Chapter nineteen

298 19 3
                                    

Soundtrack -chelou- half way to nowhere

I am still nothing today

11:48
Ostre światło i wręcz ogłuszający pisk, po dłuższej chwili zaczeły sie rozmywać i tworzyć w miarę znaśny dla ludzkich narządów zmysłów, bodzce.

Obraz przed moimi oczami co prawda bardzo nie wyraźny przedstawiał twarze bodajże dwóch kobiet pochylających się nademną, a usłyszeć dało się już tylko jakieś stłumione szmery.

Wraz z powrotem do rzeczywistości powruciło do mnie poczucie własnego ciała, a wraz z nim ten piekielny ból.
Nie jestem pewna z kąd dokładnie pochodził ponieważ promieniował przez całe moje ciało, ale najbardziej bolały mnie : twarz, szyja i okolice lędzwi.

Nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem, co się stało, już nie mówiąc o tym co najprawdopodobniej mi jest.

-Ava, Tramadol sto mililitrów- odezwał się kobiecy głos który miałam wrażenie że słyszałam już przedtem

-tak,już- odpowiedział kolejny "tajemniczy" głos odpowiedział na ten pierwszy choć wydawał się dóżo młodszy niż poprzedni

-halo,proszę pani- kolejny raz tego okropnego dnia powtórzyło się ta sama fraza

Odruchowo spróbowałam przełknąć śline żeby wyduśić z siebie chociaż jedno zdanie, niestety nie było mi to pisane, a czułam się jakby w moich ustach śliny nie było od co najmniej miesiąca.

W ostatecznośći zamias składnej odpowiedzi wydałam z siebie prawie bez dzwięczny skrzek "tak".

-proszę się nie denerwować, to zaraz powinno minąć- odezwał się ten starszy głos

W między czasie poczułam delikatne w porównaniu z wszech obecnym bólem ukucie w zwieńczenie ramienia z przedramieniem.

Zanim wszystko na powrót zaczeło się robić takie błogie usłyszałam kolejne pytanie.

-jak się pani nazywa, i jaki mamy dzisiaj dzień

- Elien Onfroy- odpowiedziłam już trochę lżej i pewniej

-a data- dodał po chwili kobieta

Wydałm z siebie krótkie westchnie i kompletnie zamilkłam, moja pamięć krótko trwała zawiodła, z resztą wszystkie wydarzenia z ostatniego miesiąca widzę jak przez mgłę.

-jest jeszcze zamroczona- ponownie usłyszałm młodszy głos który raczej nie był skierowany do mnie

-w związku z pani obecnym stanem jestem zobowiązana zapytać czy ma pani jakiś krewnych lub spoinowaconych którzy mogliby do pani przyjechać-kolejny raz jej głos zachuczał w mojej głowie

18:11
Znowu.
Znowu się tak czuje.
Może ból nie doskwiera mi tak jak poprzednio ale czuje że cały czas leżę w tym samym łóżku, w tej samej pozycji, w zapewnie bardzo podobnyn stanie.

Mam ochotę przekręcić się na drugi bok, co zakładam że nie jest teraz możliwe, i iść spać dalej, ale tym razem góruje moja niezdrowa ciekawość.
Staram się skupić i wyłapać jakiekolwiek dzwieki otoczenia które mogłyby mi choć trochę podpowiedzieć jak bardzo mam przejebane.

Jedyne co potrafie wyłapać spośród dzwieków (co jest chyba oczywiste) wszech obecnych maszyn medycznych, to miarowy stókot jakiś ciężki butów których właściciel najwyraźniej kręcił się w kółko po mojej sali.

Czy to już piekło, a szatan czeka niecierpiwie na wymierzenie mi kary za całą krzywdę którą wyrządziłam bliźnim w swoim jakże krótkim życiu.

Ach, nareszcie nadszedł ten pamiętny momęt.

Zaniepokojona a za razem zaciekawiona jak nigdy, zaczełam budzić do życia swój narząd wzroku.

Naszczęście po kilkunastu mrugnięciach obraz zaczoł znów robić się ostry i czytelny.

I tak...

...to był szatan.

Wytatuwany Pan ciemności aka. mistrz całowania właśnie kręcił się po mojej sali.

Chwila jak go nazwałam?
Udajmy że to się nie stało.

Ale wracając do rzeczywistości.

Spod przymrurzonych oczu obserwowałam jak mój współlokator prawie że odbija się od ścian sali.

Zdążył zrobić jeszcze trzy okrążenia zanim spostrzegł że coś jest nie tak.

Stanoł jak wryty i przez następne kilka sekund jakby analizował wszystko we własnym umyśle, po czym wziął głęboki chociaż chaotyczny odech i powoli ruszył w stronę mojego łóżka.

-elie?-przestraszona zamknęłam spowrotem oczy jakby mając nadzieje że widok mnie znów przytomnej był tylko jego przewidzeniem, ale niestety był bardziej cwany niż mi się wydawało

-nie udawaj, przecież widzę że mnie słyszysz- dodał po czym przykrył moją prawą dłoń swoją

Chciałam ją jakoś dyskretnie odsunąć jeżeli to miałoby być wogule możliwe, ale mój bolesny jęk spowodowany gwałtownym ruchem mnie zdradził.

Nie licząc który już raz tego dnia zaczełam ślamazarnie rozchylać powieki.

Obarczyłam blonyna morderczym wrokiem mówiącym "nie jestem w nastroju na rozmowy", na co odpowiedział mi tylko wyjątkowo skrzywdzonym wyrazem twarzy.

Nie żebym miła jeszcze jakieś nikłe nadzieje na resztki empati w mojej już dawno wymieszanej z gównem psyhice ale zrobiło mi się go w pewnym sensie żal, wydawało się że naprawde chciał pomóc.

Ale to przecież już dawno nie jest możliwe.

Bacznie obserwowałam jak swoją chudą wytatuwaną dłonią powili wciska gózik który łączył moją sale z pokojem pielęgniarek.

-obiecuje ci że dowiem się wszystkiego- już tylko rzucił przelotnie wychodąc z sali




Alive Commodity | lil peepWhere stories live. Discover now