Rozdział 2 Tajemnica

251 10 1
                                    


Wyremontowany rozdział jeśli widzisz jakiś błąd daj znać w komentarzu.
_

Lisa p.o.v.

Wybiagajmy za Erickiem, nie polubiłam go, w ogóle nie lubię, ba nienawidzę wilkokrwistych ale po prostu nie mam ochoty patrzeć na męki Will'a gdy nazwijmy to wraca do żywych.
Doganiam Erica bez po problem w ciągu kilku sekund i staje przed nim, teraz gdy wie kim jestem, mogę używać tej zdolności i nie wpakować się w kłopoty. Na twarzy mężczyzna maluje się szok, ale w sumie nie jestem zdziwiona, większość widząc jak szybko jesteśmy w stanie się poruszać jest zdziwiona, a nawet przerażona, do tego po prostu trzeba przywyknąć, w końcu śmiertelnicy widzą takie rzeczy najczęściej tylko w horrorach.
- Co robisz wilkołaku, czyżby widok krwi ci się nie podobał? - Prowokuję mężczyznę
- Odwal się - Krzyczy.
Co za agresja hahaha, mężczyzna odpycha mnie na bok, lekko się chwieję ale bez większego problemu utrzymuje równowagę. Auć zabolało, a kurde zapomniałam wampiry w dużym stopniu są odporne na ból zewnętrzny, aczkolwiek to nie znaczy, że nic nie czuję.
- A niech sobie idzie - Myślę.
Pokazuje jeszcze wilkokrwistemu środkowy palec i odwracam się na pięcie.
Idę przed siebie, do lasu, po drodze zastanawiam się dlaczego uciekałam, ale w sumie odpowiedź jest prosta nie chcę mieć kontaktu z policją, już nie raz stąpałam po cienkiej niczym lód na jeziorze wczesna wiosną, granicy prawa. Przysięgam jednak, że z tym młodym zabitym chłopakiem nie miałam nic wspólnego, no ale w czasie ewentualnych zeznać mało kto by mi uwierzył.
Docieram do metalowego płotu otaczającego budynek i zagradzającego mi drogę z pustostanu do wielkiego i pięknego teraz, wczesną jesienią lasu.
Kopię w ogrodzenie, część, w którą uderzyłam z całej siły upada na ziemi z mrożącym krew w żyłach hukiem i zgrzytem.
Depczę po złomie i zaczynam biec co sił do lasu. Bieg przez dłuższy czas, w najszybszym tępie na jakie jest w stanie się zdobyć człowieka  wykończy go, ale nie wampira my możemy biec bez przerwy przez nawet wiele godzin, mięśnie w martwym ciele się nie męczą, a stałe dostawy tlenu nie są konieczne.
Gdy jestem w lesie na tyle głęboko, iż korony drzew przesłaniają mi niebo, zatrzymuje się przy jednym z większych pni, staje na jego rozłożystych korzeniach, podskakuję łapiąc się najniżej znajdującej się gałęzi. Bez problemu podciągam się, i staje na gałęzi, na której przed chwilą zawieszała dłoni.
Wspinam się na kolejną gałąź, będąc już ponad trzy metry nad ziemią siadam oparta plecami o pień, nogi zwieszam w dół, na głowę naciągan kaptur czarnej bluzy i opieram ją o gruby i za pewne liczący sobie wiele lat pień dębu
Ktoś mi powiedział, że gdyby drzewa umiały mówić mogły by opowiedzieć  wiele ciekawych i wzruszających histori.
Rozmyślam nad tym ciemno włosym wilkokrwistym, inny z jego gatunku już dawno próbował by mnie zabić, kto wie, może pozwoliła bym mu na to?
W swoim życiu poznałam na prawdę wiele nadnaturalnych istot, ale on jest inny, wydaje mi się dziwnie niewinny.
W tym mężczyźnie jest coś dziwnego i niesamowitego
Spotkałam już jedną taką osobę, ale nie chcę o tym pamiętać, mimo wszystko na samo krótkie wspomnienie Kamila po moim policzku spływa krwisto czerwona łza. To ten, który uczynił mnie taką jaką jestem.
Dlaczego tak trudno jest zapomnieć ?
Każdy ma coś lub kogoś w swoim życiu za którego wymazanie z pamięci oddał by dużo, nawet duszę.
Szkoda, że tacy jak ja nie mogą mieć nawet nadziej, iż wspomnienie z czasem wygasną i zanikną całkowicie niczym narysowane tuszem wiele lat temu.
Spoglądam w dół, niektórzy ludzie mają lęk wysokości, z resztą nie tylko oni, ale ja lubię patrzeć w dół.
Zamykam oczy, zaciskam mocno powieki, może i nie potrzebuje snu ale to pozwala mi się wyciszyć, pozbyć tego co nie potrzebę a przynajmniej zamknąć to w klatce na chwilę.
Czasem zastanawiam się, co by było gdybym tamtej nocy nie spotkała wampira, zapach mojej krwi zamiast pijawkę przywołał by wilkołaka, który rozszarpał by mnie na strzępy, a może po prostu wykrwawiła bym się, no właśnie jakby to było żyć w świecie pozbawionym nocnych istot, wampirów, wilkołaków, succubów, demonów i wielu innych.
Ale niestety gdy dowiesz się za dużo o świecie zza mgły już nic cię z niego nie wyciągnie, zwłaszcza gdy samemu jesteś elementem tego świata, jak ja.
Nie da się zapomnieć, nie da się żałować, nie da się kochać.
Po moim policzku spływa kolejna tego dnia czerwona łza...

__

Erick p.o.v.

Świerże powietrze owiewa moje ciało, jest chłodno, świetnie, szybciej ochłonę.
Nie słyszę za sobą kroków, przez co jestem naprawdę zdziwiony gdy za ledwie kilka centymetrów przede mną staje Lisa.
- Co robisz wilkołaku, czyżby widok krwi ci się nie podobał? - Pyta dziewczyna z durnym uśmieszkiem na twarzy.
- Odwal się - Stwierdzam, mimowolnie moja dłonie zaspakaja się w pięści, odpycham dziewczynę na bok, nie czekając na kontratak po prostu odchodzę. Nie chciałem używać siły względem dziewczyny ale przez to, że to zrobiłam nie mam też wyrzutów sumienia.
Siadam pod jakąś radomową ścianą, plecy opieram o zimny tynk, jedną nogę kładę całkowicie na ziemi, drugą zginam w kolanie, z kieszeni jeansów wyjmuję paczkę fajek i zapalniczkę. Odpalam papierosa i zaciągam się, czuję lekkie, ale w tej sytuacji dla mnie przyjemne drapanie w gardle, wpuszczam dym głęboko do ust, a potem powoli wypuszczam przez nos. Powtarzam czynności kilka razy, z każdym zaciągnięciem bardziej się uspokajając.
Zwykle nie palę, w sumie zaczęłam to robić, co prawda rzadko, ale dopiero od momentu kiedy zostałem przemieniony, od tej pory muszę dzielić życie, z jednej strony policjant, z drugiej bestia, którą nad sobą nie panuje. Przedtem, jak pięknie to brzmi przedtem, nie miałem problemów z agresją, byłem spokojny i pogodny, a teraz jestem przeklęty.

Sekret Krwi Where stories live. Discover now