« Now shine like city lights
Torches in the sky
Don't you try to hide it
Sister »
— Tym razem, to już przesada — oznajmił Lestrade, wychodząc z pomieszczenia.
Policjant, widocznie zdenerwowany, stanął na przeciw Sherlocka. Oczywiście miał na myśli, jak zwykle, przewidywalności geniusza. Detektyw pozwolił sobie sądzić, że po prostu ma dość biegania po schodach. — Dwójka dzieci, i dzisiejsza noc... Jesteście gotowi? — zapytał. W jego oczach tliło się zmieszanie. Jak ktoś mógł zrobić coś tak okropnego dzieciom?
Cała trójka zgodnie pokiwała głowami. Nawet ci zupełnie zszokowani sytuacją, szybko się zaaklimatyzowali — w końcu życie na Baker Street to jedna wielka niespodzianka. Myśli rozrywały ich głowy. Inspektor nie przekazał im dokładniejszych informacji. Cóż, najwyraźniej sam nie wiedział, co zaszło. Nie pojmował nic, oprócz tego, że znaleziono dwa skrawki papieru na ciałach maluchów.
• • •
— Musicie go złapać! Musicie! — wydzierała się kobieta, którą słyszeli jak przez mgłę.
Załamana matka była na skraju. Smutek w jej sercu mieszał się z nienawiścią i wyrzutami sumienia. Nie była w stanie udzielić żadnej, być może kluczowej, informacji. Jedynym, co wychodziło z jej ust, był krzyk.
Echo jeszcze przez chwilę brzmiało na podwórzu. Już chwilę potem policjanci zajęli się panią Maloney, okrywając ją kocem i proponując pomoc.
— Niczego nie dotykaliśmy, proszę pana — odparł jakiś świeżak na widok Grega i jego towarzyszy. Najwidoczniej był dumny, że umie trzymać ręce przy sobie.
Lestrade odpowiedział kiwnięciem głowy i ruszył dalej w stronę dziecięcej sypialni.Właśnie przed otworzeniem drzwi, John uświadomił sobie, że mogła to być Rosie. Mała, słodka Rosie. Że tak jak stracił Mary, mógłby stracić córeczkę. Jego dłonie zaczęły się trzęść, co nie umknęło uwadze Sherlocka. Sherlocka, który po mimo kamiennej miny, gdzieś w środku poczuł dziwne uczucie. Widział już wiele drastycznych morderstw, zmasakrowanych ciał, ale dzieci, szczególnie tak małe, były czymś, co dawało mu do myślenia. Gra zaczęła nabierać tempa.Emocje, których nie umiał określić, zaczęły dobijać się do jego serca.
Głęboki wdech Michelle na chwilę przerwał drętwą ciszę. Dziewczyna, przyjeżdżając do Londynu, nie pisała się na to. Zawsze myślała, co by było gdyby, ale nigdy nie chciała poznać prawdy. W tej właśnie chwili znienawidziła tego, kto ją tu zaprosił.
Ciche skrzypnięcie.
Białe drzwi zostały lekko uchylone. Już w progu wspomnienia powróciły. Różowe ściany w białe kropki przeplatały się z chłodnym błękitem. Zabawki, tak uwielbiane przez dzieci, leżały porozrzucane. Było zbyt bajkowo i delikatnie. Po całkowitym wejściu, zauważyli oznaczone ciała. Mała dziewczynka Brooke i jej brat bliźniak Bill wyglądali jakby spali. Jakby dopiero co położyli się spać. Dwa jasnowłose aniołki odeszły tej nocy. Nigdzie nie było śladów brutalności, ich życie zakończono zupełnie bezboleśnie.
Nikt nie chciał podchodzić bliżej. Nikt nie chciał sprawdzić, czy to prawda. Z czasem jednak musieli coś zrobić. Lekarz od razu wyszedł przed dom, by odetchnąć chłodnym powietrzem. Szatynka wyszła za nim, by go wesprzeć. Nikt nic nie mówił. Nikt nie potrzebował słów.
• • •
Nim się obejrzał, został sam w kolorowym pokoiku z białymi meblami i pluszowymi misiami. Z lalkami na półkach i samochodach na podłodze. Powoli opuścił powieki i spróbował wyjaśnić, co zaszło. Małe wkłucia na rękach sugerowały, że wstrzyknięto im coś w śmiertelnej dawce. Najprawdopodobniej było to Pankuronium, które nie tak trudno znaleźć. Musiała to być osoba związana z farmacją lub po prostu interesująca się medycyną. Może owy chirurg, który rozciął gardło z precyzją godną anioła.
YOU ARE READING
You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction"ᴀʟʟ ʜᴇᴀʀᴛs ᴀʀᴇ ʙʀᴏᴋᴇɴ. ᴀʟʟ ʟɪᴠᴇs ᴇɴᴅ. ᴄᴀʀɪɴɢ ɪs ɴᴏᴛ ᴀɴ ᴀᴅᴠᴀɴᴛᴀɢᴇ." Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Blondynka, która zawróciła w głowie Johna, odeszła, zostawiajac go praktycznie samego z malutką Rosie. Sherlock dowiedział się o istnieniu...
![You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]](https://img.wattpad.com/cover/154319651-64-k586395.jpg)