Rozdział 2

55 8 6
                                    

Domek miał w sobie ten niezwykły rodzaj uroku, który sprawiał, że skromnie umeblowane wnętrze zdawało się być przytulne i pełne ciepła. Cienkie, drewniane ściany wypełniała niemal magiczna atmosfera, potęgowana przez liczne skosy i kolumny, umieszczone w wykuszach okienka oraz osobliwe dekoracje. Na ręcznie zbijanych półkach ustawiono trofea myśliwskie, a ściany zdobiły kolorowe obrazy i kolekcja broni.

– Wasz dziadek polował? – spytała Nora, przyglądając się uważnie eksponatom.

– O tak, w sezonie bywał tu nawet co weekend – odparł Fred. – Był doskonałym myśliwym.

– Gdyby nie jego stan zdrowia, zapewne robiłby to nadal – dorzuciła Lena. – Uwielbiał to miejsce. Nasi rodzice nie przyjeżdżali tu chętnie, dlatego bardzo się ucieszył, gdy dowiedział się, że teraz bywamy tu my.

Nora rozejrzała się po domku. Pod dwoma przeciwległymi ścianami stały dwa piętrowe łóżka, dalej pękata szafa i niewielki regał, okrągły stolik i trzy krzesła, z czego każde inne. W kącie znajdowała się drewniana drabina.

– Prowadzi na stryszek – wyjaśniła szybko Lena. – Zobacz, jeśli chcesz.

Dziewczyna zwinnie wspięła się na szczeble i zajrzała na wspomniany "stryszek". W rzeczywistości była to po prostu zawieszona niemal pod samym sufitem drewniana półka, na której ktoś ustawił materac i malutki stolik nocny. Nad nim znajdowało się niewielkie, osadzone w głębokim wykuszu okno. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Poczuła do tego miejsca sympatię.

Fred zauważył jej zachwyt.

– Możesz tam spać, jeśli oczywiście chcesz.

Pokiwała głową. Po tygodniu spędzonym w lesie wszystko to wydawało się jej spełnieniem marzeń: łóżko, dach nad głową...

– A czy... – Zawahała się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej włosy zmieniły się w zlep tłustych kłaków, które nieestetycznie opadały na pokryte warstwą pyłu czoło. – Czy macie tu może... wodę?

– Niestety nie ma bieżącej, nie ma też ciepłej... – W głosie Leny dosłyszeć się dało poczucie winy. – Za domem jest za to studnia, musi nam to starczać. Ogrzewania też nie ma, ale mamy kominek i...

Nora nie słuchała. Studnia i kominek – w tamtej chwili brzmiało to jak spełnienie marzeń. Właśnie tego potrzebowała do szczęścia. Chciała się umyć i zasnąć w ciepłym łóżku, wpatrując się w trzaskający na palenisku ogień. Przymknęła powieki. Jej dawne życie – życie w cywilizowanym świecie, w którym nikt nawet nie wyobrażał sobie braku wody w kranie czy konieczności funkcjonowania bez ogrzewania, należało do przeszłości. Kiedyś nie byłaby w stanie pomyśleć, że przyjdzie jej spędzić tydzień w lesie, bez prądu i dachu nad głową. Studnia i kominek... Miała ochotę płakać ze szczęścia.

– Mielibyście coś przeciwko – zaczęła nieśmiało – gdybym poszła się teraz umyć?

Chłodna woda przyniosła jej nieopisaną ulgę. Zwilżyła ręcznik i umyła sobie twarz, ciało i włosy. Od dawna nie czuła się tak dobrze – o ile można mówić o dobrym samopoczuciu w takich okolicznościach. Nora odniosła wrażenie, że zimny, krystalicznie czysty płyn nie zmywa z jej ciała jedynie brudu i kurzu, ale także warstwę bólu, cierpienia i zmęczenia. Po skończonej kąpieli czuła się jak nowo narodzona.

Gdy wróciła do domku, zastała tam całą trójkę: Adam siedział zamyślony przy stoliku, Lena leżała na piętrowym łóżku, a Fred kręcił się po pokoju. Na jej widok wszyscy zerwali się z miejsc. Nora odniosła wrażenie, że Adam na chwilę się zawahał; zastygł w bezruchu i zatrzymał na niej swój wzrok. A może tylko jej się przewidziało? To był zaledwie ułamek sekundy. Zdawało jej się, że dostrzegła w oczach blondyna nieznany dotąd cień, ledwo zauważalny wyraz zaskoczenia i... podziwu? Czy mogła mieć rację?

Ogniste sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz