« Blah Blah Blah Blah
now there;s nothing left but small talk »
Ciepły poranek zwiastował przyjemny tydzień wolny od codziennych krzyków Rosie, złośliwości Mycrofta czy zmagań z Andersonem. Resztki słońca ogrzewały ziemię i twarze turystów wystawione ku górze. Szatynka leniwie rozsiadła się na wiklinowym krześle, korzystając z ostatnich ciepłych dni. Zmęczona wczorajszym przybyciem, dość wcześnie poszła spać.
Na najwyższym piętrze znalazły się dwa apartamenty z pięknym widokiem na góry i liściaste lasy. Sherlock z Johnem, oczywiście w osobnych sypialniach, ulokowali się w tym większym mieszkaniu.
Missy powoli zaczęła pić kawę i rozkoszować się ciszą. Dziś jeszcze nie natknęła się na detektywa, szukającego śladów. Rozejrzała się naokoło siebie, podziwiając widoki i przyglądając się ludziom. Wśród prawie pustych stolików dojrzała Johna rozmawiającego z, na oko, młodszą od niego brunetką. Randa, bo o niej mowa, przyjechała na tydzień przed zabójstwem.
Niewysoka, atrakcyjna księgowa. Rozwódka, bez dzieci. Pracująca w jednej z największych firm w Londynie. Nawet podczas urlopu nie może odpocząć.
Dopiero po chwili Michelle stwierdziła, że nie najlepszym pomysłem jest wpatrywać się z drugiego końca sali w potencjalnego zabójcę, który wciąż przebywa na terenie ośrodka. Sielankę przerwał, nadzwyczaj pobudzony, Sherlock. Gwałtownie wbiegł na taras, wywracając po drodze parę krzesełek i obijając się o szklane stoliki.
— Widziałaś może złoty pierścionek? — zapytał, dosiadając się do dziewczyny, która spojrzała na niego krzywo. Jak się okazało, poruszył stolikiem, przy którym siedziała, przez co chłodna już kawa spoczęła na jej koszuli.
— Nie, ale koszulę będziesz mógł zanieść do pralni — zaczęła, ostrożnie ścierając napój chusteczką.
Szybko wstała z miejsca, po czym zdenerwowana ruszyła się przebrać w czyste ubranie.
— Emilly Tood, dwudziestoośmioletnia narzeczona ofiary zgubiła bardzo cenny złoty pierścionek — mówił detektyw, idąc za nią krok w krok. — Ojciec twierdzi, że byłaby w stanie zabić dla pieniędzy. Kilka lat temu jej rodzina zbankrutowała, a kobieta została bez grosza. — Wszedł za Michelle do windy, blokując jej wyście.
— Niech Watson z nią porozmawia — powiedziała, przeciskając się obok detektywa, po czym wcisnęła odpowiedni guzik.
— Nie lubi blondynek — odparł sucho Sherlock, przewracając oczyma. — Poza tym, już zajął się jedną z wczasowiczek — stwierdził, wzdychając ciężko.
— Wątpię. Oboje rozmawiali o pracy, a nie naszej sprawie. — Uśmiechnęła się, wychodząc z windy, by w końcu założyć czystą koszulę.
• • •
— To na pewno Emilly — powiedział John po spotkaniu z kobietą o jasnych oczach. — Przecież to logiczne — skwitował, widząc jak bardzo załamał detektywa swoim tokiem myślenia.
— John, proszę — wydusił Holmes lekko zniesmaczony jego łatwowiernością.
Przed chwilą dowiedzieli się paru ciekawych rzeczy o narzeczonej Adama. Według ojca ofiary, dziewczyna była łasa na pieniądze, zabiła, by mieć łatwiejszy dostęp do spadku. Właściciel hotelu uważał też, że małżeństwo zostało zawarte za sprawą interesu, a nie miłości do chłopaka.
— Wysil swój mały móżdżek. Przecież go kochała, to jest logiczne — dodał poirytowany. — Co prawda, miłość nie istnieje, ale... — zaczął jeden ze swych wywodów, który John zupełnie zignorował.
VOCÊ ESTÁ LENDO
You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]
Fanfic"ᴀʟʟ ʜᴇᴀʀᴛs ᴀʀᴇ ʙʀᴏᴋᴇɴ. ᴀʟʟ ʟɪᴠᴇs ᴇɴᴅ. ᴄᴀʀɪɴɢ ɪs ɴᴏᴛ ᴀɴ ᴀᴅᴠᴀɴᴛᴀɢᴇ." Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Blondynka, która zawróciła w głowie Johna, odeszła, zostawiajac go praktycznie samego z malutką Rosie. Sherlock dowiedział się o istnieniu...
![You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]](https://img.wattpad.com/cover/154319651-64-k586395.jpg)