[1.3] Zagadka z Harlow

613 50 49
                                    

Witam, witam! Powracam do was szybciutko z nowym rozdziałem, bo już nie mogłam się doczekać:) Póki trwają wakacje, napisałam kilka części do przodu, żebyście nie musieli zbyt długo czekać w roku szkolnym, bo jak wszyscy wiemy, nauka zabiera mnóstwooo czasu i nie będzie możliwości pisać na bieżąco... Ale nie będę przecież w ostatni tydzień wolnego przypominać o szkole, więc miłego czytania! 

_______________

Słońce przebijało się przez chmury spowijające okolicę i wpadając przez otwarte okno, delikatnie ogrzewało twarz śpiącego jeszcze Sherlocka. Czując to, naciągnął na siebie kołdrę i wsunął głowę pod poduszkę. 

- Nareszcie się obudziłeś! Wiesz, która jest godzina? Myślałem, że już nie wstaniesz. Zrobiłem ci herbatę i śniadanie - John postawił talerz i kubek na małej szafce przy łóżku.

- Wolałbym, żebyś zamknął okno, niż robił mi śniadanie, którego i tak nie zjem. Zimno mi - powiedział stłumiony głos spod poduszki.

- Chciałem, żebyś się obudził.

- Chyba zamroził - zaripostował i usiadł na łóżku. 

- Jest po 11.00 i sądzę, że powinniśmy zająć się sprawą.

- John, nie rozumiem, dlaczego aż tak się przejmujesz. Ofiara najprawdopodobniej jest już dawno martwa lub przynajmniej pozbawiona jakiejś części ciała. Pamiętasz to zdjęcie, które pokazał nam Murphy? To była dłoń kobiety, co znaczy, że zaginiona nie ma większych szans na wyjście z tego cało. 

- Nie pamiętam, bo nawet mi go nie pokazałeś, ale jak zwykle masz świetne podejście... 

- To nie jest podejście, tylko logiczne łączenie faktów. Dziękuję za herbatę, ale kanapki zjedz sam. 

- Ty też musisz jeść. 

- Po co? - wywrócił oczami. Jak na kogoś obdarzonego wyjątkową inteligencją, czasem zadawał naprawdę głupie pytania. Chociaż podobno nie ma głupich pytań. Ale sami musicie przyznać, że pytanie "Po co muszę jeść?", mogłoby się spotkać z równie bzdurną odpowiedzią, typu "Och, przynajmniej po to, żeby nie umrzeć z głodu". Tak więc to zapytanie stanowi wyjątek od reguły. - To tylko spowalnia myślenie. Poza tym dopiero przyjechaliśmy, a ty już kręcisz się po kuchni Georga jak po swojej?

- To piętro dostaliśmy na własny użytek do czasu rozwiązania sprawy. Zresztą nie mów, że cię to obchodzi.

- Racja - uśmiechnął się.

- Sherlock... - John chciał wyjaśnić zdarzenia poprzedniego wieczoru, ale nie bardzo wiedział jak zacząć. Była to dla niego dość krępująca sprawa i wolałby puścić to mimo uszu, ale czuł, że tak trzeba, chociaż to trochę dziwne, że aż tak przejął się czymś, co nie powinno mieć dla niego znaczenia. - Wracając do tej nocy, to była wyjątkowa sytuacja i... 

- Na litość boską, przecież sam ci to zaproponowałem. Nie musisz się tłumaczyć, wszystko w porządku.

- Dobrze... cieszę się - zdziwiony zakończył rozmowę jeszcze szybciej, niż ją rozpoczął. 

Sherlock sięgnął po swój telefon i uśmiechnął się cynicznie, kiedy ujrzał na ekranie 17 nieodebranych połączeń od Mycrofta. To nigdy nie wróżyło dobrze.

 - John, z herbaty również zrezygnuję, wygląda na to, że będziemy mieli gościa! - powiedział, wychodząc w pośpiechu z pokoju. 

- Gościa? O czym ty mówisz? I gdzie idziesz?!

Detektyw zatrzymał się na korytarzu.

- Mój brat się stęsknił, albo chce mnie zabić. Dzwonił do mnie 17 razy, więc albo bardzo mu mnie brakuje albo jest bardzo zdesperowany. I idę się ubrać, bo jeśli jednak ma dziś zły humor, to nie chciałbym zginąć w piżamie. 

Study in love || JohnlockWhere stories live. Discover now