«𝟙𝟘»||𝙇𝙊𝙉𝙂𝙄𝙉𝙌𝙐𝙄𝙏𝙔||Keith

107 9 0
                                    

Nie wiedziała ile lat minęło od jej porwania. To mogło być pięć lat, mogło być osiem. Wiedziała tylko, że nie była stara. Nie chcieliby jej ciała gdyby tak było.

Nie wiedziała jak zabawnie wyglądała kiedy poszła go obsłużyć. Filigranowa dziewczynka w za dużych i za wysokich szpilkach, przykrótkiej sukience. Góra zsuwała się. Przestała ją poprawiać już dawno temu. Szła chwiejnie ku nowemu klientowi. Nie podał nazwiska, przybył z towarzyszami. Zawsze wysyłali ją do takich dziwaków. Nie było legalne aby robiła cokolwiek innego niż obsługa i sprzątanie więc nie była za wysoko w hierarchii.

Oddech (Y/n) drżał kiedy sięgała do klamki. Pobije ją? Będzie chciał czegoś więcej?

Przeciągnęła palcami po bliznach na karku i ramionach. Wzięła głęboki oddech chcąc się uspokoić. Nie pomogło, ale mimo to przekręciła klamkę i pchnęła drzwi.

Przeciągłe skrzypnięcie przeszyło ciszę pokoju.

(Y/n) dała krok do przodu. Drżała.

Młody chłopak, może mężczyzna, nie podnosili na nią wzroku. Studiował jakąś mapę.

- Nie dziękuję - jego głos był twardy.

- Nie ja... - urwała.

Chłopak podniósł na nią wzrok. Był przystojny. Szybko odtrąciła tę myśl. Odkąd została porwana nie patrzyła na ludzi w tych kategoriach. Nie umiała już czuć, przynajmniej nie w ten sposób.

Młodzieniec miał na imię Keith. Był bardzo zaciekawiony co robiła tak daleko od Ziemi.

Zadawał dużo pytań, ale (Y/n) odpowiadała tylko na niektóre.

Po chwili przyszedł drugi. Wyższy, w tym samym wieku.

Czarnowłosy opowiedział mu po krótce historię dziewczyny. (Y/n) dużo z tego nie rozumiała.
Wiedziała dwie rzeczy:
- mieli wobec niej jakieś plany
- mówili o niej jak o rzeczy

To wystarczyło na podjęcie szybkiego działania.

Rzuciła się ku drzwiom i wyciągnęła rękę ku klamce.

Niestety ten wyższy był od niej szybszy.
Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ku sobie.
Ramiączka niebezpiecznie zsuwały się. Chłopak spojrzał w dół. Uśmiechnął się by za kilka sekund zostać pchnięty przez (Y/n). Nie wyszarpnęła się, ale jego uścisk się poluźnił.

- Zostaw - odezwał się czarnowłosy. Ku jej zdziwieniu mówił do swojego towarzysza. Tamten popatrzył się na niego dziwnie, ale puścił ją.

- Chcemy Ci pomóc- odezwał się ponownie. (Y/n) zmarszczyła brwi.

- Właśnie! - dodał ten drugi nadal rozcierając miejsce, które uderzyła/pchnęła. Czarnowłosy zgromił go wzrokiem.

Chłopak uniósł rękę by położyć na jej ranieniu, ale (Y/n) odskoczyła. Westchnął.
- Usiądźmy, dobrze?

(Y/n) kiwnęła głową. Usiadła na łóżku, on również.

- Dobrze. Jak tu dotarłaś?

Potrząsnęła głową.

Znów westchnął:
- Jesteśmy tu żeby pomóc. Musisz nam coś powiedzieć. Tak jak przed chwilą. Wiemy już, że jesteś z Ziemi i jak się nazywasz, ale to nie wystarczy.
Słyszałaś o Voltronie?

【мυℓтιƒαη∂σм】s̲c̲e̲n̲a̲r̲i̲o̲s̲ ̲&̲ ̲m̲o̲r̲e̲ Where stories live. Discover now