Chapter eighteen

296 18 6
                                    

Soundtrack-Lana del ray- Freak

10:18
Poruszanie się ulicami nowego jorku w takich warunkach było niesamowicie ciężkie.

Znaczna większość kierowców zachowywała się tak jakby kilka centymetrów śniegu miało wymazać im z pamięci cała wiedzę z egzaminu na prawo jazdy .

Chociaż muszę się przyznać że raz przez własną nieuwagę prawie wiechałam w inny samochód na rondzie.

11:27 Ze sporym opuznieniem w końcu dotarłam do mojego dotychczasowego domu.

Ruszylam w stronę łazienki na górze z zamiarem wzięcia prysznica.

Wręcz rzuciłam swoje ubrania na pralkę i pospiesznie weszłam do kabiny, zamknęłam oczy odchylając głowę do tyłu pozwalając zimnej wodzie swobodnie spływać po moich ramionach.

Powoli łapiąc ciężkie oddechy pozwoliłam sobie na zebranie myśli,

dlaczego nie wiem nic o przyjeździe Troya?

Przecież to nie pierwszy raz kiedy najzwyczajniej w świecie robie sobie przerwę od aktywnego korzystania z telefonu i myślałam że zdążył zrozumieć dlaczego tak jest i co zrobić żeby się ze mną wtedy skontaktować.

Coś jest definitywnie na rzeczy i to niestety najmniejszy problem jaki mam obecnie na głowie.

Powoli otwieram oczy co daje mi wzgląd na lustro rozciągające się przez całą ścianę od sufitu do podłogi pokrytej grafitowym kafelkami.

Coś jest nie tak.

Nie, nie chodzi mi o moją wręcz kościstą sylwetkę ani nawet o moją przerażająco bladą skórę.

To, to ja?

Przecieram zniecierplienie oczy, ale "to coś" nie znika.
Sięgam ręką za siebie wyłączając lecącą na mnie wodę.

Ponownie zamykam oczy miejąc nadzieje że to co widziałam było tylko efektem załamywania się światla na powierzchni wody.

Nic, nadal to widzę.

To ja, chociaż jest kompletnie inna.

Jest nie prawdziwa ale wydaje się bardziej prawdziwa niż ja sama,

jej lśniące bląd włosy są o wiele dłuższe i wyglądają na tysiąc razy zdrowsze niż moje, jej zielone oczy pomimo iż prawie identyczne posiadają tą radosną Iskierke którą moje juz dawno utraciły.

Chce się ruszyć ale cały czas stoję tak jak zachipnotyzowana, mogę jedyne obserwować jak jej szczupłe długie palce wspinają się po moich łopatkach, aby ostatecznie zatrzymać się na krtani.

Czuje ze nie mogę zaczerpnąć powietrza, pomimo tego iż na naszych tworzach widnieje cały czas ten idealny spokój.

Jej krótko sipiłowane paznokcie rozrywają naskórek co powoduje wodospad brunatne krwi splywający po mojej klatce piersiowej.

Twarz mojego sobowtóra przybliża się do mojego lewego ucha a ja wręcz drze ze strachu.

-Halo słyszy mnie pani- odzywa się zniecierpliwiony kobiecy głos

- Halo proszę pani- komunikat powtarza się, a w tle mogę usłyszeć jedynie trzask drzwi i charakterystyczny odgłos małych kółek toczących się po chropowatej powierzchni

___
Hej kochani!
Zacznę od tego że strasznie przepraszam za tak długą nieobecność ale teraz rozdziały znowu będą regularnie.
Na swoją obronę mogę powiedzieć że przez naukę do egzaminów nie miałam kompletnie czasu na pisanie.

Chcę również ogromnie podziękować osobą które nadal tutaj są i cierpliwie czekają na nowe rozdziały.
A w szczególności missfelisitis która jest najlepszym na świecie wsparciem nie tylko w strefie literackiej :-*

Alive Commodity | lil peepWhere stories live. Discover now