Rozdział 35

2.9K 237 6
                                    

Lauren' s POV

Spoglądam kolejny raz na wiadomość i nie mogę uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Spieprzyłam to, zraniłam Camile przez głupi zakład.

Camila Cabello : STRACIŁAŚ.

Wiem, że to nawiązanie do naszej wcześniejszej rozmowy, w której pewnym sensie zapewniła mnie, że będzie ze mną. Tyle że przecież wtedy nie wiedziała jaką jestem suką i co zrobiłam.

Przechodzi mnie nieprzyjemnym dreszcz, gdy dociera do mnie, że dziewczyna myśli, że ją wykorzystałam i chodziło mi tylko o wygrany zakład.

Przeklinam w myślach cholerny klub i na to, że pod wpływem alkoholu się na to zgodziłam. Czuje na sobie wzrok Mendesa i jeszcze chwila i zetrę mu z twarzy ten uśmieszek.

- To może chcesz tę pieniądze? Mimo wszystko wygrałaś ten zakład.

- Mówiłam Ci kolejnego dnia, że rezygnuje, byłam wtedy pijana. - syczę.

- Jaka była? - pyta, nalewając kolejną szklankę alkoholu, a ja wzdrygam się na jego stan upojenia. - Krzyczała twoje imię podczas orgazmu czy przeżywała wszystko w ciszy? Camile kręci jak bierze się ją na biurku w jej gabinecie. - wypija zawartość szklanki, a ja wiem, że jeszcze chwila i nie wytrzymam. - A no tak, nie będziesz miała po tym wszystkim co zrobiłaś okazji tego sprawdzić. - kończy.

Nie wytrzymuje i wymierzam mu cios prosto w twarz. Mężczyzna jest na tyle pijany, że nie jest w stanie nawet zareagować.

- Jesteś popieprzony, Mendes. - rzucam w jego stronę ostatnie zniesmaczone spojrzenie i opuszczam ten dom.

*
Nie mam pojęcia co mam teraz zrobić, próbowałam dodzwonić się do Camili, ale za każdym razem dziewczyna odrzucała połączenie, co nie szczególnie jest dla mnie zaskoczeniem.

Mam ochotę się teraz napić i zapomnieć, chociaż na chwilę o tym, co się wydarzyło, myślę nad tym, do kogo mogę jechać i pierwsza na myśl przychodzi mi Dinah, ale tam zapewne właśnie jest Camila, chciałabym z nią porozmawiać, wszystko wytłumaczyć, ale zdaje sobie sprawę, że nie będzie chciała ze mną zamienić, chociażby jednego słowa.

Nawet nie wiem jak, znalazłam się w jakimś barze, pijąc kolejny kieliszek czystej wódki.

- To samo. - krzyczę do kelnera.

- Złamane serce? - próbuje nawiązać ze mną rozmowę, ale widząc moje spojrzenie, podnosi ręce w geście poddania i oddala się w stronę następnego klienta.

Wypijam dwa kieliszki wódki i wychodzę z lokalu, łapiąc taksówkę.

*
Stoję pod drzwiami mieszkania Dinah, muszę porozmawiać z Camilą i wszystko jej wyjaśnić.

- Dinah, otwórz mi! - wołam, pukając coraz głośniej w drzwi.

Słysząc otwierany zamek, delikatnie odchodzę od drzwi, ale tracę równowagę i gdyby nie ręka Normani zapewne właśnie sturlałabym się po tych dwóch schodkach.

- Co ty tu robisz? Jesteś pijana. - mówi, trzymając mnie nadal za ramiona.

- Muszę z nią porozmawiać. - nie zwracając uwagi na jej komentarz, próbuje wejść do środka.

- To nie jest dobry pomysł. - zagradza mi ręką drogę. - Spieprzyłaś, Lauren.

- Camila! - krzyczę. - Porozmawiajmy!

- Wracaj do domu i wytrzeźwiej.  - odpycha mnie delikatnie od drzwi.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić. - syczę, zaczynając się z nią szarpać. - Camila!!! - wołam coraz głośniej.

- Ona nie chce.. - nie kończy wypowiedzi, bo z tyłu wychodzi kobieta, przerywając jej.

- Wejdź. - słysząc głos mojej Camili, od razu się uspokajam.

Normani spogląda na brunetkę, upewniając się, czy jest tego pewna i zostawia nas same, idąc do salonu, w którym zapewne czeka na nią Dinah.

Od razu schodzi ze mnie cały alkohol, gdy spoglądam na kobietę i mam przed sobą widok, który łamie moje serce, widząc jej zaplakaną twarz.

- Masz 5 minut. - mówi pewnie.

- Camz, jestem totalna idiotka.

- Brawo za spostrzeżenie, Jauregui. To wszystko? - boli mnie, gdy słyszę ton, z jakim do mnie mówi, ale wiem z na to zasłużyłam.

- Ten cały zakład to nie tak. - zaczynam tłumaczyć. - Racja, założyłam się z nim, ale byłam pijana i miałam ci nadal trochę za złe ten cały wyjazd do Mediolanu, ale na drugi dzień, gdy wytrzeźwiałam, powiedziałam mu, że odpadam. - przyglądam się w jej piękne oczy, które tak zraniłam i w których się tak zauroczyłam. - Uwierz mi, Camz. Zależy mi na tobie jak na nikim innym. To wszystko, co się między nami wydarzyło, było prawdziwe.

- Nie zaufam Ci drugi raz. - odpowiada krótko, a ja mam wrażenie, jakby ktoś wyrywał mi w tym momencie serce. - Jeśli to wszystko, to wiesz, gdzie są drzwi. - patrzy raz jeszcze w moje oczy, odwraca się i wchodzi na piętro.

- Odzyskam twoje zaufanie Camila, bo Cię kocham i nie pozwolę, żeby tak się to skończyło. - mówię jeszcze w jej stronę, zanim znika mi z pola widzenia.

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now