18. Robię sobie zasłużoną przerwę

1.3K 151 151
                                    


Od autorki:

Wywołujecie we mnie ostre wyrzuty sumienia, więc pomimo absolutnej niefajności nadmiaru biofizyki poświęciłam sen i o 2 w nocy w ciapongu IC, ICC czy też ICCC (nigdy nie wiem jak to jest z tym skrótem :') ) dokończyłam toto poniżej. Jest... dziwne... I słabo sprawdzone, bo chociaż czytałam to jeszcze dla pewności, że całość ma sens, to jednak to zmęczenie jest chroniczne i wynika z moich fizjopatologii, tak więc błagam o wyrozumiałość. 

Za to mam dla Was kolejne dwa punkty Q&A!

Q: Kanimir, ile dałbyś sobie w skali 0-10?

Q: Kanimir, ile dałbyś sobie w skali 0-10?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Q: Helena, jakie ciasto najbardziej lubisz?

A: (od autorki, bo Helena jest niedysponowana) Zabrakło mi mocy na rysunek, ale za to nasączyłam kilka akapitów tekstu poniżej rozwodzeniem się nad tymże ciastem :')

A teraz już zapraszam do czytania! :)

Kłobuk przerzucał siano jak gdyby miał do niego osobistą urazę, a możliwość wbicia w nie wideł sprawiała mu perwersyjną przyjemność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kłobuk przerzucał siano jak gdyby miał do niego osobistą urazę, a możliwość wbicia w nie wideł sprawiała mu perwersyjną przyjemność. Tak się skupił na mordowaniu kolejnych bogom ducha winnych witek, że nawet nie zauważył przybycia wściekłej (bo trzykrotnie zagubionej po drodze), głodnej i obrażonej na cały świat wiedźmy. Dopiero wysyczane za uchem "pożycz mi to, chętnie zamorduję czarownika albo dwóch" uświadomiło mu, że jego "pani" tudzież wielka czarownica Helena Ajerowicz przybyła w odwiedziny, i że zaraz spróbuje odebrać mu potencjalne narzędzie mordu.

Zgodnie z tradycją, Zamir podskoczył w powietrzu i zamienił się w zmokłą kurę, ale najwyraźniej przywiązał się do swoich wideł na tyle, że nie zwolnił uścisku, tak więc drewniany trzonek wylądował w rękach czarodziejki razem z machającym skrzydłami "kurczaczkiem". Z irytacją potrząsnęłam drążkiem, ale kurczak uparcie się w niego wczepił, więc trzepnęłam paskudnika w kuper i przyrżnęłam widłami w belkę podtrzymującą strop szopy. Zamir wrócił do siebie na tyle, że rzucił mi niezwykle urażone spojrzenie, zeskoczył na ziemię i zamienił się z powrotem w człowieka.

Czarnoksiężnik Północnych RubieżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz