Rozdział 8

72 4 5
                                    


Po czterech godzinach jazdy zajechaliśmy do Californii na zawody skokowe. Szybko wybiegłam z auta i zaczęłam się rozpakowywać.

•••

Jeszcze tego popołudnia, przed kolacją mieliśmy trening, więc ja, jak to ja, wpadłam z prędkością nadświetlną do stajni. Zarzuciłam na wyczyszczonego konia żel,brązowo złoty czaprak, podkładkę i siodło skokowe i podpiełam  popręg. Założyłam wytok oraz ogłowie angielskie i skoczyłam się przebrać w brązowe bryczesy, białą koszulkę i kask Samshield. Zapiełam sztylpy i zabrałam rumaka na rozgrzewkę.

Po dwudziestu minutach zaczęliśmy skakać. Począwszy od 60 cm a kończąc na 155 cm. Ujeżdżalnia, ktora miała być także rozprężanią na zawodach, była niesamowicie wielka, ponieważ wyglądała jakby ktoś złączyl dwie ujeżdżalnie i przyciął je w kształt kwadratu, mieściły się na niej do 15 przeszkód w najrozmaitszych kombinacjach. Ja z Rossem przelecieliśmy zwinnie nad wszystkimi z jedynie jedną zrzutką przy rowie z wodą, poprzez ostry zakręt. Ucieszona z treningu rozstępowałam do sucha ogierka i wprowadziłam do boksu, gdzie go rozsiodłałam i nakrywam lekką derką, gdyż niewidze potrzeby zakrywania go czymś grubszym we wrześniu. Spojrzałam na zegarek. Cholera! Za 20 minut zamykają stołówkę. Wpadłam do szatni i przebrałam bryczesy i sztyblety na czarne jeansy, i srebrne conversy, a następnie wpakowała do torby kask, wcześniej zdjęte sztylpy oraz butelkę wody, i znów na biegu popędziłam na stołówkę aby zdążyć cokolwiek zjeść. Wybiegłam z szatni i zaraz przy wejściu do stajni wpadam na... No właśnie na kogo ja wpadam? Widzę wszystko w zwolnionym tępie jak laduje w ramionach Even i niezdarnie złączamy nasze usta. Pocałunek trwa niedługo i jest niezdarny, ale mimo wszystko dla mnie to godziny najpiękniejszego snu na żywo. W końcu po tej miłosnej czynności odrywam się od chłopaka, przepraszam i speszona udaje się na stołówkę. Całe szczęście, że przez najbliższy tydzień dziele pokój z Iza.

•••

Rano wstaje skoro świt i przybiegam do stajni. Co prawda przejazd mam dopiero o 14.00 ale chce zobaczyć jak jeździ Even i się przygotować. Mój luzak ( młody chłopak z grupy zaawansowanej ) pomógł mi czyszcząc siodło póki ja czyściłam ogłowie,wytok oraz popręg. Następnie oczyściłam szczotką ochraniacze skokowe i schowałam wszystko na miejsce. Zabrałam skrzynkę ze szczotkami do boksu i zaczęło się pielęgnowanie konika o siwej sierści. Odrzuciłam na bok derkę i zajęłam się doprowadzeniem jego sierści do staniu połyskiwania, którego doczekałam się po dłuższej chwili. Następnie delikatnie zrobiłam Rosette'owi pedikiur na wszystkich czterech kopytkach, myjąc je w wodzie i czyszcząc. I teraz zostało mi: co zrobić z grzywa? Stwierdziłam, że najlepiej będzie jeżeli zaplotę ją z miejsca, więc po wyczesaniu starannie grzywki i ogona zabrałam się za zaplatania grzywy.

Kiedy skończyłam była 9.00 tudzież parkour ujeżdżeniowy trwał od pół godziny i, lada chwila zaczyna jeden przystojny szatyn i jego srokacz, więc spiesznie opuściłam stajnie i dotarłam na ujeżdżalnię, na której rozgrywany był dresaż w momencie, w którym mój prawie „ chłopak" ukłonił się i ruszył kłusem. Skromnie wykonywali figury od kontragalopu po piaff i dostali za to AŻ 30 punktów, przez co będą konkurowali z najlepszymi! Tak się cieszyłam.

Dzis troszkę krótko, ale jutro postuje długi z przełomowym momentem tej książki. Jeszcze dwa rozdziały kochani.
Adios😘💋

Akademia Canterwood Where stories live. Discover now