Rozdział 43

3.2K 215 27
                                    

Po wspólnych ploteczkach z dziewczynami postanawiam odwiedzić swoją dziewczynę w jej biurze, może uda mi się ją wyciągnąć nieco szybciej na obiecany lunch.

W drodze towarzyszy mi Dinah, która w końcu postanowiła wrócić na swoje stanowisko pracy.

- I jak będzie wasza relacja wyglądać w firmie? - pyta dziewczyna.

W sumie nie zastanawiałam się nad tym, chciałabym, aby wszyscy wiedzieli, że Camila jest moją dziewczyną i trzymali ręce przy sobie, ale muszę to najpierw obgadać z kobietą.

- Nie rozmawiałyśmy o tym, wolałabym tego nie ukrywać, ale dostosuje się do decyzji Camz.

- Jaguar, jakim ty się zrobiłaś pantoflem! Nie poznaje Cię!

- I kto to mówi, to Ty w środku nocy szukasz otwartego sklepu, kupujesz zapas słodyczy i jedziesz do Normani, gdy ma okres. - odbijam piłeczkę.

- Skąd wiesz?! - wzdycha oburzona. - zabiję tą twoją dziewczynę za to jej gadanie! - krzyczy, uświadamiając sobie, kto mógł mi o tym powiedzieć.

Kręcę tylko głową i pukam do drzwi Camili, po usłyszeniu delikatnego 'proszę' wchodzę do środka.

- Hej księżniczko. - zaczynam, gdy jestem pewna, że dziewczyna jest sama w gabinecie. - Przyszłam Cię porwać na obiad. - mówię, podchodząc do niej, obracając fotel w moją stronę.

- Czy w tej firmie pracuje tylko prezes? Co to za dziwne zasady? - pyta wyraźnie zmęczona.

- Na to wygląda. - wzruszam ramionami.

- Widziałaś Dinah? - pyta.

- Powinna być przy swoim biurku. - odpowiadam, na co dziewczyna tylko przytakuje i dzwoni, aby dziewczyna zjawiła się u niej w gabinecie.

Nie wiem, o co chodzi, więc delikatnie odchodzę od dziewczyny.

- Jestem. - mówi blondynka.

- Wiesz gdzie się teraz znajdujesz? - zadaje pytanie, a ja razem z dziewczyną marszczymy w nieporozumieniu brwi.

- Canola, nie mam jeszcze alzheimera. - próbuje zażartować Dj.

- Jesteś w gabinecie Prezesa. - zaczyna, nie zwracając na jej odpowiedź. - Tak się składa, że tym Prezesem jestem ja, a Ty podobno jesteś moją asystentką.

- Co jej się stało, Jaguar? - pyta mnie zdezorientowana dziewczyna, na co szeptem tylko ospowiadam 'mnie nie pytaj'.

- Więc do cholery zacznij w końcu pracować! Przez większość czasu nie ma Cię na stanowisku pracy. - unosi głos, co jest naprawdę do niej niepodobne.

Zaczynam się martwić, że coś musiało się stać.

- Zostaw te dokumenty, ogarnę to wszystko. - odpowiada jej Dinah i wcale nie wygląda na to, aby się przyjęła tym, co powiedziała jej brunetka.

Camila nic nie odpowiada, zabiera swoją torebkę i opuszcza powoli gabinet, a ja nadal stoję w tym samym miejscu i nie mam pojęcia co się wlaśnie wydarzyło.

- Ktoś tu ma okres, powodzenia Jauregui. - zaczyna się śmiać blondynka.

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć dziewczynie, bo w oddali słyszę głos Cabello.

- Idziesz czy masz dzień dobroci i postanawiasz pomóc Dinah?! Mam sama iść na ten lunch?!

Spoglądam z przerażeniem na blondynkę, która nie może powstrzymać śmiechu i szybko dogadaniam brunetkę.

*

- Lody bananowe specjalnie dla mojej księżniczki. - mówię, podając jej kufel lodami.

W czasie obiadu Camila miała dziwne napady humoru, więc liczę na to, że lody pomogą i dziewczyna więcej nie będzie rozmyślać nad zostawieniem firmy i wyjechaniem do Afryki, aby spędzić czas z małymi zwierzątkami. Tak to w całości jej słowa.

- Dziękuję Lo, jesteś kochana. - odpowiada, składając całusa na moim policzku.

- Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać. - zaczynam, drapiąc się nerwowo po karku.

- Hmm, o czym dokładnie? - pyta szczęśliwa, pałaszując swój deser.

- O nas. - mówię. - Jak widzisz nasz związek w firmie? Chciałabyś to zostawić tylko dla nas czy inni mogą wiedzieć?

- A ty jak to widzisz? - zwraca w całości uwagę na mnie.

- Chciałabym pochwalić się światu, że jesteśmy razem, ale uszanuje twoje zdanie. - odpowiadam pewnie.

- Po prostu nie afiszujmy się z tym, dobrze? Chociaż na razie. Rozstałam się dopiero z Shawnem i nie chce jakiegoś wielkiego rozgłosu.

- Okej, poczekam tyle, ile będzie trzeba.

Po zjedzeniu lodów dziewczyna chciała jechać do domu, ponieważ zaczął boleć ją brzuch, po drodze, gdy zatrzymałyśmy się na stacji kupiłam cały zapas tabletek i przeróżnych słodkości, w myśli pojawiły mi się słowa Dinah, że jestem pantoflarzem, ale moim zdaniem to jest po prostu troska o osobę, którą się kocha.

- Zostaniesz dziś u mnie? - pyta dziewczyna, gdy wysiadamy z samochodu.

- Na noc? - upewniam się.

- Nie chce zostawać sama. Powinnam znaleźć dla Ciebie jakieś spodenki i koszulkę do spania. - patrzy na mnie błagalnie.

- Mogę spać nago. - puszczam jej oczko, na co uderzam mnie delikatnie w bark. - No halo to nie ja mam okres, mogę sobie pozwolić. - dopowiadam.

- Odwołuje propozycje.

- Poświęce się i będziemy oglądać te wszystkie twoje bajki. - przyciągam ją do siebie, całując w czubek głowy.

Razem kierujemy się do domu.

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now