Rozdział 9

75 6 7
                                    

Say you only need the light when it's burning low,
Only want the sun when it starts to snow,
Only know you love her when you let her go.
Only know you've been high when your feeling low,
Only hate the road when your missing home,
And you let her go...

Wyłączyłam radio i przebrałam sie w nienagannie czystą  koszulkę, jasnoszare bryczesy, skarpety jeździeckie i czarny frak. Następnie uczesałam włosy w warkocza, włożyłam do kasku białe rękawiczki i z tym wyszłam wkładając przy tym oficerki. Zeszłam na dół, gdzie mój luzak już stepował z Ross'em i przechwyciłam od niego wodze. Założyłam kask i rękawiczki po czym wsiadłam na przygotowanego wcześniej konia.

- Jesteś pewna, że jedziesz bez kamizelki?

- Tak, wszystko będzie dobrze.- poklepałam siwka po szyji.

Wyjechałam na rozprężanie i ruszyłam natychmiast kłusem. Wydawało się, ze siwek leci nad powierzchnia ziemi. Wykonałam kilka wolt, ósemek i innych badziew zanim przeszłam do galopu. Pozwoliłam sobie na przeskoczenie kilku metrowek i zaczęłam stepowac wokół płotu dzielący mnie od tej, na której ustawiony był parkur.

Doczekałam te kilka numerów przede mną i wyjechałam na plac sprężystym kłusem. Zatrzymałam się w X i ukłoniłam po czym wyjechałam do końca linie prosta. Ruszyłam zebranym galopem po ścianie, podtrzymując konia na łydkach. Wymierzyłam odległość na przeszkodę. Raz, dwa, trzy i... lot! Cudowny lot, który do tej pory pamietam. Usiadłam mocniej w siodle i wybiliśmy się nad doubelkiem, odchyliłem się do tylu na zakręcie, i znów doczekałam się momentu wybicia nad okserem. Zebrałam się, dodałam łydkę i po wyrobieniu zakrętu wbiłam się na wysoka kopertę,( krzyżak) nad którym znajdowały się drążki. Został mi szereg. Wyjechałam znów na prostą i wylądowałam po drugiej stronie dwóch przeszkód wysokich na 140cm. Ostatni przeszkoda zbliżała się niemiłosiernie. Wysoka na 155cm.  Potknął się. Jego przednie nogi  zachwiały sie pod nim, ale wstał. Galopowała dalej, ale bez konkretnego rytmu, bezsensownie. Wiedziałam, ze nie damy rady, nie wygramy, przytrzymałem go wodzami, ale on szarpną lbem i wybił sie na przeszkodę. Wszystko sie działo w zwolnionym tempie. Jak wybił sie za późno i stracą draga nogami, jak jego tylnią peciny robią coś w rodzaju baranka, jak ja wypadam z siodła i jak Rosette spada, przygniatając mnie...

Ostatnie co szybsze to donośny krzyk:

- Nie!

I ciemność.

...

Obudziłam się w białej jasnej sali. Sama ja jestem w jasnej białej koszuli nocnej w morskie romby, leżę na łóżko odziane w biel. Do mojej sali wchodzi doktor. Starszy mężczyzna o nikłym zaroscie i siwiejących włosach, ubrany w jeansy, skórzane buty za kostkę i biały fartuch. W ręku trzyma clippboard.

- Co się stało?- mój głos był płytki, zachrypialy.

- Złamała pani kręgosłup spadając z konia.

- Jak?

- Niejestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.- powiedział po czym wyszedł.

Do pokoju wparował Even.

- Rose!

-Even!- nasze usta złączyły się w słodkim pocałunku.

•••

Nazajutrz podczas pierwszej rehabilitacji rehabilitant zadał mi najprosztsze pytanie pod słońcem.

- Jakie są twoje gole?- zapytał.

- Chce: chodzić, jeździec i skakać.- odpowiedziałam hardo.
  

Bo ja właśnie to wszystko zmienię...

Och jak ja uwielbiam być Polsatem xD. Macie tu rozdzialik wieczorem będzie kolejny zależy jak go zedytuje
Eloszka🤪😜

Akademia Canterwood Onde histórias criam vida. Descubra agora