09 |Utopić żal w łyżeczce łez

387 39 27
                                        

« So... when you get out of the hospital
Let me back into your life
I can't stand what you do »

Pierwsza doba była trudna dla nich wszytskich. Każdy z osobna prosił, by przeżyła. By się obudziła. Każdy z nich na swój szalony sposób, z odmienną motywacją.

Sherlock, liczył, że w końcu dowie się czegoś więcej o tajemniczej policjantce. Że w końcu zrozumie to, czego nie może pojąć i to, co jak na razie wygląda całkowicie nielogicznie.

Wbrew pozorom, które mogłyby wskazywać na Johna, który naprawdę polubił Missy, to właśnie Mycroft przeżywał najciężej. Przecież gdyby nie on i jego pomysł zostałaby w domu. Dalej żyłaby spokojnie. Wbrew swojej woli, martwił się o kobietę. Starał się, aby po przyjeździe miała wszystko, by nie zepsuć ich paktu, a jednak zawiódł. Zawiódł na każdej płaszczyźnie.

Zawiódł choć się starał.

Zawiódł w byciu bratem.
Poległ w byciu człowiekiem.
Naruszył swój honor i wszystko, na co pracował.

• • •

— Pani Hudson, niech się pani odsunie — powiedział Sherlock, szturchając lekko gosposię w bok.

Na twarzy mężczyzny panowała beznamiętność. Po tylu latach nauczył się, że nie warto. Że uczucia są nikomu nie potrzebne. Że jeśli je masz, nie powinieneś ich okazywać.

Zwykle pustą poczekalnię wypełniali ludzie. Mieszkańcy Baker Street, jak przypuszczał detektyw, rodzina chłopaka po wypadku samochodowym i jego dziewczyny, różni bliscy i dalecy przyjaciele. Pielęgniarki krzątały się bardziej niż kiedykolwiek. Nie wiadomo, co było przyczyną tego zjawiska. Może, oczywiście utajniona, wizyta kogoś z rządu, a może dopisywał im dobry humor? Może kolejna kontrola, może wypadek autobusu?

Hałas rozmów dopełniały wiadomości, które włączyła jakaś zatroskana staruszka w ciemnej sukience i butach na lekkim obcasiku. Ponieważ trzeba było, coś robić w oczekiwaniu na lekarza, aby nie zwariować, przynajmniej tak stwierdził John, Sherlock zaczął przysłuchiwać się głosowi lokalnej reporterki. Reporterki, jeśli można było tak określić niezbyt atrakcyjną blondynkę ze słabą dykcją i mało inteligentnym spojrzeniem.

— W jednym ze szpitali na naszym terenie znaleziono ciało sławnego i cenionego lekarza — mówiła niewzruszona, wciąż poprawiając dokumenty na szklanym blacie. — Na zwłoki doktora Ericka Platta natknęła się jedna z pacjentek. Policja, która przybyła na miejsce, stwierdziła samobójstwo w wyniku wyskoczenia z ostatniego piętra budynku.

Podniósł się ogromny szum. Doktor, który rzekomo popełnił samobójstwo, jeszcze tydzień temu przyjmował do szpitala pacjentów. Zajmował się kobietą, którą postrzelono. Jakaś rudowłosa dziewczyna sprzeczała się z ojcem, że to kłamstwo. Ktoś nerwowo zaczął chodzić po korytarzu. Każdy zastanawiał się, jak taka szanowana osoba mogła się zabić? Dlaczego? Co mogłoby być motywem?

Detektyw ostatecznie zignorował tę informacje, obserwując jak ludzie zaczęli krzątać się w popłochu. Holmes miał inne rzeczy, którymi musiał się zająć w tej chwili. John zaczął pocieszać jedną z matek, której dziecko właśnie zmarło. Ach, stary, poczciwy i dobry John, zawsze gotowy do pomocy zdesperowanym. Jaka szkoda, że nie umie pomoc sobie. Choć wzrok obu mężczyzn czasem uciekał w stronę starszego Holmesa, który uparł się przyjechać z nimi, nie przerywali swoich zajęć. Wciąż udawali, bardziej lub mniej skutecznie, że wszystko dzieje się poza nimi.

You see, but You do not observe |Sherlock BBC [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now