Rozdział 3

161 6 6
                                    

Otworzyłam oczy. Jak ja nienawidzę budzików. Z wysiłkiem podniósłam się i wyłączyłam te przeklęte urządzenie znane jako telefon. Zabrała ze sobą kosmetyczkę oraz zgarnęłam z Polki brązowe bryczesy, granatową bluzkę, polar i skarpetki jeździeckie po czym zabarykowalam się w łazience. Szybki 3 minutowy prysznic miałam już za sobą. Ubrałam się, umywam zęby u zaczęłam czesać włosy, gdy ktoś zaczął się tłuc w drzwi.

- Co chcesz?

- Siedzisz tam z pół godziny.

- Nieprawda. Zaraz wychodzę.

- Jasne. Jasne.

Doskonale wiedziała kto to. Dokończyłam czesać włosy, zgarnelam piżamę i przekręciłam klucz w zamku. Wyszłam a kłęby pary uniosły się za mną.

- Coś ty tam robiła?

- Nic tylko się ogarniałam.- odłożyłam piżamę i kosmetyczkę na miejsce i sprawdziłam godzinę. 6: 21. Dobra siedziałam tam z 9 minut. Bez przesady.

- Nie chce mi się z tobą kłócić.- zerknęłam na mojego współlokatora znad ekranu iPhone'a.

Był to ten sam chłopak, który mnie tamtego dnia zaczepił. Jak na mój gust był nawet ładny, bo miał delikatną, ktora była pokryta brązowymi pieprzykami i nawet długie kurzoczarne kosmyki panoszące się wszędzie. Jego nerwowe diametowo- szarawe oczy były czeszciowo przysłaniane długimi rzęsami. I te usta. Wielkie różowe wargi, które co jak co, ale z zachwytem bym pocałowała. Ale chwila mam 17 lat. To za wcześnie. Ja nie mogę. On jest poprostu Sweet.

Even wszedł do łazienki a ja schowałam do kieszeni telefon i zgarnęłam kilka smakołyków dla Rosette'a i udałam się do stołówki.

Nałożyłam sobie na talerz rozsądną porcje jajecznicy i wzięłam szklankę soku pomarańczowego, po czym zajęłam miejsce przy najbliższym stoliku. Po chwili dołączyła do mnie trenerka oraz Even rozmawiający z jakimś blondynem. Za nimi szła jakaś brunetka. " A więc nie będę sama." pomyślałam uradowana.

•••

Po śniadaniu udałam się do stajni. Byłam w połowie czyszczenia, gdy do stajni weszła trenerka z pozostałą trójką nastolatków.

- Rose. Chciałabym, żebyś poznała resztę drużyny. Even'a oczywiście znasz. To jego przyjaciel Colin.- wskazała na jasnowłosego.- A to jest Iza. Mam nadzieje, że się dogadacie. Za 15 minut widzę was na hali numer 2.

Obejrzałam od niechcenia moich nowych znajomych.

- To ja może pójdę siodłać.- poklepałam siwka po szyji i zdjęłam mu kantar, który szybko zamieniłam na ogłowie.

Piec minut później ja jako jednyna z naszej grupy byłam gotowa. Wprowadziłam rumaka na halkę i z zgrabnością go dosiadłam.

- Stępem.- wypchnęłam go biodrami i już po chwili jechaliśmy wzdłuż ściany.

Ogier zastrzygł uszami i przychnął a ja tylko się zaśmiałam i poklepałam jego szyje wygiętą w łuk. Przed nami szykował się długi trening.

•••

- Sprowadź ją na koło! Łydka ci ucieka!- galopowałam już dobre 10 minut bez przerwy a siwy ogier już dyszał. Jego szyja, pierś i przednie peciny pokryte były potem a z pysku ciekła mu piana.

- Dawaj, Ros to ostatnie okrążenie.- zacisnęłam zęby i z bolącym sercem wykonałam wszystkie polecenia.

Po przejechaniu najrozmaitszych figur ujeżdzeniowych ( w których byłam dość beznadziejna) rozstępowaliśmy konie do sucha. Przy tym się trochę zapoznaliśmy.

- A ty Rose, skąd pochodzi Rosette?

- To Angloarab Shagya. Dostałam go na 16 urodziny. Miał wtedy zaledwie 3 lata. A wasze?

- Mystery ma 5 lat. To arab czystej krwi.

- Podobno Koloristyk ma jakiś związek z Valegro, ale nie jest to pewne na 100%. Odkupiłem go z rzeźni. Ma szacując z 9 lat.

- Iza co z Orkanem?

- Niewiem. Ma 10 lat na stówkę chociaż nie widać tego po nim. To Hannover.

W tym momencie kiedy wyprowadzaliśmy konie Ros zdecydował się lepiej późną z Orkanem i zaczął drapać się pyskiem gniadosza po ganaszach. Zaczęliśmy się śmiać.

- Coś czuje, że te konie nie raz nas jeszcze zaskoczą.- powiedzieli chłopcy.

Umówiliśmy się na lody za pół godziny w akademickiej lodziarni.

Ten rok szykował się świetnie...

----------------------------------------------

Hello!
It's me!

Brakowało wam rozdziałów wiem, ale muszę mieć coś w zapasie tak na wszelki wypadek😄

Nie bójcie się zwracać uwagę w końcu i'm only human...

Akademia Canterwood Where stories live. Discover now