NEW SCOUT

46 11 2
                                    

p.s. na czas czytania włącz sobie to nutkę w mediach. Pisałam przy niej ♥


-Jak już widzisz, Mer,jesteśmy na końcu Strefy. Przebiegnij się do końca Strefy i z powrotem w jak najkrótszym czasie. Zrozumiano?- zapytał Minho, a nastolatka kiwnęła głową- Świetnie- dziewczyna ustawiła się w pozycji startowej, usłyszała znak i zaczęła biec. Tak szybko, że azjatę uderzył podmuch wiatru. Biegła niczym struś pędziwiatr, była szybsza od samego wiatru. Zwinnie omijała innych Streferów, przeskakiwała nad korzeniami i kamieniami oraz zwinnie przelatywała na plecach pod Budolami niosącymi drewno, potem szybko wstawała i biegła dalej. Minho nawet nie zauważył kiedy znalazła się przed nim. Spojrzał na minutnik. Trzydzieści sekund.

-Jak, purwa, jak?- krzyknął, a dziewczyna spojrzała na czas i uśmiechnęła się lekko.

-Mogło być lepiej...- mruknęła a Minho wytrzeszczył oczy patrząc na nią.

-Newt! Newt, chodź tu i zobacz jej czas- zawołał blondyna,który przyszedł do nich. Miał taką samą reakcję jak azjata. Blondyn spojrzał na Mercedes,która opierała się rękoma o kolana.

-Nieźle, Minho na treningu przebiegł całą Strefę w pięć minut. -powiedział Alby, który przed chwilą doszedł

-Ogey, pościgasz się z Minho. Trasa taka sama, na koniec i z powrotem. Jeśli będziesz szybsza niż on,to myślę, że możesz zostać Zwiadowczynią-powiedział do niej Newt

-Przeszkadzają wam?- wskazał na kamienie,korzenie i chłopaków niosących drewno w powietrzu lub ciągnących coś po ziemi. Stwierdził, że nie przeszkadza im to. W zasadzie Mer to nie przeszkadzało, ale Minho powiedziałm że przeszkadza mu to. Inni Streferzy, który nie mieli co robić ustawili się w dwie kolumny na przeciw siebie tworząc drogę.

-Ustawcie się- para przyjęła pozycję startową- START!- ryknął Newt i para równo zerwała się z ziemi. Streferzy krzyczeli imię Mercedes,klaskali i gwizdali. Minho miał puki co czystą drogę. Ona co chwilę przeskakiwała przez kamienie i korzenie. Gdy na horyzoncie pojawiły się trzy pary po dwóch Budolów niosących drewno, znalazła idealny moment i rzuciła się na plecy, w skutek czego przeleciała pod nimi. Będąc za nimi podniosła się,dotknęła ręką muru i zaczęła wracać. Po drodze minęła Minho, który przed chwilą DOPIERO dotknął muru. Tym razem przed nią było z sześć par po dwóch Budoli, niosących ZNOWU drewno. Znowu rzuciła się na plecy, przeleciała pod nimi i jeszcze parę metrów, wstała i podbiegła do Newta. Poczekali na Minho, przybiegł chwilę później. 

-Czas Mer wynosi...- zaczął Ben,jeden ze Zwiadowców- równa minuta! - rozległy się oklaski i gwizdy.

-A mój?- zapytał Minho kładąc się z Mercedes na trawę

-Minuta dwadzieścia- odpowiedział Newt, podając Mer rękę by wstała. Podszedł do niej przywódca, złapał ją za lewą rękę i uniósł w górę.

-Oto Mercedes, nasza nowa Zwiadowczyni!- krzyknął Alby, i razem uśmiechnęli się. Po zbadaniu Mer przez Jeffa, czy napewno nic jej nie jest (przy takim czasie było to możliwe), oraz po wypiciu całej butelki wody, podszedł do niej Minho.

-Witaj w ekipie Zwiadowców, Alby nie powiedział, ale jesteś Opiekunką Zespołu Ratowniczego- powiedział i podał jej rękę. Przybili sobie piątkę i przytulili się. Przerwało im chrząknięcie. Chrąknięcie Chucka. Odsunęli się od siebie, lecz nadal trzymali się za ręce.

-Czego?- zapytał Minho

-Thomas chciał pogadać z Mercedes- powiedział Chuck. Minho mruknął coś w odpowiedzi, pocałował Mer w policzek i odszedł, a Chuck podszedł w jego ślady. 

-Gratuluję-powiedział przytulając ją- Teraz ja będę się starał, żeby zostać Zwiadowcą

-Będę trzymała kciuki, jak Cię nie przyjmą, to zostaje Ci bycie w Zespole Ratowniczym. No chyba, że wcześniej zostaniesz Pomyjem.- zaśmiała się

-Miałaś rację- powiedział podając jej butelkę wody, z której upiła kilka łyków- Nazywam się Thomas, przypomniałem sobie na ognisku wczoraj

-Świetnie, Tommy

-Newt też tak na mnie mówi, chyba macie ze sobą coś wspólnego

-Co? Nie, tylko Ci się wydaje

-Ja wiem swoje,muszę iść, Newt mnie woła. Cześć!- odbiegł i pomachał jej. Odmachała mu.

-Mercedes! Gratuluję...-powiedział Gally- siostro...- dodał, po czym uśmiechnął się. Odwzajemniła uśmiech i przytuliła go. -Ogey, muszę iść. Widzimy się- zrobił coś w stylu żółnierskiego salutu, przez co Mercedes zaśmiała się i odbiegł. 

Spojrzała na wschodnie wrota labiryntu. Po chwili ktoś się tam pojawił. Dziewczyna. Mercedes znała ją, to była Idalia. Szepnęła jej imię, i podbiegła do niej.

-Idalia,co ty tu robisz?- zapytała patrząc na nastolatkę.

-Mer,nie mam zbyt dużo czasu, ale posłuchaj mnie. Musisz zrobić coś,żeby zostać wygnana.

-To jest konieczne?

-Tak, Mer, Ava tak zarządziła. Dozorcy będą się ciebie słuchać. Ava Cię obserwuje, jeśli zobaczy, że zostaniesz wygnana to pojawię znowu, i zaprowadzę Cię do wyjścia. Dozorcy słuchają się ciebie, możesz wydawać im polecenia. Jeśli krzykniesz coś do Avy, ona to spełni.- dokończyła swoją wypowiedź, i zaczęła znikać

-Idalio, zobaczymy się jeszcze?

-Napewno Mer, napewno...- odpowiedziała i zniknęła.

-Mer, Mercedes!- podbiegł do niej Newt, i pstryknął jej przed oczami- Jutro idziesz z Minho i Alby'm do labiryntu, chcą zobaczyć, gdzie Minho znalazł martwego Dozorcę, i gdzie dziabnęło Bena, ogey?

-Ogey- uśmiechnęła się lekko, podeszła do Newta tak blisko, że prawie stykali się nosami i pocałowała go w policzek,po czym odeszła, zostawiając czerwonego blondyna przed zamykającymi się wrotami



->->->->->-> kocham, kocham ten rozdział ♥

PAMIĘTAJCIE O KONKURSIE,DOSTAŁAM PUKI CO JEDNO ZGŁOSZENIE!

oda do wolności - więzień labiryntuWhere stories live. Discover now