shirt i bokserski.

- Co chcesz? - zapytałem po chwili.

- Roy znalazł łopatę! - oznajmił.

Zerwałem się z łóżka i stanąłem obok chłopaka, a ten zmierzył mnie wzrokiem.

- Nie tutaj - powiedziałem i wyszliśmy z pokoju.

Poszliśmy do kuchni, gdzie nikogo nie było.

- Jak to znalazł łopatę?! - zapytałem zdenerwowany.

- Nie wiem, jak ją znalazł! Schowałem ją za chatą!

- Mówił coś?

Byłem wstrząśnięty. Nikt nie może dowiedzieć się, że to u nas jest łopata, bo jak się wyda to mamy przesrane...

- Nic konkretnego, tylko, że znalazł łopatę.

- Nie pytał o nic? - zapytałem.

Z każdym słowem byłem coraz bardziej nerwowy. Bałem się, że nasz plan nie wypali i opiekunowie dowiedzą się, że to my.

- Nie - odpowiedział - Uspokój się.

Na całe szczęście Roy nie jest typem, który dużo mówi, więc jest szansa, że nikomu o niej nie powie.

Najlepiej byłoby mu powiedzieć, aby nikomu o niej nie mówił, ale wtedy zorientuje się, że łopata jest nasza i od razu podejrzenia spadaną na nas.

***
Nadszedł wyczekiwany wieczór, za dziesięć minut miało odbyć się ognisko, więc razem z chłopakami poszliśmy zająć sobie dobre miejsce, takie z którego wyjdziemy niepostrzeżenie.

Ku mojemu zdziwieniu w miejscu ogniska siedzieli już niemal wszyscy. Byłem zdziwiony, bo było jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia.

W końcu zjawili się opiekunowie. Jak zawsze przywitali nas, przypominając o ciszy nocnej, która rozpoczyna się o północy. Na wstępie musieliśmy zaśpiewać piosenkę o obozie. Po piosence rozmawialiśmy o różnych pierdołach. Jack ciągle spoglądał na opiekunów. Siedzieliśmy w tym samym rzędzie co oni, więc wyjście będzie bezproblemowe.

- Stary - powiedział Duff - Zaraz idziemy.

- Dobra - odpowiedziałem.

Po niecałych pięciu minutach Jack Duff szturchnął mnie, co oznaczało, że czas iść. Wyszliśmy bez żadnych problemów. Obawiałem się, że Amy widziała jak wychodziliśmy, bo co jakiś czas na nas spoglądała.

Pobiegliśmy do naszej chaty po narzędzia. Wzięliśmy sznurek, łopatę i po drodze nazbierakiśmy patyki, żeby wykonać "kratkę".

Gdy dotarliśmy na miejsce chłopak od razu zaczął kopać dół na parę metrów. Ja w tym czasie próbowałem wykonać "kratkę". Było to cholernie trudne do zrobienia, ale ostatecznie się udało.

Wszystko działo się bardzo szybko. Zanim wykonałem swoją robotę, Duff wykopał już dół na dobre półtorej metra.

- Jack - szepnąłem - Liście nam zwieje.

- Kurwa - odpowiedział i przestał kopać - faktycznie. Z tyłu ich chatki jest siatka - powiedział i znów kontynuował pracę.

Szybko pobiegłem za chatę i wziąłem najmniejszą siatkę jaka była. Rozstrzępiłem sznurek, dzięki czemu uzyskałem cieniutkie sznurki zamiast grubego sznura.

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz