-Dopóki nie będą mieli dziecka. Idealnie nadają się na ojców-zachichotał.

-Kogo obgadujecie? - oboje wystarszyli się, gdy nagle koło nich pojawił się Liam z Zaynem.

-Was-zaśmiał się Louis. - Uważamy, że bylibyście świetnymi tatuśkami.

-Raczej tatusiami- mruknął cicho mulat i poruszył zabawnie brwiami patrząc na swojego chłopaka.

-Zee, nie mów o takich rzeczach publicznie - Pokręcił głową.

-Sądziłem, że to tylko ojcowski instynkt a nie fetysz- Louis zaśmiał się. Niall zaczerwienił się i odwrócił w stronę szafki wyciągając książki. - Ale to tak samo jak Niall, tylko on woli być na dole-powiedział szybko, a blondyn wytrzeszczył oczy i uderzył go w ramię.

-Cicho być! Miło było, cześć! - zamknął szybko szafkę po czym złapał go za ramię i odciąganął. - Louis, ja nie mówię o twoich fetyszach publicznie - przetarł twarz.

-No przepraszam, ale teraz przynajmniej nie będzie dla nich dziwne gdy zobaczą jedne z tych twoich rzeczy u nas w domu.- Niebieskooki postanowił już tego nie komentować i skierował się w stronę klasy.

^^^^^^^^^^^^

Po lekcjach Niall i Louis od razu skierowali sie w stronę baru. Szatyn przez cały czas rozmyślał nad tym co ma powiedzieć Stylesowi.

-Ni, pierwszy raz od dawna denerwuje się spotkaniem z Harrym. Nie wiem czy tam będzie, nie wiem co w ogóle mam mu powiedzieć. - westchnął.- Nie wiem co zrobie jeśli mi nie wybaczy. To dopiero kilka dni a ja mam dosyć- poprawił plecak na swoim ramieniu i zapiął pod szyję bluzę. Pogoda zaczynała się robić coraz zmniejsza, a on jak na złość dzisiaj zapomniał zabrać szalika.

-Bądz dobrej myśli i po prostu nie spotykaj się więcej z chłopakami gdy jego nie będzie.

-Wiem, byłem strasznym idiotą-mruknął będąc złym na siebie.

Po 20 minutach wreszcie dotarli do wyznaczonego miejsca. Weszli niepewnie do budynku, w środku nie było dużo osób, w większości były to młode osoby, które przyszły po szkole aby napić się soku bądź piwa. Podszedł do lady i spytał o szefową, dziewczyna zza lady pokierowala ich na zaplecze.

-Dzień dobry. - uśmiechnął się lekko widząc Panią Styles.

-Dzień dobry. Ty zapewne jesteś Niall. - podała mu rękę cały czas się uśmiechając. - Harry jest w kuchni- zwróciła się do szatyna, który cały czas stał ze spuszczoną głową.

Ten na jej słowa spojrzał na nią i wolno skierował się w stronę tego pomieszczenia. Gdy otworzył drzwi zobaczył Stylesa wiążącego włosy w koczka, którego tak bardzo uwielbiał.

-Harry - powiedział stęskniony patrząc na niego. Ten obrócił się w jego stronę i uśmiechnął.

-Och Loueh-podszedł do niego. Przytulił go podnosząc przez co szatyn owinął nogi wokół jego bioder.- Tak bardzo za tobą teskniłem.

-Przepraszam cię za wszystko. - szepnął wtulił się w niego z zaszklonymi oczami.

-Nie przepraszaj skarbie. Ja już wszystko wiem, jest mi tak strasznie głupio, że cię nie posłuchałem. - podszedł z nim do blatu i posadził na nim szatyna. - Nie płacz już kochanie, wszystko już będzie w porządku. - wytarł jego łzy a po chwili wpił się w jego usta z utęsknieniem.

Całowali się namiętnie sapiąc cicho i łapiąc oddechy starając się od siebie nie odrywać, dopóki nie przerwała im mama bruneta.

-A ci jak zawsze to samo-zaśmiała się i uderzyła lekko swojego syna ściereczką. Blondyn stał w przejściu śmiejąc się cicho.

-Mamo, nie wyobrażasz sobie co czułem. Muszę się nim nacieszyć-złapał chłopaka za pośladki i wziął na ręce.

-Czyli powrót na naszą starą kanapę? - zaśmiał się szatyn.

-Nie tym razem, gdy tylko wrócimy do domu jedziemy po nową- zaśmiał się brunet. - Chodź Ni. - uśmiechnął się do blondyna i wyszli szybko z baru. Po chwili siedzieli już w aucie.

-Dostałeś tą prace? - Louis obrócił się do Nialla.

-Myślę, że tak. Mama Harry'ego kazała mi przyjść w weekend, na całe szczęście nie będę musiał pracować codziennie a wynagrodzenie spokojnie będzie mi starczało na takie przyjemności jak jedzenie - zaśmiał się.  Szatyn pokrecił głową i gdy dotarli pod  kamienice od razu weszli do mieszkania i skierowali się do kuchni.

-Harry, dajemy Ci miejsce do popisu i zrób nam pyszny obiad bo obydwoje jesteśmy cholernie głodni.

-Zrobię-zaśmiał się i podszedł do szatyna. - Ale przeklnij jeszcze raz a w nocy będziesz prosił o litość - szepnął mu do ucha lekko zdenerwowany. Szatyn wywrócił oczami i zaśmiał się. Czterdzieści minut później obiad był gotowy, a wszyscy jedli go z apetytem, bo powiedzenie że Harry jest złym kucharzem byłoby kłamstwem.

-To teraz jedziemy po kanapę? - zaśmiał się Louis odkladajac talerz do zlewu. Gdy dostał potwierdzenie zaczął się ubierać. - Tylko nic sobie nie zrób Nini, twój tatuś za chwilę wróci. - blondyn wywrócił oczami, był przyzwyczajony do takiego zachowania swojego przyjaciela.

▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄▀▄

Wiem, że obiecywałam rozdział w wigilię, ale kompletnie nie miałam weny. Napisanie 100 słów zajęło mi prawie godzine, a nie chciałam wam dawać rozdziału pisanego na siłę. Przepraszam ❣️

W ogóle nie sądzicie że te rozdziały ogólnie są za krótkie i nudne? 🙄

Miłego dnia/nocy ❤️


You can be more than a prostitute //ZiallamWhere stories live. Discover now