Rozdział 18

2.9K 224 7
                                    

Szykuję się na naszą 'masową' randkę i czym bliżej wyjścia tym bardziej mam ochotę napisać wiadomość dziewczynom, że odpadamy. Sama nie wiem czemu tak jest, bo zazwyczaj lubię spędzać czas wolny z przyjaciółmi.

Pomimo, że jest to luźne spotkanie, postanawiam ubrać się dość ładnie.
Tłumacze sobie to tym, że jako osoba rozpoznawalna powinnam być przygotowana na zdjęcia w każdej chwili.

Gdy chłopak przyjeżdża do domu, bierze szybki prysznic, przebiera się i razem opuszczamy dom.

- Fajny pomysł z tymi randkami. - mówi w trakcie drogi.

- Trochę to dziecinne.

- Czasy studiów, racja. Jesteśmy już tacy starzy?

- Nie, to Dinah jeszcze nie dorosła. - komentuje.

- Uff, już się bałem, że zauważyłaś u mnie pierwsze zmarszczki. - uśmiecha się do mnie, ukazując swoje dołeczki.

- Jesteś młody jak Bóg!

Razem zaczynamy się śmiać i tak mija nam droga, na opowieściach z czasów studiowania.

Gdy dojeżdżamy pod kino, widzę, że wszyscy już na nas czekają.

- Przepraszamy za spóźnienie. - zagaduje chłopak do naszych przyjaciół, obejmując mnie w talii.

Zawsze lubił zaznaczać, do kogo należę i w sumie od zawsze było to coś, co mi nie przeszkadzało.

- Nie wnikamy, co robiliście. - rzuca swoim tekstem, oczywiście zielonooka, mierząc nas wzrokiem.

Nie zwracam uwagi na jej komentarz i rozglądam się na przyjaciół. Ally z Louisem prezentuje się świetnie, myślę, że stworzą fajną parę.

- My się w sumie jeszcze nie znamy. - zagaduje Louis w stronę mojego chłopaka. - Louis. - przestawia się.

- Shawn, miło Cię poznać. Cieszę się, że nie będę sam w tym gronie płci przeciwnej.

- Nie powinieneś narzekać, to najlepsze towarzystwo. - wtrąca Dinah.

Chłopak już ma coś odpowiedzieć, ale ci dwoje mogą się przekomarzac cały dzień, a i tak będzie im mało, więc ciągnę go w stronę drzwi wejściowych.

*
Po kupieniu biletów, popcornu i coli zajęliśmy swoje miejsca. Po prawej stronie miałam swojego chłopaka, po lewej stronie siedziaka oczywiście Lauren.

Wszyscy zdecydowali na horror, więc nie miałam wyboru. Aktualnie siedzę i zakrywam oczy w każdym możliwym momencie. Patrzę na chłopaka, który jest wpatrzony w ekran. Świetnie, nie przyznam się mu, że się boję, bo ostatnio za argument dałam, że jestem odważna i niczego się boję. Zostaje mi starać się nie patrzeć w stronę ekranu.

- Możesz mnie przytulić, kochanie.

Słyszę jakiś głos, ale nie należy on do mojego narzeczonego. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to, to że Lauren powiedziała to do Lucy, ale za głośno. Spoglądam w jej stronę i widzę jej wzrok na mojej osobie.

Marszczę brwi w niezrozumieniu.

- Pomyliłaś strony? - mówię cicho w jej kierunku.

- Nie, ale twój narzeczony. - podkreśla oczywiście ostatnie słowo. - jest tak zainteresowany filmem, że nie widzi jak się boisz, więc jestem na tyle dobra, że pozwolę Ci się do mnie przytulić.

- Nie dziękuję Lauren, przytul Lucy.

Dziewczyna tylko macha ramionami i tak jak jej powiedziałam, wtula się w ramiona Vives. Co za tupet ma ta dziewczyna, aby składać mi takie propozycje.

Próbuje myśleć o wszystkim, tylko aby nie zwracać uwagi na film, ale pewnym momencie wystraszyłam się tak, że mężczyzna dostał ode mnie z łokcia.

- Boże Camila. - mówi. - Okej?

- Tak, tak. Oglądaj. - biorę do ręki trochę popcornu.

Po pewnym czasie czuje na swoim ujdzie czyjąś rękę i jest to noga z lewej strony, czyli należy do dziewczyny. Udaje, że jestem skupiona na filmie i nie zwracam uwagi na jej dłoń, która niebezpiecznie zaczyna jeździć w górę i w dół. Jest to naprawdę przyjemne i kompletnie oddaje się tej przyjemności. Ręka zatrzymuje się na samej górze, a ja wstrzymuje oddech na to, co chce zrobić Lauren, ale nagle odczuwam dziwny brak.

- Przepraszam, pomyliłam strony. - szepczę w moją stronę.

Mam ochotę tylko udusić kobietę obok za to, jak ze mną pogrywa. Chwilę próbuje dojść do siebie i wtulam się w ciało chłopaka.

Wieczorem jeszcze jedna część? 😎

S&C Company - CamrenWhere stories live. Discover now