27. Niszczę mój cały świat

1K 144 284
                                    

Musiałam. W tym dziwnym pasku nad tekstem znajdziecie utwór, który po prostu tak bardzo idealnie i perfekcyjnie, i w ogóle oddaje to co Kanimir odwala gdzieś w tym rozdziale, że od lat z trudem powstrzymuję się, żeby go Wam nie pokazać przedwcześnie. No dobrze, może Czarownik nie mówi tego wszystkiego, ale tego własnie pragnie. A Helenie też wcale się to nie uśmiecha. Ugh. Nie tłumaczę, interpretujcie jak chcecie. Wystarczy, że odpalicie jakoś w momencie, gdy obydwoje lądują na tyłkach na ziemi. Albo jakoś tak. 

Poza tym ryczę, bo NARESZCIE mogłam wkleić do rozdziału fragment, który napisałam jeszcze przed pierwszym rozdziałem :') No i całą tajemnicę, połowę teorii itd. biesi bierą w tym rozdziale. Drugą połowę obalam w bodaj kolejnym. Tak czy inaczej, pole do popisu pozostanie już tylko w kategoriach planów długoterminowych i tego, jak to wszystko się skończy (to drugie za długo nie pociągnie). Smutno mi się robi, bo to już prawie koniec części pierwszej, a za pozostałe jakoś nie mogę się zabrać. Więc ten teges. Słowa tego nie wyrażą. Powiedzmy, że to co dzieje się wokół Kanimira, ma również miejsce w moim małym, zimnym i okrutnie polsatowym serduszku. Tak czy inaczej to chyba najbardziej taki emocjonalny dla Heleny i Kanimira rozdział ever. A gdzie oni mają huśtawkę nastrojów, tam, rzecz jasna, i ja. 

Nie, jednak nie mam żadnego pomysłu jak to wyrazić (trudne jest życie introwertyków xD), więc postawię tylko na koniec tego nudzenia emotę i zapowiedź malutkiego spin-offu nawiązującego do przegapionej na potrzeby fabuły sceny Kanimir vs Seliora, gdy ta dowiaduje się o przetopieniu srebrnej bransolety.

Zapraszam do czytania! (chociaż na Waszym miejscu bym się bała)

Emoticon time - oto i ona:  :C oraz :'C i może jeszcze :') 

Emoticon time - oto i ona:  :C oraz :'C i może jeszcze :') 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Im bliżej Czarownika się znajdowałam, tym trudniej było mi iść do przodu. Czułam się, jak gdybym brodziła w arktycznej rzece, stąpając po ostrych jak tłuczone szkło kamieniach. Miałam wrażenie, że z tego zimna zaraz odpadną mi ręce, więc wpakowałam je do kieszeni płaszcza. Chwila, co to było...

Z zaskoczeniem wyciągnęłam lewą rękę i mimowolnie poczułam nagłą otuchę. Szukając mnie, Zamir musiał wpaść do wieży i znaleźć moją błękitną wstążkę. Teraz trzymałam ją w dłoni. Moja jedyna pamiątka po bracie, i jedyny amulet, który zdawał się mieć jakiekolwiek szanse przeciwko Czarownikowi. Z zastrzykiem ciepła w sercu i odrobiną nadziei schowałam wstążkę z powrotem do kieszeni i wbiłam wzrok w mój cel.

Nie rozumiałam, dlaczego Kanimir nie przestawał. Skoro pozwalał swojej mocy tak szaleć, powinien móc mnie już dawno wyczuć. Jeśli to moje zniknięcie popchnęło go do takiej skrajności, dlaczego mój powrót nic nie zmienił? A może się myliłam, może moja rzekoma ucieczka tylko przelała czarę goryczy?

Czarnoksiężnik Północnych RubieżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz